Obradowano w piątek, 23 czerwca 2023 r. Członkowie rady mieli na stole wniosek rolników - dostawców o odwołanie prezesa zarządu, z listą podpisów dostawców. Jednym z punktów miało być odwołanie prezesa Stefana Stachowiaka z funkcji prezesa zarządu, tego spodziewali się rolnicy. Decyzja była inna. Dziś walne zgromadzenie, delegaci mogą udzielić absolutorium zarządowi lub nie. To plan B rolników i tu dostawcy widzą rozwiązanie.
Niemal połowa dostawców podpisała się pod wnioskiem
Wniosek w sprawie odwołania prezesa z podpisami niemal połowy dostawców mleka do gostyńskiej spółdzielni, był przygotowany kilka tygodni temu. Jak zapewniają rolnicy, wszystko odbyło się zgodnie ze statutem spółdzielni, w odpowiednim czasie otrzymała go rada nadzorcza.
- Udało się zebrać około 400 podpisów. Wniosek o odwołanie prezesa złożyliśmy do rady z 320 podpisami, dodatkowo uzbieraliśmy 100. Wyznaczeni rolnicy zbierali z danego regionu, losowo, bez listy udziałowców. Może do 30% nie dotarliśmy. Ci, których odwiedziliśmy, w większości podpisywali. Jeśli co drugi członek, dostawca złożył autograf, to nie jest mało - zapewnił Jerzy Woźniak.
Prezesowi zarządu dostawcy mleka zarzucają głównie niegospodarność, twierdzą, że rozkręcił zbyt dużo inwestycji, że po odejściu dostawców, przy zmniejszonej ilości dostarczanego surowca, w zakładzie powinno pracować mniej osób. Czarą goryczy, która się przelała, była drastyczna obniżka ceny mleka w kwietniu i maju. Przeciwko tym ostatnim posunięciom zarządu rolnicy protestowali przed budynkiem mleczarni. Odbyły się spotkania z zarządem. Dostawcy mleka domagali się planu naprawczego firmy. Ostatecznie został im przedstawiony.
- Plan naprawczy prezes przedstawił - ale to nie powinno się tak nazywać. Powinny być szczegóły podane - co zamierzamy robić, jak to osiągnąć, kiedy to osiągniemy i jakie to przyniesie zyski. Według mnie ten plan naprawczy pozostawia wiele do życzenia. Nie słyszę żadnej zachęty - „rolnicy zostańcie, bo zrobimy to i to”. Nie wiadomo na czym zarząd planuje wygospodarować zysk, nie powiedziano: będziemy dopłacać do mleka tyle i tyle. Na razie jest to w sferze „będziemy się starali”, nie widzę konkretów. Dla mnie w planie zawarto ogólniki - stwierdził nasz rozmówca.
Przyszła garstka z grupy podpisanych na listach
Część z popisanych pod petycją rolników zgromadziła się w dniu obrad rady nadzorczej przed budynkiem mleczarni w Gostyniu. Przynieśli transparenty z wypisanymi hasłami: "Prezesie czas już odejść", "Ratujmy mleczarnię i nasze gospodarstwa", "Radni nie bądźcie bezradni", "Ratujmy mleczarnię i nasze gospodarstwa", "Albo prezes albo my".
- (...)Dobrego kandydata widzimy w zastępcy, Michale Klincewiczu. Sądzimy, że jest zdolny poprowadzić mleczarnię w czasie, kiedy powstanie wakat na stanowisku prezesa. Ma doświadczenie, jeśli chodzi o marketing - uzasadniali rolnicy zebrani przy budynku spółdzielni.
Nie wszystkich frekwencja protestujących zadowalała - na 400 podpisanych pod wnioskiem, przed Spółdzielnią Mleczarską w Gostyniu w miniony piątek pojawiła się garstka rolników.
- Widocznie są tacy dostawcy, którzy czekają, kiedy ktoś za nich to zrobi - komentowali niektórzy zebrani.
Nie chodzi o rewolucję w spółdzielni mleczarskiej
Inni, młodzi rolnicy, próbowali to wyjaśnić inaczej. Twierdzili, że dostawcy związani ze spółdzielnią są zrezygnowani.
- Nie chce im się. W Mlekpolu płacą więcej. Nam dostawy wyszły poniżej kosztów - 1,46 zł za litr, od czerwca podniosą o 17 groszy, o dodatkowe 5 groszy od lipca. Ale co to jest 20 groszy, jak wciąż brakuje do 2 zł? To poniżej kosztów produkcji jednego litra mleka - ten wynosi w przedziale 1,80 zł - 2 zł - powiedział jeden z młodych rolników.
Oczekujący na zakończenie spotkania rady nadzorczej zapewniali, że nie chodzi im o rewolucję w zakładzie. Dążą do usunięcia obecnego prezesa zarządu. Z kolei od wiceprezesa, który kilka miesięcy temu został wdrożony w system gostyńskiej spółdzielni oraz ma doświadczenia korporacyjne, oczekują wprowadzenia do zakładu nowych, dobrych praktyk.
- On jest spoza tego chorego układu w spółdzielni - argumentowali rolnicy. - Członkowie rady nadzorczej powinni głosować tak, jak my chcemy. Przez nas zostali wybrani - uzupełnili.
