Są imprezy, których nie da się opisać słowami. Bo jak ująć na karcie papieru coś, co ciągle tętni życiem, jest raz tu, raz tam i nie można tego uchwycić. Do takich wydarzeń należał właśnie V Festiwal Tradycji i Folkloru w Domachowie.
Co czekało na uczestników? Muzykę wszelkiej maści. Dla melomanów było kino „W Stodole”, gdzie prezentowano filmy, także przedwojenne pokazujące życie na Biskupiźnie.
Kto ma zacięcie techniczne mógł pogawędzić z kolegami, nigdy panami, Henrykiem „SQ3LMR” lub Waldemarem „SQ3PGA” o tajnikach krótkofalarstwa i tworzeniu Radiowego Szlaku Biskupiańskiego. W powietrzu oprócz fal krótkich czuć było woń pieczonego prosięcia, która lekko mieszała się z wytworami z „Lawendowej Manufaktury” czy mydełkami ze Stowarzyszenia „Ziołowieś”.
O sukcesie imprezy, jak mówiła Agnieszka Wujek decyduje frekwencja na kolejnych edycjach. Powiedzenie, że w tym roku była wysoka to za mało. Uczestników były tłumy, a z twarzy nie schodziły uśmiechy.