Zaniedbane przytulisko w Krobi?

- Miejsce przetrzymywania psów jest położone w centrum miasta, co jest niezgodne z rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi - czytamy w pokontrolnym protokole powiatowego lekarza weterynarii, dotyczącym przytuliska dla zwierząt w Krobi. Kontroli dokonano na wniosek Alicji Jerszyńskiej, prezesa Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt NOE z Gostynia. Latem przypadkiem odwiedziła krobskie schronisko i stwierdziła, że wygląda bardzo źle, a przetrzymywane tam psy są zaniedbane.- Zwierzęta wyglądały źle, ponieważ było tam bardzo brudno. Miały pchły w sierści i poprzyklejane odchody. Zgłosiłyśmy to włodarzom - mówi prezes Stowarzyszenia Noe, podkreślająca że to miejsce - położone w środku miasta - nie spełnia wymogów weterynaryjnych przede wszystkim pod względem oddalenia od siedzib ludzkich. O zastanej sytuacji. Alicja Jerszyńska powiadomiła też powiatowego lekarza weterynarii Czesława Włodarczaka. Ten przeprowadził kontrolę w Krobi pod koniec sierpnia. W protokole wypisał szereg zastrzeżeń i zaleceń. W krobskim przytulisku dla psów przebywa kilkanaście zwierząt. Opiekuje się nimi jeden z pracowników grupy remontowo-porządkowej gminnego magistratu. Jest też druga osoba, która go zastępuje w czasie nieobecności. Do obowiązków tych pracowników należy utrzymanie kojców w porządku, karmienie i zapewnienie wody, pielęgnacja sierści piesków i zgłaszanie potrzeb weterynaryjnych. - Wykonaliśmy wszystkie bieżące zalecenia. Przeniesienie psów w inne miejsce wymaga większych środków finansowych i będzie możliwe najwcześniej w przyszłym roku - informuje dzisiaj Andrzej Olejnik z Urzędu Miejskiego w Krobi. Już wiadomo, że w Krobi działać będzie filia Stowarzyszenia Noe. Młodociani wolontariusze są gotowi do pracy. Więcej w bieżącym numerze "Życia Gostynia" (AgFa)