Zanim wybuchła wojna, Ukraina dostarczała do Unii Europejskiej 1 mln ton pszenicy, co stanowiło 30 proc. importu tego zboża. Na skutek najazdu armii rosyjskiej, ukraińskie porty zostały jednak zablokowane i kraj ten nie może wywiązać się z umów związanych z dostarczaniem zboża. Warto też wiedzieć, że Rosja dostarczała do Europy ok. 11 proc. pszenicy, ale wojna spowodowała nałożenie sankcji. Wstrzymano też - do 31 sierpnia - eksport do Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej. Rosja również nie wywiąże się zatem ze swych wcześniejszych zobowiązań.
W tej sytuacji z europejskiego rynku, jak podaje internetowy serwis Wiadomości Handlowe, zniknie mniej więcej 41 proc. pszenicy. A to już wpływa na wzrost ceny mąki, która drożeje w zastraszającym tempie. Zgodnie z informacjami, uzyskanymi od naszych lokalnych piekarzy jeszcze kilka miesięcy temu płacili za kg mąki od 1,2 do 1,4 zł, teraz muszą zapłacić pomiędzy 2,3 a 2,5 zł.
- Musiałem podnieść cenę mąki - ze względu na surowiec i inne czynniki, które wpłynęły na koszty produkcji - wzrost cen energii elektrycznej, paliwa. To obecnie są bardzo wysokie koszty produkcji. Cenę podnosiłem powoli - ten proces ciągnie się od ubiegłorocznych żniw. Rok temu kilogram mąki kosztował maksymalnie1,30 zł, a obecnie to już 2,30 zł. Prawie 100 procent mąka podrożała - mówi Mieczysław Deska, właściciel dwóch młynów (m.in. w Krzywiniu), który zaopatruje w surowiec piekarzy w obrębie 100 kilometrów, tym w powiecie gostyńskim i jarocińskim.
Ceny mąki będą najwyższe od 20 lat?
Jak podają Wiadomości Handlowe, kontrakty wskazują, że ceny mąki będą tylko rosły i w 2022 r. będą najwyższe od 20 lat. Piekarze, przy rosnących kosztach produkcji nie są w stanie utrzymać niskich cen chleba. U Romana Ciążyńskiego, współwłaściciela jednej z gostyńskich piekarni, chleb w porównaniu z ubiegłym rokiem podrożał o 25%. I dziś znowu jego cena musiałaby być wyższa.
- Ale to nie cena mąki dyktuje nam cenę chleba. Są koszty pozasurowcowe - gaz, energia elektryczna, cena paliwa czyli rozwózka. Krojenie, pakowanie chleba - tu najlepiej to widać. Kiedyś za kartkę papierową, która musi być włożona do chleba w folii - płaciłem w granicach 4-5 groszy, dzisiaj kosztuje około 12 groszy. O tyle mógłby być tańszy chleb, gdybym nie musiał wkładać tej przeklętej kartki - mówi Roman Ciążyński.
Podkreśla, że sama folia zdrożała o ok. 100 procent - z 9 na 17 złotych. Wtórują mu inni lokalni piekarze.
Piekarze ostrzegają i apelują
Polscy piekarze ostrzegają rząd i konsumentów, że wkrótce w naszym kraju może zabraknąć chleba. Stowarzyszenie Producentów Pieczywa wystosowało do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi pismo z prośbą o pomoc, twierdząc że na skutek wojny w Ukrainie jest coraz większy problem z dostępnością pszenicy, która drożeje w zastraszającym tempie.
- Producenci nie mają wyboru, muszą podnosić ceny chleba, którego i tak w najczarniejszym scenariuszu, ze względu na spodziewany deficyt surowców oraz zapowiedziane ograniczenia ciągłości w dostawach gazu czy energii elektrycznej, może zabraknąć - podkreśla w petycji Waldemar Topolski, prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa. Pełna treść pisma znajduje się na platformie wiadomoscihandlowe.pl. Można w nim przeczytać, że dla piekarzy ostatnie tygodnie to rosnące koszty surowców.
Powrót do "normalności" nie wcześniej niż w II połowie 2024 r.?
Niestety, wszystko wskazuje na to, że sytuacja na rynku zbóż może się jeszcze pogarszać.
