Dym wydobywający się z pola kukurydzy zauważył przejeżdżający przez Siedlec kierowca.
Zaniepokojony wezwał straż pożarną - widział gęsty, czarny dym. Zadysponowana na miejsce jednostka z Gostynia przybyła na miejsce po godzinie 14.00. Nie mieli czego gasić – choć nad polem unosił się słaby dym. - Z tego pożaru nie będzie. Po co wzywali straż? Niepotrzebnie – mówili świadkowie.
Okazało się, że właściciel jednego z pól rozpalił ognisko. Podobno chciał odstraszyć dziki. Strażacy stwierdzili, że zagrożenia nie ma, a mężczyznę pouczono.