reklama

Wojewoda wielkopolska Agata Sobczyk: „Lubię ludzi”!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: arch. Wielkopolski Urząd Wojewódzki w Poznaniu

Wojewoda wielkopolska Agata Sobczyk: „Lubię ludzi”! - Zdjęcie główne

Wojewoda wielkopolska Agata Sobczyk | foto arch. Wielkopolski Urząd Wojewódzki w Poznaniu

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Szczęśliwa mama i żona z pasją jednoczenia ludzi – tak przedstawia siebie Agata Sobczyk, nowa wojewoda wielkopolska na portalu społecznościowym. 12 stycznia 2024 roku w Gostyniu spotkała się z samorządowcami. Skorzystaliśmy z okazji i mamy pierwszy wywiad z nową wojewodą.
reklama

Nowa wojewoda jest mamą dwuletniej dziewczynki i bardzo lubi rodzinnie spędzać czas. Czy ma już zaplanowane zimowe ferie? Agata Sobczyk zapewnia, że obecnie najczęściej spędza czas w... urzędzie wojewódzkim. Na najbliższe ferie zimowe niczego nie planuje. Jeśli znajdzie czas na odpoczynek wspólny z rodziną, to raczej pod koniec roku. Teraz nawet nie ma głowy do myślenia o wakacjach – wszystko jest związane z pełnioną funkcją, nowymi obowiązkami urzedowymi. A później następuje powrót do obowiązków domowych i spraw prywatnych. 

Nowa wojewoda urodziła się w Gostyniu, następnie mieszkała w Skórzewie, a aktualnie w Poznaniu. Z wykształcenia jest ekonomistką. Uzyskała tytuł licencjata z zarządzania przedsiębiorstwami, a następnie kontynuowała studia magisterskie z biznesu międzynarodowego na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu. Uzyskała także dyplom z zakresu zarządzania (Diploma of Management) uzyskany w City Institute w Sydney w Australii. Dotychczas pracowała w placówkach dyplomatycznych w Sydney oraz w Dublinie. Zajmowała się również tworzeniem strategii rozwoju polskich firm na rynkach niemieckimi i brytyjskim w amerykańskim e-commerce. Po powrocie do Polski poświęciła się pracy społecznej jako liderka Stowarzyszenia Polska 2050 w Poznaniu, w którym tworzyła i kierowała zespołami dla wspólnych inicjatyw społecznych, ekologicznych i politycznych. 

Agata Sobczyk odwiedziła Gostyń 12 stycznia 2024 r. Było to pierwsze spotkanie wyjazdowe z samorządowcami, a ci z powiatu gostyńskiego mieli to szczęście, że Gostyń znalazł się spontanicznie na początku harmonogramu wyjazdów - PISALIŚMY TUTAJ.

Tak naprawdę też jest dziewiąty dzień roboczy naszej bytności na urzędzie. Otwieramy powolutku listę wyjazdową. Gostyń jest pierwszy na mapie województwa. Przed nami kolejne tygodnie już uporządkowujące urząd, dlatego kolejna wizyta jeszcze nawet nie jest zaplanowana. Gostyń wyszedł tak zupełnie poza precedencją jako pierwszy. To bardziej wycieczka sentymentalna. Jeśli chodzi o rozkład zadań, które będą realizowane w województwie, będzie to podlegało zupełnie innym rozstrzygnięciom niż z tytułu sympatii czy powiązań. Wszystkie gminy będą traktowane równoważnie - powiedziała wówczas Agata Sobczyk.  

Dzięki uprzejmości Starostwa Powiatowego w Gostyniu mogliśmy pozwolić sobie na 15 minut rozmowy w cztery oczy z nową wojewodą.

Pierwsze wrażenie? Konkretna kobieta, która wie czego chce. Życzymy konsekwencji w dążeniu do wyznaczonych celów i powodzenia!


Jakie są pani wrażenia po spotkaniach z samorządowcami powiatu gostyńskiego?

