reklama
reklama

"Czuję się mega kobieco" Oliwia Giermaziak już po metamorfozie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kobieta i dziecko Dwa miesiące pracy nad sobą, walki z przyzwyczajeniami i brakiem czasu. Odwaga i samozaparcie. Chęc zmiany. To wszystko złożyło się na sukces Oliwii Giermaziak, która zgłosiła się do projektu "Moja Metamorfoza", wspólnej zabawy poratau gostynska.pl, gazety "Życie Gostynia" i kilku firm z powiatu gostyńskiego.
reklama

Przy okazji Dnia Kobiet, ogłosiliśmy w marcu zabawę, w której zaprosiliśmy kobiety z powiatu gostyńskiego do udziału w metamorfozie. Spośród kilkudziesięciu chętnych wybraliśmy młodą dziewczynę z Gostynia, 28-letnią Oliwię Giermaziak. To był strzał w dziesiątkę, bo młoda gostynianka w pełni wykorzystała szansę na zmianę nie tylko swojego wizerunku, ale i stylu życia. W międzyczasie porozmawialismy z nią o jej celach i marzeniach w artykule pod TYM LINKIEM. Zachęcona spektakularnymi efektami nie kończy przygody z ćwiczeniami czy dietą, polubiła siebie na nowo.

Co Twoim zdaniem było najlepszą częścią metamorfozy?

Przede wszystkim dieta i ćwiczenia. Zrozumiałam, że nie trzeba jakoś dużo się wysilać, biegać godzinę itd. by mieć efekty. Odpowiednio dobrany plan treningowy, zmiana nawyków żywieniowych naprawdę działają. I to nie jest zmiana na chwilę, chcę się tego trzymać. Miałam wcześniej kilka podejść, rezygnowałam bo nie widziałam efektów. Ile można jeść same sałatki czy unikać cukrów albo katować się tym samym ćwiczeniem? Okazało się, że racjonalne jedzenie i spersonalizowany trening są dla mnie wybawieniem. Teraz zamierzam się tego trzymać.

Przyznaj się, ile udało Ci się zyskać na tym planie, a raczej stracić… w kilogramach i centymetrach?

Sporo, ale właściwie nie o to chodzi. Zrozumiałam, że dobra sylwetka to nie tyle utrata kilogramów a przetworzenie ich w ładnie zarysowane mięśnie. Zgubiłam ten „brzuszek”, mam ładne łydki, mogę chodzić po popularnych „sieciówkach”, bo w rozmiarówce poszłam o 2 numery w dół. Niedawno kupiłam sobie krótkie spodenki i założyłam je z przyjemnością na powitanie lata.

Była chwila zawahania?

Na początku treningów nabawiłam się kontuzji, ale po krótkiej przerwie wróciłam do ćwiczeń. Nie zamierzałam stracić tej szansy. Drugim momentem była wizyta u fryzjerki, gdy zaproponowała przyciemnienie włosów o 2 tony. Byłam właśnie po rozjaśnianiu i obawiałam się efektu końcowego. Na szczęście finalnie wyszło „wow” i zarówno kolor, jak i fryzura bardzo mi się podobają.

A sesja zdjęciowa, miałaś tremę?

Ta sesja odkryła mnie na nowo. Same zdjęcia robione przed i po metamorfozie i na treningach nie pokazują zmian, które ja zauważam. Natomiast ta mega udana sesja przekonała mnie, że mogę się podobać, jestem fotogeniczna, mam swój urok (śmiech). Na pewno wywołam je i powieszę na honorowym miejscu w domu. Z fotografką nawiązałam super kontakt i to nie była praca, a sympatyczne spotkanie.

Kontynuujesz treningi personalne czy ćwiczysz w domu?

Chwilowo mam przerwę, bo zmieniłam prace i muszę sobie ustawić nowy grafik, ale wykonuję w domu ćwiczenia od Weroniki. Zgodnie z jej sugestią zakupiłam prosty sprzęt: step, skakankę, hantelki i w miarę możliwości trzymam się planu. O ile na początku skakanie przez skakankę przez minutę było dla mnie nie realne, teraz równym tempem na paluszkach podskakuję 3 minuty. Polubiłam to.

Jaka była reakcja męża na tę przemianę?

Marek był i jest moim wsparciem, nie tylko w tej kilkutygodniowej pracy nad sylwetką. Zauważa efekty, dopinguje. Cieszę, się, że mu się podobam. Słowa uznania słyszę nie tylko z ust męża, ale i rodziny czy znajomych. Na początku obawiałam się trochę „wystawienia” na pokaz swoich mankamentów, ale teraz wiem, że warto było i komplementy mnie tylko w tym utwierdzają.

Poza treningami, dietą i fryzjerem, co jeszcze obejmowało plan metamorfozy?

Przede wszystkim make-up i stylizacja paznokci. Dziewczyny zachwycały się moimi naturalnymi długimi rzęsami i stworzyły mi delikatny makijaż, który z przyjemnością będę odtwarzać przy specjalnych okazjach. Zadbane dłonie to także atut, polubiłam kształt i kolor paznokci. Poza tym na potrzeby sesji otrzymałam piękny bukiet kwiatów, a która kobieta nie lubi ich dostawać? Dopełnieniem jest voucher z restauracji „Krawatka” na kwotę 150 zł, który zamierzamy zrealizować z mężem na romantyczną kolację, gdy tylko uda się nam spełnić kolejne marzenie, ale to na razie tajemnica.

Jak widać, udział w naszej zabawie dał same pozytywne efekty. Cieszymy się razem z tobą.

Poznałam wspaniałych ludzi. I trenerka Weronika Sawitzka i fotografka Ania Mazurczak okazały się przesympatycznymi dziewczynami, profesjonalistkami. Były ze mną wszędzie, zamierzam z obiema utrzymać kontakt i współpracę. Będę kontynuować plan treningów indywidualnych i chcę już wkrótce zaskoczyć męża odważną sesją zdjęciową. Czuję się mega kobieco. Współpraca z fryzjerką, makijażystką i stylistką pokazała mi moje atuty, które zamierzam teraz w miarę możliwości eksponować na co dzień. Te kilka tygodni pod troskliwą opieką całej ekipy wydobyło ze mnie kobiecość, o której zupełnie zapomniałam. Polecam innym kobietom także spróbować, odważyć się zmienić coś w swoim życiu. Wymaga to wysiłku i konsekwencji, ale daje bardzo dużo satysfakcji i wymierne efekty.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama