Potwierdziły się przypuszczenia policjantów i prokuratora. Znalezione w lipcu w rzece Kania ciało, należało do zaginionego cztery miesiące temu mieszkańca Gostynia.
46-letni mężczyzna ostatni raz był widziany w sobotę 25 maja, w godzinach popołudniowych w rejonie ul. Polnej w Gostyniu. Rodzina poprosiła policję o pomoc, gdy od kilku dni nie wrócił do domu i nie nawiązał żadnego kontaktu z bliskimi.
Przez kolejne tygodnie szukano mężczyzny. W czerwcu policjanci i strażacy przeczesywali lasy w okolicy pływalni i dalej - Starego Gostynia.
Temat powrócił, gdy 23 lipca z rzeki Kania, biegnącej wzdłuż ul. Poznańskiej w Gostyniu, wyłowiono ciało w stanie znacznego rozkładu. Podczas wykonanych oględzin ustalono, że jest to ciało mężczyzny. Sekcja zwłok nie wykazała obrażeń, wskazujących na udział osób trzecich. Kolejnym krokiem było przeprowadzenie badań DNA. Już wtedy służby łączyły ze sobą te dwa zdarzenia. Było prawdopodobne, że to ciało zaginionego w maju mieszkańca Gostynia.
- Wszystko na to wskazuje, ale musimy mieć pewność. Zgadzałby się czas przebywania zwłok, mogły to być dwa miesiące, ciało było naprawdę w zaawansowanym rozkładzie – mówił wtedy prokurator Michał Smętkowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Dodał, że pobrano próbki od rodzeństwa zaginionego. Biegli mieli wykazać, czy jest to osoba blisko spokrewniona. Kilku dni temu prokurator otrzymał wyniki badań DNA.
- Na 99% mieliśmy takie podejrzenie, które się potwierdziło. To zaginiony w maju mężczyzna – mówił dziś rano prokurator Michał Smętkowski.