reklama

"Nie chcemy pracować na oddziale położniczym” - w Krobi rozmawiano o rozbudowie ZOL-u i likwidacji „porodówki” w szpitalu w Gostyniu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Bogdan Bujak

"Nie chcemy pracować na oddziale położniczym” - w Krobi rozmawiano o rozbudowie ZOL-u  i likwidacji „porodówki” w szpitalu w Gostyniu - Zdjęcie główne

foto Bogdan Bujak

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości(...) Nie ma w tej chwili odzewu. Proszę mi wierzyć, starałem się to od czasu objęcia mojej funkcji, żeby pozyskać nowych lekarzy na oddziale ginekologii. Jest to niezwykle trudne - odpowiadał na pytania Marcin Grochowalski, zastępca dyrektora ds. medycznych w SP ZOZ w Gostyniu. Za nami kolejne otwarte spotkanie z mieszkańcami na temat planowanych zmian w SP ZOZ w Gostyniu.
reklama

Otwarte spotkanie w sprawie planu restrukturyzacji szpitala powiatowego w Gostyniu, w ramach którego przewiduje się modernizację i rozbudowę ZOL-u, ale też wygaszenie oddziałów ginekologiczno-położniczego i noworodkowego,  14 maja odbyło się w Krobi. Tym razem część społeczności skorzystała z zaproszenia organizatorów (zarząd powiatu gostyńskiego oraz dyrekcja SP ZOZ w Gostyniu), wśród obecnych były też pracownicy oddziałów przeznaczonych do likwidacji, pracownicy ZOL-u w Gostyniu wraz z kierownictwem oraz radni gminni i powiatowi - z wójtem Pępowa i burmistrzami Krobi i Ponieca. I to samorządowcy głównie wypowiadali się w kwestii planów dyrekcji SP ZOZ - instytucja ta ma okazję - jak mówią dyrektorzy historyczną, której długo mieć nie będzie - pozyskać 11 mln zł z KPO na modernizację ZOL-u, co wiąże się z restrukturyzacją szpitala, ale też z zamknięciem dwóch oddziałów szpitalnych i likwidacją tzw. porodówki. 

reklama

Wypowiadający się w tej sprawie samorządowcy zarzucali członkom zarządu powiatu gostyńskiego oraz dyrekcji SP ZOZ w Gostyniu ukrywanie planów związanych z reorganizacją pracy szpitala i rozbudową ZOL-u, ze względu na decyzję o likwidacji "porodówki", opóźnianie przekazu informacji na ten temat do włodarzy gmin oraz zbyt późne rozpoczęcie rozmów na poziomie samorządów, a także brak konsultacji społecznych. Nie obyło się bez wyrzutów związanych z brakiem konsultacji społecznych w sprawie planowanego wygaszania oddziałów bardzo ważnych i istotnych dla leczenia kobiet.

- Moja żona (...) też dwa razy miała robiony zabieg w szpitalu w Gostyniu. I dla mnie troszeczkę nie koresponduje to z tym, że nie mam tej informacji. Mamy konwenty wójtów i burmistrzów, nigdy nie doszło do takiego spotkania, żebyśmy mogli merytorycznie, praktycznie zadziałać wspólnie ze radą społeczną szpitala, z zarządem powiatu, ze starostą, żeby porozmawiać o losach naszego funkcjonowania szpitala w ogóle. Wywołujemy dzisiaj oddział ginekologiczno-położniczy, że on jest podstawą do likwidacji po to, żeby został rozbudowany ZOL. Wszyscy, jak na tej sali, jesteśmy za ZOL-em, jesteśmy za geriatrią, bo to jest potrzebne. Temat powinno być przedmiotem rozmów na konwencie wójtów i burmistrzów - rozpoczął Jacek Widyński, burmistrz Ponieca.

reklama

Jacek Widyński, burmistrz Ponieca: "Dzisiaj pokazuje się nam, że głównym winowajcą jest oddział ginekologiczno-położniczy"

Włodarz ponieckiej gminy zapytał czy zarząd powiatu oraz dyrekcja szpitala zmonitorowali działania wszystkich oddziałów?