Wraz z dostawcami przed budynkiem mleczarni obecny był pełnomocnik z kancelarii reprezentującej grupę inicjatywną, który stwierdził, że „tu jest więcej emocji i mało argumentów”.
- Jeśli jest ktoś, kto jest już w zarządzie i może przejąć tę rolę, można na niego postawić. To znaczy, że tak trzeba. Nie trzeba szukać kogoś, na szybko, kto od zera poznawałby wszystko. Zastępca wcześniej pracował w korporacji, która jest ustawiona jak szwajcarski zegarek. A tutaj chodzi przede wszystkim o praktyki i wykształcenie. Musi być w zarządzie osoba, która ma menedżerskie doświadczenie i która będzie potrafiła je wykorzystać - powiedział Maciej Tabert.
Zastępca prezesa zarządu spółdzielni, zanim wszedł na salę obrad został zapytany, czy zgodziłby się poprowadzić spółdzielnię jako prezes zarządu. Otwarcie powiedział, że nie zna planów rolników i nic o tym nie wie. Niektórzy twierdzili, że nie widzieli petycji oraz listy, na której można było się podpisać.
Zarząd powinien na razie pozostać
Inni, jak Andrzej Kubiak, były przewodniczący rady nadzorczej, powiedział otwarcie, że do wioski, gdzie jest sołtysem, nie wpuściłby zbierających podpisy. Wraz z Krzysztofem Wachowiakiem, jako udziałowcy Spółdzielni Mleczarskiej w Gostyniu, zostali zaproszeni na posiedzenie rady nadzorczej przez jednego z członków. Przed wejściem na posiedzenie deklarowali, że będą studzić nastroje obradujących.
- I żadnego łączenia z inną mleczarnią. Firma warta 1,5 mln złotych, a sprzedamy się za 33 miliony za udziały, które za mnie płacą? Spotkałem się z przewodniczącym rady nadzorczej z Mlekpolu, znamy się. Za krawat gościa chwyciłem i powiedziałem: jeszcze raz przyjedziesz na Wielkopolskę, to źle skończysz - mówił Andrzej Kubiak.
Zdaniem tych udziałowców spółdzielni, zarząd wybrany kilka miesięcy temu powinien na razie pozostać w niezmienionym składzie, żeby pokazać jak będzie prowadzić mleczarnię. Uważali, że rada nadzorcza nie odwoła prezesa, którego sama prawie pół roku temu wybierała.
- Koń ma 4 nogi i też się potknie. Władze zostały wybrane legalnie, zgodnie ze statutem i odpowiadają za zakład. A teraz wszyscy się budzą. To gdzie byli 2 lata temu, kiedy były zebrania sprawozdawczo-wyborcze. Na zebraniach nie miałem kogo wyznaczać na delegata na posiedzenie walne, a gdzie do innych funkcji - opowiadał Andrzej Kubiak.
Obietnica za obietnicę?
Od rolników zebranych przed mleczarnią przewodniczący i członkowie rady nadzorczej - zanim weszli na salę - otrzymali obietnicę, że w spokoju będą czekać na decyzję i „odpowiednie informacje”.
- Jeśli nie będą dobre, to mamy pod górkę - komentowali dostawcy surowca do spółdzielni, dodając że jeśli prezes Stachowiak pozostanie w zarządzie, to część z podpisanych rolników zmieni punkt dostawy mleka.
Nawet nie pochylili się nad sprawą?
Czego się spodziewali? Dyskusji. Mieli nadzieję, że na 21 członków rady nadzorczej, mniej więcej połowa poprze ich wniosek, który wraz z podpisami połowy udziałowców członkowie rady mieli na stole. Jednym z punktów porządku obrad miało być odwołanie prezesa Stefana Stachowiaka. Do tego jednak nie doszło. Spotkanie, jak przekazali nam obecni, było bardzo burzliwe i nie głosowano nawet nad odwołaniem prezesa. Zarządzono głosowanie czy rozpatrywać wniosek i głosować nad odwołaniem. Zdecydowana większość członków rady nadzorczej stwierdziła, że nie będzie takiego głosowania. Większość dostawców jest rozczarowana. Niektórzy deklarują, że „pod tymi rządami” nie będą oddawać mleka do Gostynia.
- Bardzo mnie zirytowała postawa rady nadzorczej - nie pochylili się nad tym, nie zagłosowali. Mówiłem członkom, że nie jesteśmy barbarzyńcami. Robimy wszystko zgodnie ze statutem. To jest rzecz normalna, że składa się taki wniosek. Nie powinno być ze strony rady nadzorczej sprzeciwów - to jest zdanie rolników, trzeba je szanować. Członkowie są wybierani spośród dostawców, a zostaliśmy potraktowani, jak „sierotki”. Powiedziałbym że jest to odwrócenie się od kolegów i koleżanek. Nie miałbym nic przeciwko, jeśli byłoby głosowanie w sprawie odwołania i większość zdecydowałaby, że prezes ma pozostać. Chociaż po nastrojach, które panują wśród rolników, jest to kontrowersyjne - skomentował po wyjściu Jerzy Woźniak, który był obecny na posiedzeniu.
Rolnikom pozostaje walne zebranie delegatów, które właśnie trwa.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.