W Spółdzielni Mleczarskiej w Gostyniu trwa śledztwo dotyczące dolewania wody do mleka. Zamieszani w popełnienie przestępstwa są rolnicy, kierowcy i pracownik laboratorium.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, które otrzymywaliśmy chodzi o fałszowanie czy raczej „rozrzedzanie" mleka poprzez dodawanie do niego wody i podmienianie próbek mleka.
W aferę zamieszani mają być rolnicy z gm. Pogorzela (ale nie tylko), kierowcy oraz pracownica laboratorium mleka.
- Nic się nie stało. A że kilku kierowców wzięli na przesłuchanie, to mieli prawo, jeśli chcą postawić zarzuty. To dotyczy kilku kierowców. Jeśli chodzi o działalność spółdzielni, nie ma obaw. Prezesi działają, rada nadzorcza także. Na pewno nie ma obaw o funkcjonowanie spółdzielni - powiedział przewodniczący rady nadzorczej Andrzej Kubiak. - Nie mam więcej na ten temat konkretnych wiadomości. Nie mogę udzielić odpowiedzi - dodał, kiedy wczoraj pytaliśmy o szczegóły.
Wiemy, że sprawą zajmuje sie Komenda Wojewódzka Policji w Poznaniu, pod nadzorem prokuratury okręgowej. Kilku kierowców i pracowników spółdzielni zatrzymano we wtorek.
Więcej informacji wkrótce
[AKTUALIZACJA godz. 11.20]
Komenda Wojewódzka Policji w Poznaniu zjawiła się w spółdzielni we wtorek rano, autokarem. Prezes zarządu spółdzielni Grzegorz Grzeszkowiak zarzeka się, że "ta wizyta” nie odbyła się na jego interwencję.
Jak mówi, tego dnia rano dostał telefon od kierownika produkcji ze spółdzielni dwie minuty po godz. 5 rano, że w zakładzie zjawili się funkcjonariusze z komendy wojewódzkiej i "czegoś szukają". Utrzymuje, że niczego wcześniej nie podejrzewał. Zdradza jednak, że wcześniej docierały do niego bardzo ogólne sygnały o rozrzedzaniu mleka od rolników. Mówi, że na corocznych zebraniach z grupami członkowskimi (organizowanymi w każdej gminie) pojawiały się głosy, że kierowcy odbierający mleko oszukują, że źle mierzą. Odpowiadał wtedy, że „zespoły zliczeniowe”, które są zamontowane na cysternach są każdego roku legalizowane przez Państwowy Urząd Miar w Lesznie.
Prezes głową ręczył za urządzenia, które wg jego deklaracji liczyły mleko prawidłowo. Nie mógł powiedzieć jednak, co robili w tej sprawie kierowcy. Po zebraniach grup członkowskich, po otrzymywanych sygnałach zamontował wagę wozową przy wjeździe na zakład. Jak mówi prezes Grzeszkowiak - mimo że nikogo za rękę przy oszustwie nie złapał, w ubiegłym roku zrobił zebranie z kierowcami, na którym poinformował, że przy samochodach z cysternami zlecił zamontowanie kamer. Przekonuje, że robił wszystko, aby kierowcom manipulacje czy kombinacje przy odbieranym mleku uniemożliwić.
Prezes Grzeszkowiak zapewnia też, że nie wie, jacy rolnicy mieliby być zamieszani w aferę.
[AKTUALIZACJA godz. 11.50]
W tej sprawie doszło do zatrzymania kilkunastu osób. Jak informuje Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji, chodzi o zarzuty oszustwa, przede wszystkim podawania nieprawdziwych wskazań z urządzeń. Mówi się, że proceder miał trwać nawet 2 lata. W grę mają wchodzić milionowe straty -
Więcej przeczytasz w najbliższym wydaniu "Życia Gostynia"