O Orlikach z Pępowa mówi się, że są naprawdę dobrą drużyną.
Pewnie dlatego, że angażują się o wiele więcej, niż trzeba. Biorą udział w rozgrywkach organizowanych przez Okręgowy Związek Piłki Nożnej w Lesznie, ale też poszli o krok dalej.
- Zjeździliśmy już pół Polski. Byliśmy w Koninie, Kaliszu, Wrocławiu, Świdnicy, Ząbkowicach Śląskich i Wałbrzychu. Postanowiliśmy spróbować czegoś więcej, sprawdzić, jak nasi chłopcy prezentują się na tle innych drużyn – mówi trener Tadeusz Stróżyk, który na treningi do Pępowa przyjeżdża trzy razy w tygodniu z Miejskiej Górki.
I okazało się, że wypadli bardzo dobrze. Ostatni sukces odnieśli podczas jubileuszowej dziesiątej edycji Międzynarodowego Turnieju Piłkarskiego Silesian Cup. Rywalizacja w sześciu kategoriach wiekowych była zacięta, ale w dwóch najmłodszych kategoriach wiekowych zawodnicy Dąbroczanki Pępowo byli liderami. W wielkim finale Dąbroczanka pokonała silnych konkurentów i w obu grupach wiekowych wywalczyła pierwsze miejsce – wygrywając przedtem wszystkie mecze - od pierwszego do ósmego.
Piłkarze z rocznika 2006 odnieśli także bardzo duży sukces wygrywając wojewódzkie eliminacje Minimistrzostw Deichmann w Lesznie. W nagrodę zagrali w mistrzostwach w Wałbrzychu. Udział wzięły 32 drużyny. Kolejny sukces – międzynarodowy turniej Euro – Sporting we Wrocławiu. Wystąpiło 40 drużyn z 18 państw (m.in. z Bośni i Hercegowiny, Słowacji, Czech, Litwy). Piłkarze z Pępowa zajęli VI miejsce. W turnieju o puchar marszałka województwa dolnośląskiego drużyna zajęła III miejsce.
Chłopcy grają od czterech lat, mają już duże osiągnięcia. To wynik ciężkiej pracy i zaangażowania. W dwóch grupach Orlików z roczników 2005 i 2006 trenuje 27 chłopców. - Jak jest dobra praca, drużyna i trochę talentu - są osiągnięcia. To są bystre, zdolne chłopaki i dlatego grają na dobrym poziomie – podkreśla Tadeusz Stróżyk.
Sukcesy okupione są treningami, ciężką pracą chłopców. - Trzeba przyznać, że na treningach jest prawie stuprocentowa obecność. Dzieciaki garną się, bo trener robi dobrą atmosferę, nie nudzą się - widocznie wszystko musi grać – stwierdza Jarosław Jamroży, jeden z rodziców.
Tadeusz Stróżyk podkreśla, że podstawa jest to, że chłopcy chcą. Godzą obowiązki szkolne ze sportem. - Cały czas im powtarzam, że najważniejsza jest nauka, bo nie jest powiedziane czy któryś z tych chłopców zostanie piłkarzem. Jeżeli będą pracować, to moim marzeniem jest, aby ktoś z nich zagrał w ekstraklasie. To byłoby bardzo fajnie – przyznaje trener.