Śmierć pilarza, którego podczas wycinki leśnej przygniotło drzewo, nastąpiła w wyniku rozległych obrażeń wielonarządowych. Prokuratura gostyńska umorzyła postępowanie, które miało ustalić, czy podczas prac leśnych zaniedbano obowiązki i zasady BHP.
Gospodarcze prace leśne były prowadzone w listopadzie 2018 r., w lesie w pobliżu Stankowa (gm. Gostyń). Prokuratura prowadziła postępowanie w kierunku przestępstwa z art. 220 par. 1 kk - sprawdzano, czy podczas prac leśnych nastąpiło niedopełnienie obowiązków z zakresu BHP oraz czy w efekcie pilarz był narażony na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Akurat w tym przypadku skumulowało się to z nieumyślnym spowodowaniem śmierci. Pilarz przygnieciony przez drzewo podczas wycinki zmarł w szpitalu w Poznaniu, do którego z miejsca zdarzenia przetransportował go śmigłowiec LPR - CZYTAJ TUTAJ.
Zaraz po tym, jak doszło do wypadku, prokuratura przesłuchała osobę, która ścinała drzewa w lesie. Z relacji mężczyzny wynikało, że doszło do zachwiania się drzewa, a w trakcie, kiedy się przewracało, zahaczyło o konar pobliskiego buku.
- W ten sposób zmienił się tor opadania ścinanego i to spowodowało, że pilarz został przygnieciony - tłumaczy Jacek Masztalerz, szef gostyńskiej prokuratury.
Oprócz policji i straży, na miejscu zdarzenia czynności wykonywał inspektor Państwowej Inspekcji Pracy. W toku śledztwa uzyskano opinie z zakresu medycyny sądowej.
- Sekcja zwłok wykluczyła, aby pokrzywdzony był pod wpływem alkoholu. Nie ujawniono alkoholu w jego krwi, ani też w ciałku szklistym oka pobranym podczas sekcji zwłok - wyjaśnia prokurator.
Potwierdzono, że śmierć drwala nastąpiła w wyniku rozległych obrażeń wielonarządowych, które powstały w okolicznościach przygniecenia przez drzewo. W trakcie dalszych czynności zgromadzono materiał, dotyczący ewentualnego naruszenia lub braku naruszenia praw pracowniczych. Zabezpieczono dokumentację, przesłuchano pracodawcę, czyli siostrę zmarłego.
- Materiał dowodowy oraz siostra potwierdzają kilkuletnie doświadczenie pokrzywdzonego przy pracach związanych ze wycinką drzew. Przeszedł wszelkie szkolenia, które były niezbędne do wykonywania prac leśnych oraz szkolenia BHP - mówi J. Masztalerz.
Stwierdzono, że przyczyn wypadku było kilka. Za bezpośrednią uznano niekontrolowaną zmianę kierunku obalania się drzewa, od zamierzonego. Przedstawiciele PIP wskazywali, że mogło dojść do przycięcia i nieprawidłowego uformowania zawiasów. Wskazywali, że pilarz mógł niewłaściwie przygotować sobie miejsce oddalenia od ścinanego drzewa, bo było tam poszycie.
- Kiedy drzewo zmieniało kierunek, pokrzywdzony mógł tego nie zauważyć. Nie miał możliwości szybkiego oddalenia się w bezpieczne miejsce, co spowodowało, że drzewo go przydusiło - dodaje szef gostyńskiej prokuratury.
Zdarzenie potraktowano, jak nieszczęśliwy wypadek. Wykluczono, aby do wypadku przyczyniły się osoby trzecie, wykluczono też celowe działanie pilarza. W połowie lutego prokuratura umorzyła postępowanie.