Dziwimy się ludziom, że są tak bardzo ufni
Urzędnicy z gminnych jednostek, a ostatnio także sołtysi otrzymują sygnały od mieszkańców, że w gminie Gostyń pojawiają się osoby podające się za urzędników, które oferując usługi związane z wymianą starych źródeł ciepła, próbują wyłudzić dane wrażliwe. Podsuwając właścicielom domów do podpisania dokumenty, próbują ich naciągnąć na szybki remont czy termomodernizację budynku.
- Te osoby są, niestety, wpuszczane do domostw, do kotłowni. Generalnie dziwimy się mieszkańcom naszej gminy, że są tak bardzo ufni - ubolewa Mariola Ossentowska.
Podobno straszą też karą grzywny i kontrolą z wydziału ochrony środowiska
Temat na posiedzeniu komisji stałych Rady Miejskiej w Gostyniu poruszyła Natalia Busz, sołtyska Kunowa, kiedy toczyła się dyskusja związana z likwidacją tzw. kopciuchów. Poinformowała, że kilka dni temu otrzymała informacje od mieszkańców wsi, że w domach pojawiają się obce osoby, które oferują pomoc przy składaniu najróżniejszych wniosków o dofinansowanie, załatwianie formalności przy staraniach o dopłatę, chociażby z rządowego programu Czyste Powietrze.
- Czy to są przedstawiciele konkretnej firmy, czy naciągacze? Nie mnie już to weryfikować - powiedziała Natalia Busz. - Ale podobno straszą mieszkańców jakimiś karami i wydziałem ochrony środowiska - uzupełniła sołtys Kunowa.
Tak się dzieje na terenie gminy Gostyń
Obecna na spotkaniu radnych urzędniczka z wydziału ochrony środowiska potwierdziła informacje o przedstawicielach firm, którzy czasami zajeżdżają pod posesję oklejonym reklamami samochodem, innym razem mogą podawać się za urzędników gminy.
- W tej sprawie otrzymywaliśmy wiele sygnałów od mieszkańców, były interwencje telefoniczne. Zgłaszaliśmy to na policję, publikowaliśmy komunikaty na naszej stronie internetowej. Uczulaliśmy społeczność na tak zwany brak kredytu zaufania - mówiła Mariola Osentowska.
Co może usłyszeć właściciel lub współwłaściciel posesji, kiedy otworzy drzwi rzekomemu urzędnikowi? Na przykład na przywitanie:
- Dzień dobry, jestem z urzędu, zbieram chętnych do programu Czyste Powietrze, na pewno pani słyszała, można dostać dotacje.
Tak może mówić osoba, której urząd wcale nie wysłał do mieszkańców, ale stara sie zrobić takie wrażenie. Dlatego gmina Gostyń ostrzega mieszkańców przed oszustami.
- Jako urzędnikom nie wolno nam zachęcać do wymiany kotła, proponować konkretnych producentów sprzedających źródła ciepła. Absolutnie to nie jest nasza rola - podkreśliła Mariola Ossentowska.
Jak twierdzi pracownica wydziału ochrony środowiska, takie osoby przemieszczają się od domu do domu, od wioski do wioski, dopóki nie zorientują się, że rozmówcy są coraz bardziej świadomi, coraz bardziej domyślają się, co się dzieje, że „coś nie gra”. Wówczas znikają z danej miejscowości i po kilku dniach pojawiają się w innej wsi, oddalonej o kilka kilometrów.
Wielu przedsiębiorców zakłada teraz firmy tylko po to, by zdobyć dotacje i po pewnym czasie zniknąć. Dlatego ważne jest, aby zachować ostrożność i nie ufać osobom, które oferują szybkie i korzystne rozwiązania związane z programem Czyste Powietrze. Naciągacze podsuwają umowy do podpisu, z których prawnie trudno się później wyplątać.
- Mieszkaniec, który obdarzy nieznajomego zaufaniem, nawet nie wie, ile otrzyma dofinansowania z Czystego Powietrza, ponieważ pieniądze są przekazywane na konto firmy, którą przedstawiciel reprezentuje. Może nawet chcą coś zrobić - stolarkę okienną, wymienią piec, ale tak na dobrą sprawę nie wiadomo, ile to kosztowało, jaką dotację przyznano na daną osobę fizyczną - uprzedziła urzędniczka z gostyńskiego magistratu.
To nie są osoby godne zaufania
Mariola Ossentowska podkreśla, że niespodziewani goście to nie są ludzie, którym warto zaufać.
- Dziwimy się ludziom, którzy podają swoje dane wrażliwe, że są tak bardzo ufni. Podatne są zwłaszcza osoby starsze. Naciągacze o tym wiedzą i są przeszkoleni. Pięknie mówią, z przekonaniem. Bywało tak, że podając się za urzędników, mieli plakietki. Starszym osobom wydają się bardzo wiarygodni. Nie chcę wrzucać wszystkich firm do jednego worka, gdyż są pewnie uczciwe przedsiębiorstwa, są sumienni przedstawiciele handlowi, oferujący urządzenia warte uwagi. I pomogą w pewnych kwestiach. Ale generalnie widzimy, że nie jest to do końca w porządku. Uczulamy, że tak nie powinno być. To nie są ludzie, którym warto zaufać - zwróciła uwagę Mariola Ossentowska.
Poinformowała radnych, że urząd jest po niezobowiązującej rozmowie z policją, chociaż oficjalnego zgłoszenia w tej sprawie nie złożyła żadna instytucja, ani mieszkaniec.
- Kiedy taka firma pojawia się u przysłowiowego Kowalskiego, to musi być interwencja natychmiastowa, żeby złapać naciągacza na gorącym uczynku. Mieszkańcy sami mogą powiadomić policję, kiedy coś w tym przypadku wyda im się podejrzane - uzupełnia urzędniczka w rozmowie z dziennikarką.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.