W lesie nieopodal miejscowości Klony, 86 lat temu od kul hitlerowców zginęli:
Wojciech Kaczmarek, Leon Jarczyński i Wincenty Glinkowski z Siemowa, a także Zygmunt Grabarczyk z Siedlca, Tomasz Ratajczak z Rębowa i Stanisław Adamski ze Skokowa.
Ich śmierć miała wywołać strach i panikę wśród pozostałych mieszkańców. Egzekucję w lesie przeprowadzono zaledwie kilka tygodni po innej, publicznej i znacznie większej. Przypomnijmy, że 21 października 1939 roku, na rynku, rozstrzelano 30 mieszkańców Gostynia - CZYTAJ - KLIKNIJ OBRAZEK PONIŻEJ
Ciała pomordowanych w Klonach spoczęły w zbiorowej mogile na cmentarzu parafialnym w Starym Gostyniu.
Wydarzenie to było epizodem w starannie zaplanowanych działaniach represyjnych, które niemieccy okupanci prowadzili na szerszą skalę w Wielkopolsce, w tym również na ziemi gostyńskiej, pod nazwą akcja Tannenberg. Miały na celu eksterminację polskich przywódców i inteligencji.
W hołdzie rozstrzelanym, a także dla upamiętnienia tych tragicznych wydarzeń sprzed lat, członkowie rodzin ofiar, lokalni samorządowcy i mieszkańcy od lat spotykają się na rocznicowej uroczystości. 8 grudnia w kościele w Starym Gostyniu ks. Mirosław Nowak, proboszcz parafii pw. św. Marcina, odprawił mszę świętą w intencji rozstrzelanych.
Po przejściu na cmentarz, nad mogiłą zamordowanych, okolicznościowe przemówienie wygłosił burmistrz Gostynia. Jerzy Kulak przypomniał, że ofiary egzekucji, które wspominają uczestnicy uroczystości, nie były działaczami zbrojnego podziemia, ani też członkami Ruchu Oporu.
- To byli zwykli mieszkańcy wsi - rolnicy, ojcowie rodzin, sąsiedzi. Zginęli nie za konkretne czyny, ale po prostu dlatego, że byli Polakami. Ich śmierć miała u nas zastraszyć całe społeczeństwo i złamać ducha narodu stawiającego opór. To był akt terroru wymierzony w jedną z najsilniejszych i najbardziej odpornych na wynarodowienie warstw społecznych, na polskie chłopstwo - przypomniał burmistrz gminy Gostyń.
Zaznaczył, że polska wieś zawsze była bastionem zbrojnego i duchowego oporu przeciwko okupantowi.
Była ostoją polskości, największym zastępnikiem biologicznej substancji narodu. Bo to właśnie chłopi stanowili większą część społeczeństwa II Rzeczpospolitej. Wieś przechowywała obyczaj, tradycję i kulturę. Wszystko to, co wynosiliśmy z rodzinnych domów - usłyszeli zebrani nad mogiłą rozstrzelanych.
Burmistrz przypomniał, że chłop zawsze był daleki o dnowinkarstwa, obcych filozofii oraz wrogich ideologii. W najgorszych chwilach zachował ziemię, religię i narodowość, jak powiedział wybitny polski mąż stanu, jeden z ojców niepodległości, twórca ruchu ludowego i trzykrotny premier - Wincenty Witos.
Te trzy wartości dały podstawę do stworzenia państwa. Drodzy mieszkańcy podgostyńskich wsi! Fakt, że niemiecki nazistowski okupant podniósł rękę na zwykłych szarych obywateli tej ziemi, nie był przypadkiem. Ci ludzie zginęli także dlatego, że byli częścią jednej z najzdrowszych tkanek narodu, właśnie chłopstwa. Chłopstwa, które było dalekie od nowinkarstwa, obcych filozofii, wrogich ideologii, było odporne na propagandę, myślało i zdroworozsądkowo. Stanowiło zwornik narodowej tożsamości oraz depozyt kultury, tradycji, obyczaju, a także wiary. Mieszkańcy wsi byli niebezpieczni dla okupanta, bo chłop zazwyczaj wie czego chce. Wie, co się opłaca, a co nie. Twardo stąpa po ziemi i wie, co jest słuszne, prawdziwe i dobre. A w razie czego zawsze w ruch mogą pójść skrzące się w blasku słońca ostrza kosy, które już nie jeden raz niosły w wolność krajowi, a wrogowi śmierć - powiedział Jerzy Kulak.
Zaznaczył, że dziedzictwo tamtej siły i solidarności wciąż trwa i stało się fundamentem codziennych działań Polaków.
Dzisiaj, gdy żyjemy w wolnej Polsce, tworzymy nową solidarną wieś, opartą na współpracy, wzajemnym szacunku i odpowiedzialności za wspólne dobro naszych małych ojczyst. Pamięć o naszych rodakach, którzy oddali życie za to, kim byli i gdzie żyli, daje nam dziś siłę i odwagę, by przetrwać przy wartościach, które przetrwały najcięższe próby. To dzięki nim możemy patrzeć w przyszłość z nadzieją, budując wspólnotę opartą na tradycji, pracy i zaufaniu - zakończył przemówienie burmistrz Kulak.
Obecni na uroczystości, w tym członkowie rodzin rozstrzelanych w Klonach, na grobie złożyli kwiaty. Natomiast w miejscu egzekucji, w lesie w Klonach, zapalili znicze przy pomniku. W tegorocznych obchodach wzięło udział szerze gorno krewnych tych mieszkańców wsi, którzy zostali straceni w lesie.
- Jeśli my nie będziemy pielęgnować tej pamięci o rozstzrelanych, to kto? Jesteśmy im to winni. Na urczystości obecne były moje wnuki, a mam ich trochę Przekazujemy im to, co wiemy o rozstrzelanych, opowiadamy, dopóki żyjemy będziemy wspominać - powiedział pan Hieronim z Siemowa, wnuk jednego z rozstrzelanych - Wincentego Glinkowskiego.
Członkowie rodzin Polaków, kórzy zginęli w lesie w Klonach, zostali zaproszeni na spotkanie do gostyńskiego ratusza. To ważny element uroczystości, coś wyjątkowego dla bliskich krewnych, ponieważ właśnie w pomieszczeniech tego budynku przed rozstrzelaniem, hitlerowcy więźli sześciu mieszkańcy wsi.
- Stamtąd byli zabrani i bezpośrednio dowiezieni na miejsce egzekucji. Czy wcześniej przedstawiono im jakieś zarzuty, przedstawiono powod rozstrzelania? Tego nikt nie wie. Świadków nie było. Po porstu zostali wsadzeni w samochód i drogą przy łąkach, prowadzącą z Gostynia, dojechali do lasu. Mamy możliwość zobaczenia w ratuszu miejsca, gdzie byli przetrzymywani - wyjaśnił Hieronim Glinkowski.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.