 

Z samorządowcami jest zawsze konkretnie. Z tego jestem też zadowolona. Oprócz spotkań kurtuazyjnych w celu poznania się ustawienia relacji, w trakcie rozmów podjęliśmy już tematy merytoryczne z czego się bardzo cieszę. Jesteśmy na etapie planowania kierunków politycznych, dlatego to pierwsze wysłuchanie się w potrzeby samorządowców, którzy są reprezentantami najbliższymi mieszkańcom, jest szczególnie istotne w kwestii ustawiania priorytetów działań dla nas. To jeszcze nie jest etap do składania obietnic, to jest na razie wsłuchanie się właśnie lokalne potrzeby.

Wychowała się pani z Gostyniu, na jednym z miejskich osiedli z tego co zdążyłam się dowiedzieć. 

 

Uczęszczałam do Szkoły Podstawowej nr 1 im Czarnego Legionu w Gostyniu. W wieku 13 lat skończyłam VI klasę w szkole podstawowej i  to był koniec mojej bytności w Gostyniu.  Wówczas wyprowadziłam się  do miejscowości pod Poznaniem.

Jak pani zapamiętała tamten Gostyń w porównaniu do miasta, jakim jest obecnie?

 

Rozwój jest niesamowicie szybki. Co prawda z Gostynia wyprowadziłam się lata temu, ale też miałam możliwość śledzenia tych zmian, gdyż w tym miejscu mieszkała moja babcia. Często ją tutaj odwiedzałam. Przy okazji tych wizyt właśnie mogłam zobaczyć, jak pięknie się Gostyń rozwija. Ten obraz, który zostało w mojej pamięci z dzieciństwa, wygląda już zupełnie inaczej. Rozwinęła się infrastruktura drogowa, mieszkaniowa. Gostyń się wylał troszeczkę na swoje obrzeża i wygląda zupełnie inaczej. Ale te najbardziej zapamiętane miejsca zostały: Święta Góra, osiedle z którego pochodzę.   

Jest pani światową kobietą, z zawodu ekonomistką. Ukończyła pani studia na uniwersytecie ekonomicznym w Poznaniu, ale można powiedzieć, że pracowała pani zawodowo w różnych częściach świata.

 

Można też powiedzieć, że właściwie w trzech obszarach. Po studiach wyjechałam do Australii. Następnie pracowałam w Irlandii, w polskiej ambasadzie w Dublinie. Ostatnie lata przed moim powrotem do Polski spędziłam w Niemczech - dwa lata w Berlinie i tam pracowałam już w sektorze prywatnym, w biznesie międzynarodowym. Rozwijałam strategie polskich firm meblowych na rynkach e-commerce w Wielkiej Brytanii i Niemiec. Po powrocie do Polski pracowałam w sektorze trzecim - czyli w środowiskach organizacji pozarządowych. Tworzyłam zalążki ruchu w Wielkopolsce, jakim jest obecnie Trzecia Droga, kiedy jeszcze było to stowarzyszenie. Budowałam struktury na poziomie Poznania i Wielkopolski. Podróży rzeczywiście było mnóstwo. Oprócz tych podróży związanych z pracą i jak właśnie Niemcy, Irlandia czy Australia, miałam jeszcze okazję zamieszkać na chwileczkę też w Stanach Zjednoczonych a pomiędzy tym wszystkim rzeczywiście mogłam podróżować. Miałam olbrzymią chęć i okazję poznania świata w wielu jego aspektach, co też dało mi taką bogatą perspektywę spojrzenia teraz na naszą politykę lokalną.

Światowe doświadczenia będą pomocne na stanowisku wojewody?

