Ranni do szpitali, reszta do remizy
Przypomnijmy, do zdarzenia z udziałem mieszkańców naszego powiatu doszło 14 października na drodze wojewódzkiej nr 835 około godziny 16.30. Autokar wycieczkowy, którym po Podkarpaciu (był to pierwszy dzień wycieczki, która jeszcze tego samego dnia wyjechała z Pogorzeli) podróżowało 47 osób - 45 pasażerów plus 2 kierowców z nieznanych przyczyn zjechał na przeciwległy pas ruchu wypadł z drogi do przydrożnego rowu, a następnie uderzył w znajdującym się tam słup energetyczny (wcześniej pisaliśmy o tym TUTAJ).Ze względu na dużą liczbę potencjalnych poszkodowanych (zdarzenie masowe) na miejsce zadysponowano wszystkie siły ratownicze: straż pożarną, policję oraz zespoły ratownicza medycznego, łącznie z helikopterem lotniczego pogotowia ratunkowego - LPR, które zabezpieczyły miejsce wypadku, udzieliły pomocy osobom poszkodowanym oraz zorganizowały objazdy. W kulminacyjnym momencie na miejscu pracowało 17 zastępów straży pożarnych z powiatów brzozowskiego, krośnieńskiego i sanockiego
Osoby, które nie odniosły obrażeń, zostały przewiezione do budynku OSP w Grabownicy Starzeńskiej, a następnie do Leska, gdzie czekali na przyjazd autokaru zastępczego. Przez kilka godzin droga wojewódzka nr 835 była całkowicie zablokowana.
W sumie do szpitali w pobliskim Brzozowie, Krośnie i Sanoku trafiło 7 osób - cztery kobiety w wieku od 35 do 60 lat, dwoje nastolatków - 13 i 16 lat oraz 50-letni kierowca. Sześć z nich nie wymagało dalszej pomocy lekarskiej i szybko opuściło placówki medyczne natomiast najciężej poszkodowaną, 35-letnią mieszkankę Pogorzeli, która doznała złamania kości przedramienia hospitalizowano, aż do 19 października.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD ZDJĘCIEM
Zdjęcia: mł. bryg. Bogdan Biedka/KP PSP w Brzozowie
W sprawie wypadku autokaru wypowie się biegły
Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że autokar wycieczkowy z mieszkańcami naszego powiatu, którzy dopiero rozpoczynali swoją wycieczkę po Podkarpaciu najprawdopodobniej uległ awarii w trakcie jazdy. Zarówno 64-letni mężczyzna prowadzący autobus, jak i jego 50-letni zmiennik byli trzeźwi. Na miejscu wypadku autokaru przez wiele godzin pracowali policjanci z grupy dochodzeniowo-śledczej, którzy prowadzili oględziny i zabezpieczali ślady.
- Policjanci ustalili, że w tym zdarzeniu nie brał udziału żaden inny pojazd. (...) Natomiast cały czas prowadzone są czynności wyjaśniające, które mają ustalić dokładne okoliczności i przyczyny, jak doszło do tego zdarzenia drogowego. Do sprawy zostanie powołany biegły - informuje młodsza aspirant Joanna Baranowska, rzecznik prasowa Komendy Powiatowej Policji w Brzozowie.
Na razie policja prowadzi czynności pod kątem wypadku drogowego.
"Od nas wyjechał w 100% sprawny"
Na wyniki policyjnych ekspertyz czeka także właściciel firmy Dol-Trans Tour z Gostynia, która organizowała wycieczkę po Podkarpaciu. Jak słyszymy, pojazd, którym turyści z naszego powiatu wyjechali w podróż, posiada wszystkie wymagane prawem dokumenty poświadczające jego stan techniczny.
- Wszystkie przeglądy są na bieżąco wykonywane. W dodatku mamy warsztat samochodowy i wszelkie awarie oraz usterki, które zgłaszają nam kierowcy są od razu serwisowane. Ten autokar to dosyć młody pojazd i mamy 100% pewność, że wyjechał od nas z Gostynia sprawny i nie było żadnych zastrzeżeń do stanu technicznego - komentuje Dawid Doliński.
Sprawdziliśmy, przed wyjazdem pojazd nie był kontrolowany pod tym względem przez policjantów z Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu. Jednakże takie kontrole nie są obligatoryjne, mogą się odbyć na prośbę pasażerów zaniepokojonych wyglądem autobusu.
Właściciel, na podstawie rozmów z kierowcą przyznaje, że w czasie jazdy doszło do awarii autokaru, która jego zdaniem nie była na pewno wynikiem zaniedbania ze strony firmy.
- To się stało na prostym odcinku drogi. Autokar wyszedł z zakrętu, a kierowca nagle zaczął odczuwać, że pojazd „ucieka” w lewą stronę, nie był w stanie utrzymać auta i wrócić nim na właściwy tor jazdy. Nie był w stanie stwierdzić czy to mogło być spowodowane wybuchem opony, które były nowe, bo nie miały jeszcze roku, pęknięciem drążka kierowniczego, czy blokadą wynikająca z awarii skrzyni biegów. Są pewne hipotezy, ale niech się wypowiedzą eksperci, czekamy na ich opinię. Kierowca mówi, że autokar po prostu momentalnie zaczął zjeżdżać w lewo - opowiada gostyński przedsiębiorca.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD ZDJĘCIEM
Zdjęcia: mł. bryg. Bogdan Biedka/KP PSP w Brzozowie
Kierowcy byli kompetentni i wypoczęci
Według informacji z firmy Dol-Trans Tour, 64-latek, który kierował feralnego dnia wycieczkowym autokarem jest jej najbardziej doświadczonym pracownikiem.
- Jest z nami 18 lat, od samego początku, jak tylko zaczęliśmy funkcjonować, więc to samo mówi za siebie. Jeden z najlepszych, objeżdżony, wycieczkowy, też po pełnym wypoczynku. Kierowcy jechali w podwójnej obsadzie zgodnie z przepisami, na pewno nie był zmęczony, poza tym nie była to żadna późna godzina, żeby usnął za kierownicą, więc do czasu pracy też nie może być żadnych zastrzeżeń - dodaje D. Doliński.
Chcieli kontynuować wycieczkę
Choć zdjęcia z miejsca zdarzenia nie wywołują najprzyjemniejszych skojarzeń, to pasażerowie z Pogorzeli i okolic wcale nie byli na tyle wstrząśnięci, żeby nie móc... jechać w dalszą drogę.
- Porozwoziliśmy ludzi do hoteli, poza oczywiście tymi osobami, które trafiły do szpitali. Ale i tak większość z nich jeszcze tego samego dnia wyszła. Pilot każdego indywidualnie spytał, czy chce kontynuować wycieczkę czy mamy przywieźć grupę z powrotem? Wszyscy stwierdzili, że chcą jechać dalej. Dlatego dzięki zorganizowanemu na miejscu podwykonawcy w sobotę zwiedzili Solinę, Uherce Mineralne, w niedzielę byli na Słowacji i w poniedziałek wrócili do domu - informuje Dawid Doliński.
KLIKNIJ w LINK, żeby PRZECZYTAĆ ARTYKUŁ
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.