Blisko sześćdziesięcioletni mieszkaniec Gostynia znęcał się nad żoną psychicznie i fizycznie przez wiele miesięcy. Wpadał w furię, kiedy był pijany. Pod adresem żony i córki padały wulgaryzmy, dochodziło do szarpaniny, rzucana rożnymi przedmiotami. Groził nawet podpaleniem domu. Dziś do winy się nie przyznaje.
Do domowych awantur dochodziło najczęściej, kiedy mężczyzna był w pijackim amoku. Powody były prozaiczne, często wrzeszczał, dlatego że „zupa była za słona”. Żona 58-letniego mężczyzny nie wytrzymała, kiedy 6 stycznia w domu doszło do kolejnej awantury. Mężowi znowu nie smakował obiad, wyrzucił go do zlewu i rozpętało się piekło. W obawie o życie swoje i córki kobieta wezwała na interwencję policję. Funkcjonariusze zatrzymali „sadystę”.
- Podczas przesłuchania w komendzie policji oraz w prokuraturze, do znęcania się nad żoną i córką nie przyznał się. Na pytania, czy były awantury, kłótnie i dręczenie, odpowiadał wymijająco. Uznał, że nie musi się z niczego tłumaczyć, odbiera to jako nagonkę na jego osobę - wyjaśnia szef Prokuratury Rejonowej w Gostyniu Bogdan Zygmunt.
Prokuratura wraz z policją zbierają materiał dowodowy w tej sprawie, chcą zdobyć jak najwięcej świadków. Rodzinie założono Niebieską Kartę. - Pokrzywdzona bała się męża, nie ujawniała konfliktów. W czwartek, 7 stycznia była przesłuchiwana w prokuraturze wraz z córką - dodaje prokurator Zygmunt. Mężczyźnie postawiono na razie zarzut znęcania się nad rodziną. Prokurator zastosował wobec niego także dozór policyjny, zakaz zbliżania się do żony i córki na odległość mniejszą niż 30 metrów, nakaz opuszczenia mieszkania. Postanowienie nie jest prawomocne. Mieszkaniec Gostynia ma prawo odwołać się od decyzji prokuratury.