reklama

Z Gostynia do Buczy jak światło w ciemność

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Z Gostynia do Buczy jak światło w ciemność - Zdjęcie główne
reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

DzieckoNajpierw pod adresem wskazanym w artykule o zbiórce dla dzieci z Buczy przez kilka dni pojawiali się ludzie z okolic Gostynia. To był adres mój i żony. Bożena Wosiak przyjechała z Żelazna z kilkunastoma kartonami wypełnionymi żywnością, zabawkami, bielizną dziecięcą, bucikami i wieloma innymi rzeczami. Zareagowała błyskawicznie. Udział w jej zbiórce wzięli mieszkańcy Żelazna i okolicy. Ona całość zebrała i przywiozła do nas. Następnego dnia pojawiła się pani z Racotu. Dzieci i nauczyciele z tamtejszej szkoły przygotowali kilka pełnych toreb najpotrzebniejszych zakupów, a dzieci kazały przekazać, że ten domek dla lalek to od nich dla dzieci z Ukrainy. Koniecznie! Dzieci z Racotu, obiecuję Wam – przekażemy Wasz domek dla lalek i pan Hałupka pozdrowi od Was dzieci w Buczy! 13 kwietnia popołudniu przyjechała żona pana Hałupki ze szwagrem i zapakowaliśmy zebrane rzeczy na pakę.
reklama

Gostyń odpowiedział na przeraźliwy głos o pomoc z otchłani wojny

Innego dnia przyszła pewna pani. Zostawiła siatkę pod drzwiami i poszła. Zauważył ją sąsiad i później nam o tym powiedział. Nie wszyscy bohaterowie noszą pelerynę. Była też pani Aleksandra z Gostynia z synem Filipem. Przywiozła mnóstwo zakupów. Obiecała, że zjawi się na parkingu przy Helsztyńskiego jeszcze raz. Przyjechała z córeczką i synem. Filip mówił, że tam w Ukrainie jakieś straszne rzeczy się działy dzieciom i że one są biedne. Trzeba pomóc. Jego młodsza siostra nie miała pojęcia o wojnie, ale z iskrą w oku pomagała ładować zakupy do busa. Podobało jej się pomaganie. Czteroletni Tomek Nowakowski wiedział natomiast, że idzie kupić rzeczy dla dzieci, które nie mają zabawek. Wskoczył na próg busa i ulokował jedną z siatek na brzegu paki. Mama, pani Zosia, pomogła. Pan Michał z Gostynia odpowiedział na post znajomej udostępniony na Facebooku. Kupił owocowe musy dla dzieci, kisiele, budynie i kaszki. Zgodnie z sugestią naszego artykułu, aby kupić pożywienie, które można spożywać za pomocą słomki. Podobnie postąpiła pani Ewa z Gostynia. Nikt z przybyłych nie był szczególnie rozmowny, ale wszyscy zostali połączeni jedną myślą, która nie wymagała wyjaśnień.

reklama

Wojna, której nie ma tutaj, nie jest prawdziwa?

- Mam pięcioro wnuków proszę pana – Iwona Jagła spod Borku Wielkopolskiego nie potrafiła powstrzymać wzruszenia, gdy zapytałem o udział w akcji. Przytuliła panią Anastazję, żonę Pawła Hałupki. Podziękowała za to, co robią. Chyba nikt nie potrafił trzymać emocji na wodzy. Wyobrażenie o okrucieństwie jakie wyrządzono dzieciom i dorosłym cywilom w Buczy, poruszyło wiele serc. To przecież tacy sami ludzie, jak my.

