Dwie opcje miał każdy wchodzący w duchu strzelectwa na strzelnicę Ligi Obrony Kraju w Gostyniu. Albo skręcić w prawo, zabrać na ramię kbks, wziąć pięć naboi i sprawdzić, jak dobre ma się oko. Niektórzy okazywali się nieoszlifowanymi talentami mającymi wielki potencjał. Tym bardziej, że część miała karabin pierwszy raz w ręku.
Z kolei drzwi po lewej prowadziły do raju dla tych, którzy mają „bzika” na punkcie wszelakiego maści uzbrojenia. Naprawdę trudno było nie podziwiać kilkudziesięciu sztuk broni i oporządzenia, które leżały pięknie zaprezentowane.
Polski beryl, niemieckie lugery, słynne filmowe strzelby typu ”pump action”, walter Jamesa Bonda, karabin snajperski, gangsterski thompson, nieśmiertelny Garand M1 czy Lee Enfield, z tej marki karabinu miał zginąć prezydent Kennedy - to zaledwie namiastka tego, co znalazło się na stole. Z jednej strony kawałek historii, z drugiej „kawał” naprawdę dobrej rusznikarskiej roboty.
Obejrzy również galerie: