Wie, że ma w organizmie "fioletowego robaczka" i trzeba go usunąć. Tak tłumaczy sobie guza, który zaatakował jego nadnercze. I dzielnie znosi leczenie. Pani Elżbieta, kiedy przed kilkoma tygodniami dowiedziała się, że syn zachorował na neuroblastomę i ma przerzuty, najpierw wylała morze łez w szpitalnej łazience, a później z uśmiechem na twarzy usiadła przy łóżku Oskara. Nie chciała zbyt wcześnie mówić chłopcu, dlaczego tak bardzo bolą go kości. Tata był w szoku. Do dziś cała rodzina zadaje sobie pytania: Dlaczego akurat Oskar? Dlaczego ich rodzinę spotkało to nieszczęście? Skąd wzięła się ta złośliwa choroba? Nigdy nie znajdą na nie odpowiedzi.
Sześcioletni chłopiec z Daleszyna ( gm. Gostyń) pod koniec lutego zaczął skarżyć się na mocny ból w lewym kolanie. Kiedy trafił do gostyńskiego szpitala, dyżurny pediatra zalecił leki przeciwbólowe i skierował chłopca do gostyńskiej przychodni. Tam wykonano badania. Wyniki okazały się niezłe, dobre wyszły wszystkie wskaźniki - oprócz OB i CRP (białko) - te były podwyższone. To lekarzy zaniepokoiło. Sześciolatek najpierw przebywał w gostyńskim szpitalu, gdzie wykonano tomografię komputerową na wysokości klatki piersiowej. Ostatecznie w marcu Oskar trafił do Kliniki Onkologii Dziecięcej w Poznaniu z podejrzeniem choroby rozrostowej. Tam długo chłopca diagnozowano. Zespół lekarzy po kolei wykluczał białaczkę, mięsaka, chłoniaka. A Oskar miał coraz silniejsze bóle w całym ciele - w brzuchu, prawym i lewym boku, w obu nogach. W końcu zlecono kolejną tomografię, obejmującą talerz biodrowy.
- Wtedy okazało się, że w okolicy lewego nadnercza syn ma guza. Biopsja wykazała, że to nowotwór złośliwy – neuroblastoma. Badania wykazały przerzuty do kości i węzłów chłonnych i zajęcie szpiku kostnego. W karcie pacjenta napisano, że rokowania są niepewne - opowiada Elżbieta Zaremba. Kiedy usłyszała diagnozę, była w szoku, podobnie, jak mąż.
Dla rodziny Zarembów choroba Oskara to sprawdzian - cierpliwości, wyrozumiałości, a przede wszystkim opiekuńczości. Pani Ela zrezygnowała z pracy. Nie było innego wyjścia - przez ostatnie dwa miesiące właściwie nie było jej w domu - ten czas spędziła z synkiem w poznańskiej klinice, spała na materacu, pod łóżkiem. Pracuje tylko pan Jarek. I to on opiekował się córkami, pomagali najbliżsi.
Więcej w bieżącym numerze „Życia Gostynia”
* * * * *
Rodzice oraz pracownicy i uczniowie Szkoły Podstawowej w Daleszynie bardzo chcą pomóc Oskarowi. Przygotowali więc charytatywny piknik, połączony obchodami Dnia Dziecka i Dnia Matki. Festyn odbył się 6 czerwca. Zobacz jak było - film i galeria
Przeczytaj także, w jaki sposób 10-letnia dziewczynka została uderzona drzwiami i dlaczego kobieta w ciąży trafiła wczoraj do szpitala
Aktualizacja, 8 czerwca (13.00)
Stowarzyszenie „Dziecko” wspierane przez PCPR w Gostyniu zbiera środki na pomoc dla chłopca. Wpłat można dokonywać na konto nr 45 2030 0045 1110 0000 0270 8990 z dopiskiem „Dla Oskara”