- Oznaczałoby to, że powrót do poziomu cen pszenicy sprzed wojny nastąpi nie wcześniej niż w drugiej połowie 2024 roku - można przeczytać w serwisie wiadomoscihandlowe.pl.
Musimy się zatem przygotować na dużo wyższe ceny żywności, a jeśli konflikt się przeciągnie, może wręcz zabraknąć chleba. Za to o brak podstawowego surowca - mąki - piekarze się nie boją. Podobnie jak młynarze nie boją się, że zboża na przemiał przez wybuch wojny nie będzie.
Gostyńska branża piekarnicza: jako Polska jesteśmy samowystarczalni
- Jako Polska pod tym względem jesteśmy samowystarczalni - mówi jednym głosem lokalna branża piekarnicza.
Są świadomi, że zboże z Ukrainy było importowane, ale to nie miało większego wpływu na ich zaopatrzenie.
- Kiedyś było tak, że jak nie było zboża ze względu na pogodę, suszę, to ceny mąki rosły. A później, kiedy jako państwo otworzyliśmy rynek na eksport, to mogliśmy mieć duże zbiory, a mąka i tak drożała, bo źródła zbytu były większe - przypomina Aleksander Dolczewski, właściciel piekarni w Siemowie.
Podobnie uważa piekarz z Gostynia twierdząc, że na pewno w najbliższym czasie zboża nam nie zabraknie. Nic takiego się nie wydarzy. Jako Polska jesteśmy krajem samowystarczalnym.
- Agencje wystawiają zboże na aukcję z ceną i wskakują te kraje, które akurat nie mają surowca i kupują go po wyższej cenie - zauważa.
Młynarz z Krzywinia, dostarczający mąkę piekarzom w obrębie 80 km od miasta twierdzi, że jeśli państwo polskie ograniczyłoby eksport rodzimego zboża do innych krajów, to surowca na mąkę na pewno mu wystarczy.
- A nawet powiem inaczej - nie jesteśmy w stanie tego przerobić. Polska zbiera około 28 mln ton zbóż, a na mąkę potrzebujemy 6-7 mln ton, resztę zjadają zwierzaki w paszy - mówi. - Nikt nie wie, w jakiej ilości zboże jest eksportowane, nikt nie wie w jakiej ilości wywożą go do portów. Nie mamy dokładnych danych w tej kwestii. To są interesy robione na własną rękę - dodaje młynarz.
Chleba może zabraknąć w polskich domach
Chleba może zabraknąć, ale bezpośredni powód będzie inny - w wielu polskich domach zapadnie decyzja o rezygnacji z jego kupowania ze względu na wysokie ceny. Piekarze zwracają uwagę, że jego spożycie już widocznie spada.
- Klienci ograniczyli w swoim menu jedzenie pieczywa, są tacy, którzy pieką sami. Młode pokolenie ma inny stosunek do chleba. Zjedzą obiado-kolację około godz. 17.00, a później pieczywa już się w domu nie je. To wszystko po kolei wpływa na spadek sprzedaży - mówi Roman Ciążyński.
W apelu do polskiego rządu przedstawiciele piekarzy poprosili m.in. o wprowadzenie ograniczeń w wywozie pszenicy z kraju, uruchomienie rezerw strategicznych i dopłaty dla rolników, którzy sprzedawaliby ziarno na rodzimy rynek. Czy to obawy i rządania nad wyrost?
- Trzeba się odzywać, a nie siedzieć cicho, jak mysz pod miotłą. Pszenica, a co za tym idzie mąka, będzie drożała - mówi Roman Ciążyński.
Rosja i Ukraina były dużym importerem zboża, jego wstrzymanie to duży problem dla całego kontynentu.
- Jeśli południe Europy w większości brało zboże z Ukrainy, to teraz zacznie szukać źródła zaopatrzenia w innym miejscu - mówi Aleksander Dolczewski. - Ściągną zboże chociażby z Argentyny - dodaje piekarz z Gostynia.
Piekarze liczą na to, że premier zrealizuje deklarację o powołaniu spółki dla producentów żywności i w ten sposób zadba o ich interesy.
- Chodzi o to, byśmy jako państwo zostawili globalne interesy i eksport, a zabezpieczyli zboże do produkcji państwowej - spożywczej, a także pozostawili je chociazby na paszę dla zwierząt - tłumaczy A. Dolczewski.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.