Chociaż personel był na miejscu, pacjent najprawdopodobniej wykorzystał moment, kiedy pielęgniarka udała się na obchód. Odebrał sobie życie w toalecie. Sprawą zajęła się gostyńska prokuratura.
Dramat na oddziale chirurgii ogólnej gostyńskiej lecznicy rozegrał się 12 lipca, we wczesnych godzinach rannych. Kilka dni wcześniej na oddział został przyjęty mężczyzna z gm. Borek, uskarżający się na dolegliwości, związane z bólem brzucha. Przywiózł go brat.
- Przeprowadzone badania lekarskie nie wykazały żadnych stanów chorobowych - informuje Michał Smętkowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
W piątek rano ciało tego pacjenta znalazła w toalecie jedna z pielęgniarek. Wszystko wskazywało na to, że mężczyzna odebrał sobie życie. Sprawą zajęła się gostyńska prokuratura, która wszczęła postępowanie wyjaśniające okoliczności, w jakich mogło dojść do samobójstwa 54-letniego mieszkańca gm. Borek.
Personel pracował, jak zwykle. Pielęgniarka z oddziału udała się na poranny obchód. Pacjent najprawdopodobniej to wykorzystał i wtedy poszedł do toalety. - Kiedy pielęgniarka wróciła, zauważyła, że mężczyzny nie ma w łóżku i zaczęły sie poszukiwania - informuje o wstępnych ustaleniach rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Ciało mężczyzny znaleziono w ubikacji, wezwano służby. Ciało zabezpieczyła prokuratura. Wczoraj po południu przeprowadzona została sekcja zwłok, która wykazała, że przyczyną zgonu pacjenta było samobójcze powieszenie. - Nie ma w tym zdarzeniu żadnych podejrzeń, wskazujących na udział osób trzecich. Sekcja zwłok - podobnie jak wcześniejsze badania lekarskie - nie wykazała żadnych poważnych zmian chorobowych u mężczyzny - tłumaczy prokurator Smętkowski.
Trwają czynności, które mają wyjaśnić okoliczności zdarzenia i ustalić co lub kto skłonił pacjenta do samobójstwa - z art. 151 KK - "kto za namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5". Prokurator Michał Smętkowski daje do zrozumienia, że prokuratura ma pewnie podejrzenia. - Jeszcze za wcześnie, aby je ujawniać – mówi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.