Ja zrozumiałem, że funkcjonowanie wszystkich oddziałów szpitalnych się bilansuje i nie przynoszą strat, ale te -  jeśli chodzi o obłożenie łóżek - są wyłącznie,na oddziale ginekologiczno-położniczym. Pokazuje się nam, że on jest głównym winowajcą, bo się nie bilansuje - mówił Jacek Widyński.

Przyznał, że nie wyobraża sobie, żeby jakikolwiek oddział, który funkcjonuje w jakimkolwiek szpitalu, w różnej trybie zarządzania był pozbawiony pełnej obsady pielęgniarek i lekarzy.

reklama

Dyrektor naczelny SP ZOZ w Gostyniu, Zbigniew Hupało, zapewnił, że przed złożeniem wniosku o dofinansowanie z KPO wraz z projektem restrukturyzacji dokonano dokładnej analizy funkcjonowania poszczególnych oddziałów. 

- Na tym w dużej mierze moja polega praca moja i mojego zespołu. Trudno mi sobie wyobrazić, że propozycja likwidacji oddziału padła tak znienacka, pod wpływem chwili (...). Te analizy trwały miesiącami, panie burmistrzu. Kierowaliśmy się nie tylko ekonomią, w rozporządzeniu, przede wszystkim zapotrzebowaniem na świadczenia danego oddziału - wyjaśniał dyrektor naczelny SP ZOZ w Gostyniu. - Z prostego wykresu, który określa liczbę leczonych pacjentów w roku 2024 wynika, że najliczniej wybierany był oddział wewnętrzny. To było 2234 pacjentów. Praktycznie oddział non stop obłożony, czasami nawet poza granicą bezpieczeństwa, gdyż są  na szczęście nieliczne dni, że pacjenci po prostu leżą na korytarzach, dlatego że nie ma miejsc w salach chorych. Drugi od oddział chirurgiczny, o nieco mniejszym obłożeniu, ale no prawie równie dużej liczbie pacjentów - 1967 pacjentów w 2024 roku. Oddział chirurgii dziecięcej stosunkowo nieduży i wysoko wyspecjalizowany, rzadko spotykany w szpitalach powiatowych. Zresztą jeden z najlepszych w Wielkopolsce tam było 1276 pacjentów - wyliczał dyrektor.

reklama

Rozżalony burmistrz Ponieca dalej w wystąpieniu wyrzucał dyrekcji szpitala i zarządowi powiatu gostyńskiego, że nie dali  gminnym samorządom możliwości pochylenia się nad problemami szpitala, analizy i zastanowienia się, nad formą pomocy.

Nigdy nie byliśmy zaproszeni na takie spotkanie. A wiem, że żadna gmina, nie odmówiła pomocy jakiejkolwiek kierowanej do szpitala, do straży, do policji - wyliczał Jacek Widyński. 

Co to jest 0,5 miliona złotych do 5 milionów? Dla gminy to sporo

Nieco później, na tym samym spotkaniu głos zabrał Łukasz Kubiak, burmistrz Krobi, zapewniając, że gminy są do dyspozycji SP ZOZ i są przygotowane na wspieranie zarówno powiatu, jak i szpitala pod względem rzeczowym i finansowym. 

Jesteśmy cały czas do waszej dyspozycji. Wspieramy działania powiatu, nie tylko udzielając pomocy przy zakupach samochodów policyjnych, samochodów do Państwowej Straży Pożarnej, ale też w inwestycjach drogowych. (...) Wszędzie przy każdych zadaniach własnych, ważnych dla społeczności lokalnej gminy przenikają się z powiatem. Wspieramy finansowo i rzeczowo powiat, czyli też szpital gostyński. Do tego jesteśmy przygotowani - zapewniał krobski włodarz.

Burmistrz Kubiak, przygotowując do spotkania, zajrzał do finansowych danych gminy i okazało się, że od 2006 roku do roku 2024 krobski samorząd w sposób finansowy i rzeczowy przekazał na rzecz szpitala i powiatu gostyńskiego ponad 0,5 mln złotych - na zakup sprzętu lub inwestycje szpitalne.

W aspekcie finansowym mam raczej złą wiadomość do wszystkich samorządowców. Opieka nad ludźmi starszymi będzie kosztować jeszcze więcej, bo wiemy, co nas czeka w najbliższych latach i musimy się do tego odpowiednio przygotować. Na pewno jest to olbrzymie wyzwanie dla wszystkich. Pan burmistrz był łaskaw wspomnieć pewną kwotę pół miliona złotych na przestrzeni 20 lat. To jest z jednej strony duża kwota na pewno dla każdego samorządu, ale proszę zwrócić uwagę, że my dzisiaj mówimy o pokryciu straty jednego oddziału, która wynosi 5 milionów w skali jednego roku. Jako samorząd powiatowy w ostatniej kadencji łącznie przekazaliśmy do szpitala 22 miliony złotych i to były takie porządne leki, porządne kroplówki, które ten szpital wzmocniły, ale żeby go zupełnie wyleczyć, to trzeba jeszcze bardziej inwestować, jeszcze więcej przekazywać, ale także podejmować niepopularne decyzje. Trudne, niepopularne decyzje. Stoimy właśnie w obliczu takiego wyzwania. Jak to się zakończy, każdy radny zdecyduje. W mojej ocenie taką decyzję należy podjąć, bo to jest szansa, która się może nie powtórzyć - mówił starosta gostyński Robert Marcinkowski o możliwości uzyskania 11 mln zł z funduszy unijnych na rozbudowę ZOL-u.

Po ewentualnej likwidacji oddziału intensywnej terapii szpital straci kontrakt z NFZ

Zbigniew Hupało przedstawiał oddział anestezjologii i intensywnej terapii jako bardzo specyficzny, dlatego że ma nielicznych pacjentów, za to jest niezwykle potrzebny dla pacjentów, którzy tak naprawdę są na pograniczu życia i śmierci. W 2024 r. były 84 takie osoby, ale na pięciu łóżkach. Na oddziale dziecięcym leczyło się 701 pacjentów, oddział medycyny paliatywnej mał 230 pacjentów, tylko dlatego - jak wyjaśniał dyrektor - że jest on niewielki, ale ma obłożenie stuprocentowe. 

- Mamy bohaterów naszego spotkania, czyli oddział położniczo-ginekologiczny na 27 łóżkach i oddział noworodkowy - 235 pacjentów na 15 łóżeczkach. I to jest tak naprawdę pierwszy warunek, pierwsza dana, którą braliśmy pod uwagę w ogóle w analizach, w podejmowaniu decyzji przy opracowaniu tego wniosku. Następnie rzecz też chyba oczywista - kwestia odłożenia czyli wykorzystania łóżek, jeżeli chodzi o oddział położniczo-ginekologiczny  maksymalnie 30 %, przy prawie stuprocentowym obłożeniu na przykład interny. I zaledwie piętnastuprocentowy obłożenie oddziału noworodkowego. Ginekologiczno-położniczy to oddział, który przynosi największe straty - około 5,2 mln złotych  - wyjaśnił dyrektor naczelny.

Mówiąc o innych oddziałach, wskazał, że nie bilansuje się również oddział anestezjologii i intensywnej terapii.

Są to niezwykle kosztowni pacjenci, ale - mówiąc krótko i wprost, oddziału anestezjologii i intensywnej terapii nie mogę zlikwidować, dlatego że stracimy kontakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Funkcjonowanie takiego oddziału jest warunkiem bezwzględnym kontraktowania świadczeń w ramach NFZ ze szpitalem powiatowym - podkreślał dyrektor Hupało.

