Do ogłoszonego w Dniu Kobiet konkursu na metamorfozę zgłosiło się kilkadziesiąt młodych i starszych kobiet z całego powiatu gostyńskiego. Jury miało naprawdę trudny wybór, ale historia Oliwii, jej motywacja i to, że sama już zaczęła nierówna walke o powrót do wymarzonej sylwetki przeważyły. Teraz młoda mężatka walczy na treningach, oswaja się z dietą i coraz smielej spogląda w lustro.
Kim jest śmiała 28- latka z Gostynia?
Jestem normalną, pozytywnie nastawioną dziewczyną. Nie boje się wyzwań, jestem otwarta na zmiany. Trochę naturalnej pewności siebie odbiera mi moja sylwetka, niestety, gdy tyję, to w każdym możliwym miejscu ciała mnie przybywa. Z nadwagą walczę od wielu lat. Mając lat 16 miałam problemy z kręgosłupem, niedowład prawo-kończynowy. Przeszłam operację i potem leczona sterydami przytyłam ponad 30 kilogramów. Wracanie do formy było ciężkie i jeszcze dużo przede mną. Chorowałam na niedoczynność tarczycy, insulinoodporność i sprawy hormonalne. Mam też astmę. Wszystko to nie ułatwia zachowania smukłej sylwetki bez wyrzeczeń i ćwiczeń.
Dlaczego zdecydowałaś się na przesłanie zgłoszenia?
To był impuls. Chcę zmienić coś w swoim życiu. Przeżyć coś nowego, podjąć wyzwanie. Udowodnić sobie - i może trochę innym - że potrafię. Samo zrobienie sobie zdjęcia, takiego bez filtrów i upiększeń, do oceny przez jury konkursowe wymagało ode mnie odwagi, której mi nie brakuje. Zrobiłam ten pierwszy krok. Zakwalifikowanie mnie do konkursu to kolejny krok. Rozpędzam się coraz bardziej.
Jaki jest twój cel?
Oczywiście schudnąć jeszcze, wymodelować sylwetkę, nabrać ładnych kształtów. Zależy mi też na zmianie nawyków żywieniowych, by nie popełniać błędów, przez które przybieram na wadze. Chciałabym poczuć się bardziej kobieco, założyć jedna z moich ulubionych sukienek i pójść z mężem na spacer.
No właśnie, jak mąż zareagował na decyzję o udziale w konkursie?
Z mężem Markiem jesteśmy razem już 12 lat, a małżeństwem od 5. Pochwalał moją decyzje o zgłoszeniu się do metamorfozy i wspiera mnie na każdym kroku. Kupił mi nawet nowe buty na ćwiczenia (śmiech). Jest nie tylko moją miłością, ale i przyjacielem. Przyznam, że ta metamorfoza ma być także dla niego, bo jeśli na zobaczę w sobie na nowo atrakcyjną kobietę, to on na tym na pewno nie straci (śmiech).
Na jakim etapie metamorfozy jesteś?
Motywacja jest ogromna, ćwiczenia mam 2 razy w tygodniu i już nie mogę doczekać się na kolejne. Robiłyśmy pomiary przed i teraz – po zaledwie 2 tygodniach - i już widzę, że „zeszły” mi centymetry w pasie, biodrach i udach. Spodnie, w które ledwie wchodziłam zaczynają mi spadać z tyłka. Z rozmiaru 46 na początku roku zeszłam do 44, a teraz z przyjemnością założyłam bluzkę w rozmiarze 42. To wspaniałe uczucie, które zna każda odchudzająca się kobieta. Poza zajęciami biegam jeszcze codziennie,. Na początku było ogromne zmęczenie, czułam wszystkie mięśnie i nie mogłam złapać oddechu ale teraz odzyskałam jakąś energię, mam tego powera i nawet w trakcie ćwiczeń odpoczynek skracam do minimum, bo szkoda mi każdej minuty treningu. Rozpiera mnie chęć działania.
Nad czym jeszcze pracujesz, by osiągnąć upragniony cel?
Oprócz ćwiczeń mam też ustawioną właściwą dietę. To bardzo dobre przepisy, dania smakują mi i się najadam. Najgorzej u mnie było z regularnością posiłków, zawsze biegiem, na szybko Teoretycznie schudłam już wcześniej kilkanaście kilo, ale teraz mam nadzieję nauczyć się konkretnych ćwiczeń i diety, by tego – miejmy nadzieję- osiągniętego wkrótce celu nie zaprzepaścić. By ta zmiana była trwała. Na zawsze.
Czy twoje nastawienie do samej siebie się zmienia?
Oczywiście. Mam czysta głowę, skupiam się na ćwiczeniach, małych zwycięstwach. Czuję, że nawet inaczej stoję, nie ma już tego przygarbienia. Moja sylwetka odzyskuje sprężystość, głowa idzie do góry, uśmiecham się i atakuję kolejny dzień. Gdzieś tam w środku jestem z siebie zadowolona, cieszy mnie własny upór i chyba zaczynam siebie na nowo lubić. Chce mi się po prostu. Chcę sobie udowodnić, że dam rade. Fajna ze mnie Oliwia (śmiech).
Oddasz się bez wahania w ręce fryzjera i kosmetyczek?
Oczywiście. Gdy byłam młodsza, zmieniałam bardzo często kolor włosów, fryzury, image. Bardzo lubiłam bawić się stylem i wyglądem. Niedawno rozjaśniłam włosy i niekoniecznie chciałabym znów wracać do czerni, ale wszelkie inne zmiany przyjmę z otwartymi ramionami. Tak samo z makijażem czy paznokciami. Chętnie dam się upiększyć.
Jest trema przed sesją zdjęciową, zaplanowana na finał metamorfozy?
Do tego czasu chyba dam się przekonać, sama jestem ciekawa efektów. „Przed” znam z lustra, na „po” czekam z niecierpliwością.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.