 

Jestem takim zapleczem można powiedzieć międzynarodowych doświadczeń, przywiezionych szczególnie z miejsc, w których demokracja już jest na innym, dojrzałym poziomie. Uważam, że jest to potrzebna perspektywa, w czasach kiedy obecnie przystępujemy do polityki jako nowe pokolenie. Mamy już doświadczenia tego otwartego świata, który rzeczywiście szuka w ludziach i w partnerach - czy to biznesowych czy politycznych raczej sprzymierzeńców niż wrogów. Daje nam to poczucie pewnego rodzaju stabilności, która jest nam potrzebna i oczywiście doprowadza do szerszego rozwoju gospodarczego. Mam tu na myśli naszą wspólnotę, którą tworzymy jako członkowie Unii Europejskiej.

Po co w takim razie wróciła pani do Polski?

 

Zawsze kiedy wyjeżdżałam w jakimś stopniu pracowałam dla Polski i takiego rodzaju poczucie służby miałam od dawna wpisane w swoją historię. To, co teraz się dzieje, to tak naprawdę jest kontynuacja wypełniania pewnego rodzaju misji. Każdy z nas ma różne powołania w życiu. Ja akurat odnajduję się właśnie w tej drodze, w której jestem w stanie wpływać na rzeczywistość, która mnie otacza. jednocześnie dawać jakieś dobro, zostawiać coś po sobie. Wówczas odzywa się we mnie gen społecznikowski. Lubię ludzi, lubię relacje. A wszystko to, co sprawia, że stajemy się lepszymi ludźmi i lepszym społeczeństwem napędza mnie do działania.  Powrót do Polski nastąpił dlatego że tu są ludzie, których kocham, moja rodzina, moi przyjaciele. Miałam okazję zobaczyć, odwiedzić wiele pięknych zakątków świata, miałam okazję tam mieszkać. Mimo tego priorytetem zawsze będą osoby najbliższe. Dla nich chciałabym, żeby świat stawał się lepszy.

Jest pani ekonomistką z wykształcenia, ale chyba – patrząc na to, co pani robi poza pracą zawodową - czuje się pani bardziej humanistką a raczej społecznikiem? 

 

Studiowałam zarządzanie przez 3 lata, do poziomu licencjatu a później biznes międzynarodowy już na studiach magisterskich.  (...) Myślę, że rzeczywiście w duszy bardziej jestem społeczniczką, czyli osobą, która też politykę postrzega właśnie przez politykę bliską ludziom. Gdybym miała opisać to jednym słowem - nie do końca ekonomistka, a raczej rzeczywiście społeczniczka.

Pierwsza kobieta na stanowisku wojewody wielkopolskiej. Co może pani powiedzieć o postrzeganiu kobiet w tej roli, w polityce, na podstawie tych podróży, które pani odbyła? Ma pani jakieś obawy, rozpoczynając pracę na stanowisku wojewody jako młoda kobieta?

 

Mam przed sobą duże zadanie, bo czuję oddech historii właśnie w związku z tym co pani redaktor mówi. Jestem pierwszą kobietą na urzędzie wojewody w województwie wielkopolskim i zdaję sobie sprawę, że moją rolą jest również przełamywanie pewnych stereotypów i zmiana wyobraźni polityczno-społecznej, mentalności. I czuję pewne obciążenie właśnie z tego tytułu.
Rzeczywiście za granicą wygląda już to inaczej. Kwestia parytetów – one są nawet prawnie lepiej ustalone, co rzeczywiście determinuje później to, że kobiety piastują takie, a nie inne stanowiska. Być może w Polsce jeszcze jesteśmy krok przed tymi zmianami. Ale moim zdaniem rozpoczęliśmy zdecydowane dążenie do uporządkowania, wyznaczenia parytetów właśnie za datą 15 października 2023 r. W wyborach też kobiety opowiedziały się za kierunkami zmian, które chcą wytyczać i mam nadzieję, że kolejne pokolenie za nami już zobaczy te wzorce właśnie, gdzie kobiety piastują ważne stanowiska państwowe i wprowadzają swoje perspektywy, swój punkt widzenia. To jest kwestia innej organizacji pracy, nastawienia na rzeczywiście efekty, na kulturę organizacji, która sprzyja pracownikom, która też buduje takie poczucie szacunku dla innych osób. Kobieta wkłada też tę perspektywę empatyczną oraz głos wrażliwości, który jest bardzo potrzebny także w polityce.

