Zabrakło jej alkoholu, więc próbowała spalić budynek rodzinny, wraz z gospodarczym, w którym mieszkają jej mąż z dziećmi oraz inni lokatorzy. Tego dnia zaczęła pić przed południem. Zabrakło jej zapasów, a sąsiedzi odmówili pomocy w tej kwestii. Wpadła w gniew.
39-letnia kobieta to mieszkanka jednej z wiosek w pobliżu Krobi. Wraz z mężem jest współwłaścicielką posesji, na której terenie znajdują się 2 budynki – mieszkalny i przyłączone do niego zabudowania gospodarcze. Pomieszkiwała zarówno w jednym, jak i w drugim obiekcie.
Po awanturach z mężem (a do tych dochodziło dość często, gdyż istnieje między nimi konflikt), przenosiła się do zabudowania gospodarczego, w którym lokale mieszkalne wynajmuje też para żyjąca w konkubinacie, z 17-letnim synem wynajmującej. W sąsiedztwie lokalu do wynajęcia kobieta miała swoją doraźną „sypialnię”. Mieszkanka gminy Krobia cierpi na chorobę alkoholową od wielu lat. Niejednokrotnie podejmowała już leczenie, ale bezskutecznie. Ostatnia próba, pod koniec grudnia, trwała, zaledwie kilka dni. Szybko wróciła do domu.
Feralnym dniem był 5 stycznia. Chora piła alkohol już od godzin przedpołudniowych, wyjeżdżała, aby zrobić zapasy. O trunki dopominała się również u osób, wynajmujących mieszkanie w budynku gospodarczym. Początkowo otrzymywała to, o co prosiła, ale lokatorzy wieczorem odmówili już dostarczania zapasów. Kobieta była wściekła, w gniewie – odchodząc od wynajmujących pomieszczenia gospodarcze, zagroziła, że „to wszystko” spali. I wyszła.
Pokój, w którym pomieszkiwała w budynku gospodarczym, przez ścianę sąsiadował z wynajmowanym mieszkaniem. Około północy, zapach dymu poczuli lokatorzy budynku gospodarczego. Wynajmujący mieszkanie mężczyzna wraz z mężem chorej kobiety, zauważyli ogień w doraźnej sypialni kobiety. Wydobywał się z łóżka. Okazało się, że paliła się kołdra, która natychmiast została wyrzucona przez okno, po tym, jak współwłaściciel posesji wraz z lokatorem podjęli akcję gaszenia pożaru. Nie wzywali straży. - Na tyle wcześnie zauważono ogień, że pożar udało się opanować dość szybko i skutecznie. Nie było dużych strat – spaliło się łóżko, meble znajdujące się w bezpośredniej bliskości, pozostały okopcone ściany – opowiada prokurator Masztalerz.
Nietrudno było ustalić, że sprawcą pożaru była kobieta, która w tym czasie przeniosła się do domu jednorodzinnego, zajmowanego przez męża z dziećmi. Podczas zatrzymania przez policję miała 1,5 promila alkoholu. Została osadzona w izbie zatrzymań Komendy Powiatowej Policji w Gostyniu.
Jak dalej potoczyło się postępowanie wobec kobiety, która wznieciła pożar? Czy postawiono jej zarzuty? Czytaj w najbliższym wydaniu „Życia Gostynia”.