Na kartodromie w Gostyniu, podczas drugiej odsłony Dni Gostynia przygotowano dziś jedną z najbardziej zwariowanych i kolorowych imprez w roku - Holi Święto Kolorów. Najważniejszy w niej był serdeczny i wyluzowany nastrój, kolorowy proszek i DJ, któremu trzeba było się podporządkować.
Holi, zwane też Świętem czy Festiwalem Kolorów pochodzi z Indii. W Indiach i Nepalu wyznawcy hinduizmu kolorowo witają wiosnę. Gdy zaczyna się holi, znikają wszelkie podziały. Przestają liczyć się kasty i religie. Na ulicach panuje radość, a ludzie są dla siebie bardziej życzliwi niż zwykle. Starzy znajomi czy obcy sobie ludzie, bez różnicy, obsypują się wtedy kolorowymi proszkami. Holi to czas przebaczenia. Zwiastuje pierwszy dzień wiosny w indyjskim kalendarzu czyli nadejście czasu obfitości. Nie ma na świecie drugiego tak kolorowego święta, które trwa dwa dni.
W Gostyniu na święto kolorów zarezerwowano niedzielne popołudnie. Impreza trwała kilka godzin - aż do późnego wieczoru. Organizatorzy barwnego festiwalu zapowiedzieli, że na weekend, w którym obchodzony był Dzień Dziecka, w Polskę wyjechało 7 ekip, aby być w każdym województwie. Przy Górze Zamkowej stanął namiot, w którym można było dostać kolorowe proszki, serwowano je w 9 kolorach. Ustawiła się do niego długa kolejka. Każdy chciał dostać woreczek z kolorowym proszkiem.
- W każdego można tym rzucić. O koszulki czy sukienki się nie boimy, mama wypierze. Przyjechałyśmy z Piasków i z Szelejewa. Na festiwalu kolorów jesteśmy pierwszy raz, przyjechałyśmy z ciekawości - mówiły nastolatki, w kolorowych barwach. One już wcześniej zaczęły malować się między sobą barwnym proszkiem.
Kto miał już w rękach proszek, był szczęśliwy. Zaczęło się jeszcze bez pozwolenia DJ. Ktoś otworzył pierwszy woreczek i powietrze przy fioletowym namiocie wypełniło się różnego rodzaju barwami. Mama, tata, koleżanka, kolega, znajomy i mniej znajomy został obsypany lub obsmarowany proszkiem. Można było się przytulać, uściskać serdecznie. Radość i frajda były niesamowite. Kiedy odezwał się DJ, większość z dzieci i dorosłych już była umorusana barwnymi proszkami. Zaproszeni przez prowadzącego uczestnicy, podbiegli bliżej sceny. DJ puścił muzykę. Dzieci - od kilkuletnich po nastolatki, a także młodzież i dorośli tańczyli lub skakali w rytm zmiksowanych dźwięków.
- Czy na jesteście gotowi na Święto Kolorów? - zapytał w pewnym momencie DJ. Kiedy usłyszał głośne „tak”, zaczęło się odliczanie od 10 do 0, a na hasło „góra”, wszyscy wyrzucali proszki w górę. W powietrze poszybowały kolorowe chmury, radosne okrzyki, a później ręce wciąż wirowały nad głowami. Takich „wejść” Holi było kilka. - Za każdym razem jest to inny rodzaj imprezy. Wszystko zależy od tego, jaka jest ilość uczestników, jaką mają energię - przyznał DJ. W Gostyniu było bardzo dynamicznie i energetycznie.