Podczas pierwszej fali ulewnych deszczów - w nocy z niedzieli na poniedziałek 19 sierpnia - przed godz. 2.00 druhowie z OSP w Kromolicach wypompowywali wodę z zalanej obory u miejscowego gospodarza. Sytuacja była poważna, ponieważ nagromadzona woda stwarzała zagrożenie dla zwierząt i całego gospodarstwa. Po sprawnym zakończeniu akcji, działania szybko przenieśli na kolejne zalane posesje.
Z czasem główna droga powiatowa, przebiegająca przez Kromolice, zamieniła się w rzekę. Miejscowy staw nagle stał się zbyt mały na tak dużą ilość opadów i woda z niego zaczęła przelewać się na jezdnię. Oprócz tego spływała na prywatne posesje - pojawiła się piwnicach, garażach, ogrodach. Akcja wypompowywania, do której zaangażowano strażaków zawodowych z JRG z Gostynia oraz zastępy strażaków ochotników z gminy Pogorzela, trwała kilka godzin. W prace przy udrażnianiu drogi zaangażowali się miejscowi druhowie OSP Kromolice - CZYTAJ TUTAJ.
Kolejnym bardzo pracowitym dniem dla straży pożarnej była środa, 21 sierpnia. Mieszkańcy Kromolic interwencje związane z podtopieniami zaczęli zgłaszać już o godz.7.55. Pod wodą ponownie znalazła się droga powiatowa - jedna z głównych dojazdowych szos do Krotoszyna. Były też zgłoszenia od mieszkańców w związku z podtopieniami na posesjach: woda wlewała się do piwnic.
- Wody jest mniej niż w poniedziałek - dostawaliśmy sygnały od mieszkańców wioski, żyjących nadzieją, że strażacy szybko uporają się z problemem.
Jednak najgorsze miało dopiero nadejść. Poziom wody w akwenie zaczął się podnosić, po poniedziałkowych działaniach staw był w stanie przyjąć jej więcej, ale jednocześnie pojawiła się "deszczówka" z okolicznych pól. Przed godz. 14.00 zastęp strażaków-ochotników w Kromolicach ponownie został wezwany w okolice wiejskiego sklepu.
Do wioski spływały ogromne ilości wody, czego nikt się nie spodziewał. Jedna z dróg wewnętrznych również zamieniła się w strumień. Aby usprawnić wypompowywanie wody z drogi, wykorzystano przekopy z poniedziałku, co miało umożliwić jej swobodny przepływ do pobliskiego stawu. Jednak instalacja doprowadzająca "deszczówkę" do stawu nie nadążała jej odbierać.
Uruchomiono centrum zarządzania kryzysowego w gminie Pogorzela, a na miejsce skierowano zastępy JRG z Krotoszyna i Gostynia. Poza tym w działaniach brały udział: zastęp OSP Kromolice oraz OSP Bułaków, 3 zastępy OSP Pogorzela.
Wyznaczono objazdy, by zminimalizować utrudnienia, a strażacy-ochotnicy zajęli się kierowaniem ruchem, co było konieczne dla zachowania bezpieczeństwa.
Ponownie rozwinięto węże, uruchomiono motopompy. Właściciel firmy zajmującej się sprzedażą maszyn rolniczych z Bułakowa pospieszył z pomocą udostępniając pompę wysokociśnieniową, która okazała się bardzo wydajna i skuteczna. Jak podkreślają druhowie z Kromolic - odegrała kluczową rolę w akcji.
- Strażacy ze sprzętem pracowali kilka godzin, by obniżyć poziom wody w stawie. To było ważne, byśmy mogli dostać się do ujścia do stawu i je udrożnić. Było nieco zapchane, co blokowało swobodny przepływ - tłumaczy Krzycztof Goliński sołtys Kromolic i wiceprezes miejscowej OSP.
Mimo intensywnych działań straży pożarnej oraz mieszkańców Kromolic, poziom wody nie opadał. Były posesje, do których właściciele nie mogli się dostać, ponieważ dorgi dojazdowe schowały się pod wodą. Dowożono ich traktorami.
Dlatego zapadła decyzja o budowie zapory, która miała choć częściowo zablokować napływ wody. Do akcji przystąpili strażacy, w urzędzie miejskim zadbano o materiały potrzebne do budowy zapory. Przywieziono worki z piaskiem i folię.
Czas pokazał, że była to dobra decyzja – woda spływająca rowem z pól zatrzymała się na łące. Na obszarze o pow. ok. 1 h powstało sztuczne zalewisko, co spowolniło przepływ wody do wioski.
- Wstrzymaliśmy napór. To pozwoliło nam na szybsze wypompowanie wody ze stawu oraz odblokowanie zapchanych kratowych odpływów. Dzięki temu woda mogła całą rurą odpływać do stawu - wyjaśnia sołtys Kromolic. - W środę wieczorem do działań dołączyła koparka, która poszerzyła odpływy. To umożliwiło skuteczniejsze odprowadzenie wody do zbiornika - uzupełnia.
Sytuacja związana napływem wody z pól do wioski została opanowana około godz. 21.30. Wówczas droga stała się przejezdna. Jednak strażacy-ochotnicy z Kromolic wciąż kontrolowali poziom spływającej z pól deszczówki.
- Wyznaczyliśmy sobie dyżury, po 3, 4 osoby. Czuwaliśmy, sprawdzając czy poziom wody się nie podnosi, obserwowaliśmy, czy nie zatkała się krata, przez którą woda wpływa do stawu. Chodziło o to, żeby znowu nie podnosić alarmu, żeby nie trzeba było uruchamiać motopompy. Wystarczyło oczyścić odpływy z tego, co woda przynosiła. Miałem być na dyżurze o godz. 2.00, ale syn zadzwonił, że dyżury zostały odwołane, że już jest bezpieczne - mówi Krzysztof Goliński.
Działania związane z podtopieniami w Kromolicach zakończyły się po północy. Uczestniczyło w nich kilkudziesięciu strażaków, w tym 16 z jednostki OSP w Kromolicach.
- Dziękujemy wszystkim strażakom, mieszkańcom i rolnikom za nieocenioną pomoc oraz udostępnienie sprzętu - mówią druhowie zarządzający jednostką.
Niestety, żywioł nie pozwolił zastępom straży pożarnej odetchnąć. Noc ze środy na czwartek (21 na 22 sierpnia) nie była spokojna. O godz. 4.30 wyruszyli na kolejną interwencję – tym razem do zalanej piwnicy w wiosce, gdzie zastali około 1,5 metra wody. Działania z wypompowaniem trwały do godz. 6.00.
Sytuacja wciąż jest monitorowana. W czwartek po południu strażacy z Kromolic nieco odblokowali zaporę, żeby woda z łąki powoli mogła spłynąć. Zamierzają to robić stopniowo, żeby prąd wody był stabilny, co jest istotne dla pracy systemu dowadniającego i kanalizacji deszczowej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.