Z relacji świadków wynika, iż około godziny 14.00 na ulicy Nad Kanią w Gostyniu doszło do nieszczęśliwego zdarzenia. - Widziałam momenty kiedy pan spada z roweru i wpada na ulicę. Szczęście kierowcy, że udało mu się go wyminąć i nie uderzyć w upadającego mężczyznę - tłumaczy mieszkanka ulicy nad Kanią w Gostyniu. Było to drugie zdarzenie tego dnia, do którego doszło „z winy” znaku „objazd w kierunku Poznania”, który zajmuje niemal całą powierzchnię chodnika. W pierwszym przypadku mężczyzna miał „centralnie” uderzyć w znak. - To był wypadek około godziny 12.00. A przed drugą był następny - tłumaczy kobieta, która widziała całą sytuację z okna swojego domu. W obydwu przypadkach konieczna była interwencja służb medycznych.
Szczególnie druga sytuacja wyglądała groźnie. - Byłem w ogrodzie, usłyszałem pisk opon i zobaczyłem mężczyznę na rowerze leżącego na jezdni i pobiegłem udzielić pierwszej pomocy - mówi mężczyzna, który zareagował najbardziej profesjonalnie z obecnych na miejscu osób. Rowerzysta silnie krwawił. - Mężczyzna był przytomny, gdy mu pomagałem. Mocno krwawił, ponieważ miał rozcięty łuk brwiowy. Zatamowaliśmy krwawienie i oddaliśmy go służbom medycznym - tłumaczy mieszkaniec Gostynia, który opatrywał cyklistę wspólnie z kierowcą TIR-a, która zachował przytomność umysłu i wyminął upadającego mężczyznę.
Świadkowie twierdzą, że obydwaj mężczyźni poruszali się rowerami po chodniku. - Jechali po chodniku - mówi wspomniana wcześniej mieszkanka ulicy nad Kanią. - Rowerzysta leżał częściowo na jezdni, częściowo na pasie zieleni - mówi udzielający pomocy poszkodowanemu mieszkaniec Gostynia. Zaznacza jednak, że nie widział, czy rowerzysta poruszał się po jezdni, czy po chodniku.
Miejsce zdarzenia badała policja, która m.in. dokonywała pomiarów, aby sprawdzić, czy oznakowanie jest prawidłowo ustawione. Na chwilę obecną nie wiadomo czy w obydwu przypadkach zostaną podjęte dalsze czynności wyjaśniające.