Ostentacyjnie opuścił salę obrad podczas sesji rady powiatu radny Grzegorz Grzegorzewski.
Była to jego reakcja na wizytę gościa – Jacka Matuszewskiego, kierownika z Wojewódzkiego Inspektoratu ochrony Środowiska z Leszna, który przedstawiał informację o stanie środowiska i działalnosci kontrolnej w województwie z uwzględnieniem powiatu gostyńskiego.
Radny uprzedził o tym, że zamierza tak zrobić.
– Czy ja mogę, panie przewodniczący, opuścić salę? Mogłoby dojść w tematach do przepychanek, dlatego czy mogę opuścić w tym momencie salę? Nie chcę, żeby doszło do przepychanek słownych i dlatego nie chcę, wiedzieć, co ten pan powiedział. Bardzo przepraszam – powiedział Grzegorz Grzegorzewski i wyszedł z sali.
Sytuacja wywołała zamieszanie. - Nie mam obowiązku występować przed państwem dzisiaj. Jeżeli jestem niemile widziany, to materiały państwo macie – mówił Jacek Matuszewski. Przyznał, że domyśla się, z jakiego powodu radny opuścił posiedzenie. – Pragnę państwa poinformować, że w sprawie Teriela, bo taki domyślam się jest powód, radny dostał wyczerpującą informację merytoryczną i rzeczową od mojego bezpośredniego szefa głównego inspektora w Warszawie - powiedział Jacek Matuszewski.
Przypomnijmy, że chodzi o sugestie mieszkańców Gostynia w sprawie szkodliwej działalności odlewni – negatywny wpływ na powietrze. Radny Grzegorz Grzegorzewski od lat zajmuje się tą sprawą. Kierownik WIOŚ z Leszna odczytał podsumowanie głównego inspektora ochrony środowiska: „Mając na uwadze powyższe ustalenia, nie znajduję uzasadnienia zarzutu, że wielkopolski wojewódzki inspektor ochrony środowiska bagatelizuje pana pisma i wnioski. Akta sprawy wskazują, że każdorazowo były podejmowane działania kontrolne, o których wynikach byli skarżący informowani”. – Myślę, że pana Grzegorzewskiego to uniosło i opuścił salę – przyznał.