Jest pani też młodą kobietą. Chociażby przykład z powiatu gostyńskiego - wszyscy samorządowcy tutaj są starsi. To dla pani jest jakaś presja czy wręcz odwrotnie - motywacja?

Postrzegam to jako atut. Tak naprawdę mając 35 lat, mogę być gdzieś tym łącznikiem  pomiędzy, jeśli można tak powiedzieć „starym światem polityki”, a tą polityką nową, która przychodzi. Nie mam  na sobie doświadczeń wielu połączeń na politycznej szachownicy, co postrzegam na plus.  Jestem na tym stanowisku także po to, by załatwiać sprawy, które są istotne też z punktu widzenia przyszłości. Przed nami duże wyzwania jak: automatyzacja, cyfryzacja, migracje, kryzys klimatyczny. Jestem też osobą, która zmęczona jest już troszeczkę tym jałowymi sporami przeszłości. Szczególnie jestem wyczulona na głos młodych ludzi - w ich priorytetach, w tym, co dla nich ważne. Będę korzystała jednak z olbrzymiego doświadczenia, które posiadają właśnie osoby piastujące urząd, służące też obywatelom właśnie jako wójtowie, burmistrzowie. Wiem, że to są osoby które mają doskonałą fachową wiedzę o ludziach i lokalnych potrzebach. Też uważam, że pewny poziom decentralizacji jest nam wszystkim potrzebny, gdyż to tutaj rozwiązuje się trudne sprawy bieżące. Chcę też otwierać się właśnie na takie spotkania. Pomaga nam to w ukształtowaniu polityki centralnej. Wiele umocowań musi przyjść z góry, żeby coś zmieniło się na dole. 

Świeży powiew w urzędzie wojewódzkim... od tego chce pani zacząć porządki. Co to znaczy? Czy to właśnie młodzi ludzie w pani toczeniu czy jest coś jeszcze?

 

To realizować będzie się poprzez zespoły, które będzie przy sobie powoływała.  Chciałabym powołać zespół kobiet, tak żeby zsieciować też kobiety aktywne, które mają zamiar dążyć do zmiany tej wyobraźni polityczno-społecznej. To kwestia też priorytetów jakim są edukacja - zarówno młodzież, jak i osoby starsze dostrzegają że to jest tak naprawdę podwalina wszystkich innych zmian, kształtująca nową rzeczywistość. Ta świeżość będzie się odbywała poprzez wyznaczenie innych priorytetów i nowego otwarcia. Będę służyła polityce, która jest nastawiona na cel, na realizację spraw i potrzeb, tak zwaną politykę jakości - nastawiamy się po prostu na załatwianie spraw dla obywateli. Będę do tego dążyła, jak tylko będę mogła, układając priorytety obiektywnie. 

Ma pani jakiś pomysł, by zachęcić młodzież do skutecznej i efektywnej pracy społecznej, do merytorycznej pracy w polityce?

 

Oni już wcześniej niż w momencie, w którym osiągają wiek 40 lat, muszą mieć poczucie odpowiedzialności za państwo. A to się realizuje poprzez włączenie ich do pewnych procesów decyzyjnych. Może się to odbywać wielorako: poprzez spotkania, słuchanie ich postulatów, ale głównie realizacja tych postulatów, żeby to nie były działania pozorowane. Widzę, że już też przy okazji tych wyborów obudzili się do pewnego poczucia odpowiedzialności. Biorą już udział aktywnie w życiu społeczno-politycznym, więc to jest kwestia tylko rozbudowania ich przestrzeni, w której rzeczywiście mogą mieć wpływ na formułowanie jakiegoś programu, czy na poczucie bycia wysłuchanym. To się odbywa w małych wspólnotach, które później stają się wypadkową do realizacji polityki dużej, krajowej.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama