Interesujące przedpołudnie mieli dziś strażacy z OSP w Karolewie. Zabezpieczali skrzyżowanie ul. Powstańców Wlkp. w Borku z drogą prowadzącą w kierunku Strumian oraz do Karolewa (przy stacji paliw w Borku Wlkp.). W tym miejscu, ok. godz. 10.00 przewróciła się przyczepa, załadowana pociętymi liśćmi kukurydzy. Nikt nie ucierpiał.
Towar w większości rozsypał się na jezdni, część znalazła się na pobliskim polu. Traktorzysta, który przewoził kiszonkę niewiele zapamiętał z tego, co się stało. Tłumaczył, że podczas skrętu w kierunku Karolewa usłyszał jedynie huk.
Policja, która pracowała na miejscu zdarzenia utrzymywała, że przy ciągniku wystrzeliła opona, co spowodowało, że przyczepa, którą wieziono kilkanaście ton karmy dla zwierząt, się przewróciła.
Chwilę później na skrzyżowaniu pojawili się strażacy z OSP w Karolewie. Widząc przewróconą przyczepę, bałagan po rozrzuconym na jezdni załadunku, wezwali na miejsce właściciela do którego należał ciągnik z uszkodzoną przyczepą.
- Podjąłem decyzję, że właściciel firmy transportowej, przewożącej pocięte kiszonkę z kukurydzy powinien przyjechać, abyśmy mogli wspólnie uzgodnić dalsze działania. Trzeba było jak najszybciej posprzątać drogę. Właściciel stwierdził, że usunie sprzęt i załadunek na własną rękę. Nie było konieczności ściągania naszego sprzętu na miejsce - powiedział druh Marcin Cieślik z OSP w Karolewie, dowódca akcji.
Dość szybko przy przewróconej przyczepie pojawił się sprzęt rolniczy. Przy jego pomocy pracownicy rolniczej firmy transportowej przeładowali sianokiszonkę na większą przyczepę. W tym czasie policja oraz strażacy kierowali ruchem i zabezpieczali miejsce zdarzenia, aby osoby postronne nie dostały się na skrzyżowanie. Druhowie z OSP posprzątali też resztę sianokiszonki, jaka pozostała na jezdni po przeładunku.
Skrzyżowanie było zablokowane ponad godzinę.