Pogłoski na ten temat było słychać od początku ubiegłego tygodnia. Nabierały siły, wreszcie zahuczało. - Czy to prawda, że w mieście, przy ul. Wrocławskiej kogoś zgwałcono? Dlaczego o tym nie piszecie? - alarmowali redakcję czytelnicy naszego portalu. Od jednego z gostyniaków otrzymaliśmy wiadomość: - Bo tu, nie ukrywam,blady strach padł i ludzie się boją, tak wynika z rozmów z mieszkańcami. Czego mieszkańcy Gostynia mieliby się bać?
Prokuratura rejonowa od tygodnia pracuje nad sprawą, związaną z rzekomym gwałtem. I ma niełatwy orzech do zgryzienia. Ale od początku. W nocy, 19 sierpnia, w Komendzie Powiatowej Policji pojawił się 42-letni mieszkaniec Gostynia. Oświadczył, że chwilę wcześniej został napadnięty przez nieznajomego i zgwałcony. Te informacje musieli zweryfikować funkcjonariusze policji. Nie mogli czekać. To jedna z wyjątkowych sytuacji, kiedy należy jak najszybciej zebrać dowody w niezbędnym zakresie, aby nie zostały one utracone czy zniekształcone. Mężczyzna, na miejsce, gdzie miałoby dojść do ewentualnego gwałtu wskazywał pole kukurydzy, w okolicy ul. Wrocławskiej.
Jak mówił, w nocy z 18 na 19 sierpnia wracał z towarzyskiej imprezy. Było już po północy, kiedy w pewnej chwili podszedł do niego nieznajomy. Poprosił o papierosa. Kiedy papieros trafił w jego ręce... Tutaj „film” zaczepionego mężczyzny się urywa...
Jakie dowody w tej sprawie zebrała prokuratura? Kto jest sprawcą rzekomego gwałtu?
Więcej przeczytasz w jutrzejszym wydaniu "Życia Gostynia"