Beczki, wiadra po środkach chemicznych, tworzywa sztuczne w postaci folii, worków i plastiku, elementy metalowe i przetworzone termicznie tworzywa sztuczne. To wszystko 8 metrów pod ziemią, w okolicach Kunowa. Czy tylko jedna warstwa? Nie wiadomo jeszcze, jak głęboko i ile razy odpady komunalne były tam zasypywane. Wiadomo za to, że nielegalnie śmieci były wrzucane do ziemi również z innej strony Gostynia, przez tego samego przedsiębiorcę.
Skąd przyjeżdżają odpady komunalne do naszej gminy? Kto na tym zarabia? Mieszkańcy liczą na gostyńskich śledczych.
Ludzie z Kunowa mówili o tym od dawna. Dawali nieśmiało sygnały, że jeden z lokalnych przedsiębiorców na tak zwanej żwirowni miałby składać nielegalnie odpady komunalne. Widać, a właściwie słychać było (bo głównie nocą) jeżdżące do żwirowni ciężarówki. - Są osoby, które niezasypane śmieci w żwirowni zauważyli. Ja sama widziałam, jak ziemię kopią - opowiada jedna z mieszkanek Kunowa.
Podkreśla, że właściciel ogrodzonego pod lasem terenu wykupił niedawno kolejne połacie ziemi. - Wyczyścił zagajnik, doły kopie i znowu coś tam składuje. Przecież on nam, cholera, skazi wody gruntowe - podkreśla zaniepokojona kobieta. Najprawdopodobniej wystraszeni mieszkańcy wioski zgłosili sprawę do gostyńskiej straży miejskiej 3 grudnia.
- Dostaliśmy sygnał na stacjonarny telefon, że coś się dzieje w lesie. Pojechaliśmy z kolegą we wskazane miejsce, zastaliśmy dół wykopany na głębokość około 8 metrów. Z oględzin nie można było stwierdzić, czy tam śmieci zostały zakopane w znacznej ilości, czy są tam ich śladowe ilości. Było to przykryte ziemią - opowiada jeden z funkcjonariuszy straży miejskiej.
Ponieważ obserwujący nie mieli pozwolenia na przeszukiwanie, na wejście na teren nieruchomości, dokonali jedynie oględzin. Powstała dokumentacja zdjęciowa odpadów zmieszanych z ziemią. Ustalili także właściciela działki.
Dwa dni później funkcjonariusz, który wcześniej brał udział w interwencji w Kunowie, wracając po służbie do domu, zauważył samochody ciężarowe z załadowanymi przyczepami, które wjeżdżały w ul. Spacerową, na teren żwirowni w Kunowie. Udał się za nimi i przekonał się, że ciężarówki wcale nie zatrzymały się na żwirowni, ale pojechały dalej, w kierunku rozkopanego miejsca.
- Na moich oczach około 60 ton odpadów poszło w grunt do wcześniej wykopanej dziury - informuje funkcjonariusz straży miejskiej.
Zauważa, że na wykopanie tak głębokiego dołu przedsiębiorca powinien mieć pozwolenie.
Strażnik podkreśla w swoich relacjach „po służbie”, że działka nosiła też ślady manipulacji gruntem, co może wskazywać na wcześniejsze zasypywanie tam większej ilości odpadów. O swoich podejrzeniach zawiadomił straż miejską, a jednostka zgłosiła sprawę do KPP w Gostyniu.
Na wydarzenia w żwirowni w Kunowie nie pozostał obojętny burmistrz Gostynia. Zdając sobie sprawę, że zakopywanie niewiadomego pochodzenia odpadów bezpośrednio w gruncie stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa środowiska, zwłaszcza dla ziemi, urząd miejski rozesłał pisma powiadamiające o składowaniu odpadów. Otrzymało je Starostwo Powiatowe w Gostyniu oraz Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Poznaniu, delegatura w Lesznie.
W dokumentach, podpisanych przez Jerzego Kulaka wspomina się, że właściciel terenów pod Kunowem „nielegalnie składuje odpady różnego pochodzenia w Otówku, gm. Gostyń".
- Został on zobowiązany do ich usunięcia z miejsca nieprzeznaczonego do składowania odpadów w terminie 3 miesięcy od daty dostarczenia pisma. Być może te dwie sprawy są ze sobą powiązane - sugeruje burmistrz Gostynia.