Droga na wojnę. Nie wolno stawać na poboczach. Są zaminowane

Bucza leży pod Kijowem. Po zachodniej stronie Dniepru. To właśnie do Buczy pojedzie pani Anastazja, z mężem Pawłem, za którego wyszła 4 lata temu. Poznali się w pracy, na polu truskawek. Ona pochodzi z Saren, (ok. 280 km od Buczy na zachód– przyp. red.), do których trafiła część ocalałych dzieci po masakrze w Buczy. Stoi tam budynek małego hotelu. Tak naprawdę, w zawierusze wojennej nikt nie wie, kto te dzieci tam przyjął, jak się tam znalazły. Nikt nie rejestruje takich informacji. Nie one są teraz ważne. Schronić się. Uspokoić. Zdobyć pożywienie. Przeżyć. Jako dziennikarz przyzwyczaiłem się do pozyskiwania szczegółowych informacji. Tu nie ma takich. Jest chaos. Strzępy. Państwo Hałupka pojadą nieco dalej, do samej Buczy. Tam Volodymyr Velyky, pastor Wolnego Kościoła Apostolskiego Pięćdziesiątnicy zorganizował w ocalałym budynku sierociniec.

reklama

Pytam, czy sprawdzili drogę? Czy wiedzą jak jechać? Co ich czeka? Czy jest bezpiecznie?

„Wiemy, że wojska rosyjskie wycofały się spod Kijowa trwa ich koncentracja wokół Donbasu i Ługańska. Cały obszar raczej kontrolowany jest tam przez wojska ukraińskie, które urządzają własne punkty kontrolne. Kilka takich przejedziemy. Nie wolno nam też stawać na poboczach. Są zaminowane. Nie wiemy oczywiście na jakich odcinkach. Nikt nie wie. Wiemy, że musimy trzymać się głównej drogi i najlepiej wyjechanych przez samochody kolein. Nie stajemy na odpoczynek. Zazwyczaj, gdy jeździmy z żoną do teściów, tankuję jeszcze w Chełmie po polskiej stronie i to wystarcza, by dojechać. Muszę wytrzymać za kółkiem całą drogę.”

- Nie boicie się? – pytam obu.

reklama

- Nie myślę o tym. Jakoś po prostu. Nie boję się – mówi pan Paweł.

Jego żona, zapytana o to samo, odpowiada podobnie:

- Do mojego domu w Sarnach to ja wiem jak się jedzie. Jest bezpiecznie i niczego się nie boję. Nie byłam jeszcze w Buczy, ale tam już orków nie ma.

Pan Hałupka dodaje, że ma informacje, że warto uważać na rosyjskich szabrowników. Rosjan oficjalnie nie ma, lecz jakieś oddziały, mające rozkaz zabezpieczać tyły podczas wycofania się wojsk w kierunku wschodnim, mogą się trafić. Taki żołnierz kradnący dobytek, może być nieobliczalny i niebezpieczny.

To jeszcze nie koniec. Potrzeba dużo dobra

Zarówno pani Anastazja jak i pan Hałupka, mówią, że wszystkie infiormacje o sytuacji w Buczy mają od swoich znajomych stamtąd. Pierwszą przesłał im człowiek, który pracował w gospodarstwie pana Pawła, lecz wrócił do Ukrainy. Jadą tam pierwszy raz. Ostatnio widzieli tamte okolice, gdy pojechali na zeszłoroczne Boże Narodzenie. Jedli wówczas posiłek przy świątecznym stole z rodziną pani Anastazji. Tamtejsze dzieci rozpakowywały swoje prezenty. Kolorowe lampki choinek nie zwiastowały niczego złego. Tylko przy stole dorośli mówili, raz po raz, że „złe idzie i wojna z tego wszystkiego chyba kiedyś będzie”.

reklama

Gdy tylko zajadą na miejsce, zorientują się w sytuacji i wrócą bezpiecznie, dadzą znać jakie są realne potrzeby w Buczy. W mieście, gdzie po zagruzowanych ulicach hula niczym nie utulony ból i żałoba. Potrzeba dużo dobra, by ten ból uleczyć.

Gostyniacy, którzy byli na parkingu przy Helsztyńskiego zapewniali:

- Dajcie znać! Pomożemy!

Z całą pewnością zrelacjonujemy wyjazd do Buczy państwa Hałupków po ich powrocie.

Zła unikać. Dobro czynić.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama