Artykuł opublikowany w numerze 13/2015 Życia Gostynia
Baza DKMS to nie tylko lista nazwisk. To szansa i nadzieja na nowe życie. Każdy potencjalny dawca nie wie kiedy (i czy w ogóle) odnajdzie swojego genetycznego bliźniaka, czasem jednak tak się dzieje - wystarczy jedna wiadomość. Paweł Norman mieszka w Gostyniu. Ma 25 lat i w bazie DKMS zarejestrował się w I kwartale 2013 roku. O rejestracji zapomniał, do momentu, gdy zadzwonił telefon...
Nie minęło pół roku
- Lubię pomagać ludziom. Jak można coś bezinteresownie uczynić dla drugiej osoby, to trzeba to zrobić. Z takim przeświadczeniem żyję – zaczął rozmowę Paweł Norman. Myśl o rejestracji w bazie DKMS pojawiła się już kilka lat temu, w końcu uciekła i niespodziewanie wróciła w roku 2013. Całość przebiegła drogą internetową, a pobrany wymaz należało wysłać pocztą. - Nie minęło pół roku i zadzwonił telefon. Przypomniałem sobie o rejestracji, gdy usłyszałem, że znaleziono mi bliźniaka genetycznego - mówi Paweł Norman. Zdziwienie było ogromne. Mężczyznę zaproszono na badania wstępne do Poznania, gdzie wtedy mieszkał. Wszystko działo się bardzo szybko, w ciągu miesiąca pojawiła się wizja odwiedzin w szpitalu w Gliwicach. Nie chciał czekać, bo wiedział, że nie można. Miał przyjechać do Gliwic, ponieważ DKMS nie miał kontraktu z poznańską kliniką w tamtym czasie. Czy nie było momentu zwątpienia? - Może przez sekundę mi to przeszło przez myśl, ale po to się przecież zgłosiłem, żeby to zrobić. Wiem, że są ludzie, którzy rezygnują, słyszałem o tych przypadkach, ale skoro powiedziałem A to trzeba powiedzieć B – mówi Paweł Norman.
Oprócz poświęconego czasu nic poza tym
Bycie potencjalnym dawcą szpiku to bardzo poważna decyzja, od której może zależeć ludzkie życie. Większość osób, które chcą pomóc innym, boi się, że ratując komuś życie, naraża swoje. Tymczasem jest to nieprawda. Istnieją dwie metody pobrania: stosowana w około 80% pobrań zarówno w Polsce, jak i na świecie to pobranie komórek macierzystych z krwi obwodowej, druga, to pobranie szpiku z talerza kości biodrowej. O metodzie pobrania decyduje lekarz dokonujący przeszczepienia u pacjenta. - Igła w lewą rękę, igła w prawą i obieg zamknięty. Krew idzie przez maszynę, która oddziela to, co jest potrzebne i wraca bez tego do organizmu. Wcześniej trzeba sobie wstrzykiwać przez kilka dni hormony, albo udawać się do punktu medycznego. W Gostyniu mi pokazali jak to zrobić. Samo pobranie szpiku w Gliwicach to było 5 godzin leżenia wygodnie w klinice, czytałem książkę w tym czasie i tyle – wyjaśnia. Po wszystkim, wystawiane są zwolnienia lekarskie, fundacja finansuje wszystko: podróż, posiłek, nocleg w hotelu, a nawet obecność osoby towarzyszącej. Po upływie roku, otrzymał informację o tym, iż wszystko się udało. - Dowiedziałem się, że wszystko w porządku. Wcześniej wiedziałem tylko, że mój szpik trafi do mężczyzny, który najprawdopodobniej nie jest Polakiem, to chyba Niemiec. Mężczyzna jest dużo cięższy ode mnie, także było podejrzenie, że będę musiał oddać szpik jeszcze raz, mogło go być za mało – mówi.
Po dwóch latach od oddania szpiku jest szansa spotkania się ze swoim bliźniakiem genetycznym. Potrzebna jest obustronna zgoda – jedna strona już dziś wyraża taką chęć. - Byłem bardzo ciekawy, sam dociekałem kto to, skąd, czy to mężczyzna czy kobieta. Bardzo mało się dowiedziałem, ale jest to zrozumiałe, DKMS musiał się upewnić, że ten człowieka przeżyje – mówi Paweł Norman.
Niesamowite uczucie uratować komuś życie
Dołączając do bazy dawców Fundacji DKMS Polska możemy zostać dawcą dla
pacjenta zarówno w Polsce, jak i gdziekolwiek na świecie. Historia Pawła jest tego przykładem. Dzięki jednemu gestowi, możemy uratować czyjeś życie. Jakie to uczucie? - Niesamowite, tym bardziej, że nic mnie to nie kosztuje. Tylko czas. Wystarczy zarejestrować się, odesłać wymaz, zostać w tej bazie – mówi. Znajomi gostyniaka również są w bazie danych, jednak żaden z nich nie został jeszcze dawcą szpiku. Z osób, które się zarejestrują (których cały czas jest za mało), zaledwie 1% znajduje bliźniaka genetycznego w przeciągu roku. Czyn Pawła Normana, wpłynął na całą rodzinę, po oddaniu szpiku, w bazie DKMS znalazło się także jego rodzeństwo. - Fundacja organizuje dni dawcy, dostałem informację, że mogę pomóc drugi raz. Oddałem już szpik, teraz mogę im pomóc w organizacji tego dnia. To polega na poszerzaniu świadomości ludzi. Fundacja z własnych środków finansuje takie wydarzenie, skierowali do mnie prośbę, aby porozmawiać z lokalnymi mediami, władzami, kościołem. Złapałem już wstępny kontakt z burmistrzem Jerzym Kulakiem. W pomaganiu nic nie jest potrzebne poza dobrą wolą – wyjaśnia.
W listopadzie minął rok od momentu oddania szpiku, kolejny listopad przyniesie perspektywę spotkania się ze swoim bliźniakiem genetycznym. - Największą wartość w życiu ma dawanie innym. Większość ludzi doświadczyła, jaką przyjemność daje dawanie prezentów, a jeżeli możemy komuś dać szanse na drugie życie, to nie ma nic lepszego. Świadomość, że możemy je komuś uratować jest największą nagrodą. Nie ma drugiego takiego uczucia – mówi.
Pamiętaj!
Możesz zostać potencjalnym dawcą szpiku i komórek macierzystych, nie wychodząc z domu. DKMS rejestruje potencjalnych dawców on-line. Wystarczy, że wejdziesz na stronę www.dkms.pl i będziesz postępował zgodnie z instrukcjami. Maksymalnie po trzech tygodniach w twojej skrzynce pocztowej znajdziesz pakiet rejestracyjny (formularz rejestracyjny, pałeczki do poboru wymazu ze śliny oraz instrukcję wyjaśniającą, jak prawidłowo taki wymaz zrobić). Po wykonaniu wszystkich czynności, pałeczki oraz formularz prześlij na adres fundacji. Nie ponosisz żadnych kosztów związanych z rejestracją. Każda zainteresowana osoba, może również zgłosić się do Magdaleny Miedziak, gostyńskiej koordynatorki akcji: magdalena.miedziak@interia.pl lub wyszukać grupę na facebooku, wpisując: DKMS Gostyń.