M. Grochowalski, dyrektor ds. medycznych SP ZOZ: "jeżdżę i dzwonię, proszę. Nie ma w tej chwili jakiegoś odzewu, żeby pozyskać nowych lekarzy"

Maciej Czajka, wiceburmistrz Gostynia zwrócił uwagę na problem z lekarzami specjalistami, których brakuje na oddziale ginekologiczno-położniczym.

Widoczne są w szpitalu w okolicznym Lesznie te 120 gostyńskie porody. One mogły chociaż w 60% odbywać się w Gostyniu, co mogło w jakiś sposób, to są moje domniemania, wygenerować mniejsze straty. Poradnia K funkcjonuje. Z tego, co wiem od kobiet, lekarze, którzy tam przyjmują mówią: "Proszę przyjść do mojego szpitala, gdzie ja pracuję". Może porozmawiać z lekarzami i proponować: „kierujcie do nas”? - zastanawiał się zastępca burmistrza Gostynia.

W kwestii lekarzy ginekologów przyznał mu rację zastępca dyrektora ds. medycznych w SP ZOZ w Gostyniu. Wyliczał, że od czasów pandemii z gostyńskiego szpitala odeszła ponad połowa ginekologów - część na emeryturę lub zmarli. 

Doktor Wałkiewicz odszedł z powodu tego, że otrzymał lepszą propozycję rozwoju w innym szpitalu. Rozmawiam z nim, ale sytuacja szpitala w Gostyniu, baza, którą jesteśmy w stanie zadysponować nie jest odpowiednia do jego rozwoju, mimo że otrzymywał u nas wyższe wyposażenie niż w innych szpitalach, zdecydował się się na rozwój w innych szpitalach. Baza lokalowa i sprzętowa w szpitalu powiatowym nie napawa optymizmem. Żeby nawiązać konkurencyjność z innymi szpitalami takimi jak Legnica czy Ślęża, to trzeba potężne pieniądze włożyć w doposażenie tego oddziału. Potężny remont wykonano w Turku i niewiele to przyniosło. Wyłożyli potężne pieniądze, a liczba porodów nie wzrosła. Zgadzam się z panem, że decydującą rolę mają tutaj lekarze. (...) Głównie pozyskuje się lekarzy działając nieformalnie. To są rozmowy, korzystam z własnych znajomości, jeżdżę i dzwonię, proszę. Nie ma w tej chwili jakiegoś odzewu, żeby pozyskać nowych lekarzy. Proszę mi wierzyć, naprawdę starałem się to od czasu objęcia mojej funkcji, żeby pozyskać nowych lekarzy na dziobie ginekologii. Jest to niezwykle trudne - przedstawiał sytuację Marcin Grochowalski.

Dyrektor SP ZOZ w Gostyniu ds. medycznych stwierdził, że jeżeli w powiecie gostyńskim nie będzie gabinetów lekarzy, zainteresowanych prowadzeniem ciąż na terenie powiatu gostyńskiego i kierowaniem do gostyńskiego szpitala, to oddziału nie będzie.

Bardzo mi przykro powiedzieć, że niektórzy ginekolodzy wypięli się na gostyński szpital, powiedzieli, że nie chcą pracować i odeszli - mówił Marcin Grochowalski. 

Przyznał, że obecnie nie widzi możliwości  znalezienia ginekologów, którzy zapewniliby ciągłość pracy oddziału i odpowiednie bezpieczeństwo dla przebywających tam kobiet i ich dzieci.

Rozmawiałem tutaj też z wieloma innymi ginekologami i położnikami, którzy przyszli i w nieoficjalnej rozmowie powiedzieli wprost: "Nie chcemy pracować na oddziale położniczym. Nie interesuje nas położnictwo. Przyjdziemy do pracy, jak nie będzie położnictwa" - uzupełnił. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo