reklama

Młodych zabija brawura

Opublikowano:
Autor:

Młodych zabija brawura - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Artykuł opublikowany w numerze 45/2015 Życia Gostynia

 

Bilans ostatnich kilku tygodni i miesięcy: Droga Gostyń – Poniec, 16 października, piątek około godziny 19.00 - kierujący samochodem marki Ford Focus 24 – letni mieszkaniec powiatu jarocińskiego, próbował wyprzedzać pojazd znajdujący się przed nim. Kończąc manewr i wracając na prawy pas ruchu, stracił panowanie nad pojazdem, wypadł z toru jazdy i uderzył w znajdujące się również po prawej stronie drzewo. Mimo reanimacji chłopak ­po kilkudziesięciu minutach zmarł. Trzy dni później, na trasie Rębowo – Ziółkowo, 23 –letni mężczyzna na łuku drogi uderza samochodem w drzewo. Piątek, 11 września trasa Gostyń – Gola. Kierujący motocyklem marki Yamaha, 27-letni mieszkaniec powiatu gostyńskiego na prostym odcinku jezdni rozpoczął manewr wyprzedzania samochodu ciężarowego. Nie upewnił się czy ma odpowiednią widoczność, a przede wszystkim dostateczne miejsce do wyprzedzania, doprowadził do zderzenia z nadjeżdżającym z przeciwka samochodem. Zmarł w szpitalu. To najtragiczniejsze wypadki z udziałem młodych osób, do jakich doszło na drogach powiatu gostyńskiego. Wyliczać można więcej – we wrześniu 17 – latek wjeżdża ciągnikiem rolniczym do rowu, a 22 –letnia mieszkanka gminy Piaski, kierująca samochodem ciężarowym, podczas jazdy nie dostosowała prędkości do warunków panujących na drodze, straciła panowanie nad pojazdem i zjechała na pobocze, gdzie TIR przewrócił się.

Smutne statystyki

Statystyki policyjne są nieubłagane – zdarzeń drogowych z udziałem młodych osób – od 18 do 25 roku życia, jest dużo. Od początku roku do 21 października młodzi spowodowali ich aż 87 z 351 ogółem. Było w tym 81 kolizji i 6 wypadków (ogółem 30 w powiecie). – Odsetek młodych jest duży – przyznaje mł. asp. Adrian Polerowicz, policjant Wydziału Ruchu Drogowego KPP w Gostyniu. Co powoduje, że młodzi kierowcy częściej robią błędy na drodze? Brawura, brak umiejętności? Co roku praktycznie wprowadzane są zmiany w sposobie szkolenia kierowców i egzaminie na prawo jazdy. Czy przynoszą korzyści, czy jedynie dokładają obowiązków prowadzącym szkoły i powodują jeszcze większy stres u kursantów oraz zwiększają koszty kursu? Czy wybór szkoły jazdy ma wpływ na to, jak młody kierowca zda egzamin i jakie później będzie miał umiejętności na drodze?

Lista szkół

Prześledziliśmy analizę zdawalności osób szkolonych w ośrodkach znajdujących się w powiecie gostyńskim. Na liście znalazły się wszystkie 24 szkół z naszego terenu. Informacja została sporządzona na podstawie danych przesłanych przez Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego z Leszna, Łodzi, Poznania, Kalisza, Radomia i Sieradza i dotyczy roku 2014. Tylko cztery szkoły osiągnęły lub przekroczyły próg 50 procent zdawalności w egzaminie teoretycznym lub praktycznym. To szkoły prowadzone przez Adama Kołackiego z Gostynia, Krzysztofa Majewskiego z Gostynia, Grupę ATC z Gostynia i Andrzeja Zawadzkiego z Bodzewa. W analizie możemy dopatrzyć się również instruktorów, którzy mają niską zdawalność, ale szkolą też niewielką liczę osób. Wśród nich jest szkoła z Gostynia, w której na 5 egzaminów żaden nie zakończył się pozytywnie.

Są gotowi?

Czy młodzi kierowcy są gotowi po zdaniu egzaminu, aby wsiąść za kółko i wyjechać na drogę? – To trudne pytanie, bo nasuwa się inne: jak może być kursant przygotowany po 30 godzinach jazdy? Z drugiej strony, jeśli spełnia wymogi egzaminu, który jest obecnie na bardzo wysokim poziomie, to musi być dobrze przygotowany. Z własnego doświadczenia zauważam, że osoba, która w odczuciu jeździ rewelacyjnie, to zdaje egzamin za pierwszym razem. Te, które jeżdżą słabo, nie mają „smykałki” do jazdy, podchodzą tak długo, aż im się uda. Dlatego zdawalność wygląda, jak wygląda – przyznaje Roman Wojtkowiak, instruktor w szkole OSK PRAWKO z Gostynia. Podkreśla, że wiele zależy od predyspozycji danej osoby – czy jest w stanie w ciągu 30 godzin na kursie nauczyć się jeździć i zdać. Jeśli nie, podchodzi do egzaminu praktycznego nawet kilkakrotnie. Po wprowadzeniu 2013 roku zmian w egzaminie teoretycznym, kiedy utajniono pytania, szkoły w większości wprowadziły egzaminy wewnętrzne z testów. Dopiero, kiedy kursant opanuje materiał i zaliczy go, może podejść do egzaminu państwowego. Podczas kursu liczy się również to, czy przyszły kierowca podchodzi do sprawy poważnie. – Jeśli dostaje od nas materiał, opanuje go, sprawdzę, że robi bezbłędnie, to idzie na egzamin i przeważnie zdaje. Aktualnie można zapisać się na egzamin na godzinę 8.00. Nawet, jeśli kursant się potknie, bo dostał pytania, o których nie słyszał, a tak są formułowane, że nieraz znając przepis nie potrafi odpowiedzieć, bo często jest to gra słów, to zda za godzinę. Mówimy o osobach przygotowanych – podkreśla Roman Wojtkowiak.

Metoda jest jedna

Zdaniem instruktora wyniki szkół jazdy w powiecie gostyńskim są bardzo dobre. – Metoda jest jedna – trzeba tak pilnować kursanta, żeby on nie poszedł na egzamin nieprzygotowany, bez znajomości testów. Oczywiście wszystkich szkół nie oceniam dobrze, ale są takie naprawdę dobre, szkolące już od lat, jak na przykład Ryszarda Goryni – chwali konkurencję instruktor. Zauważa, że trzeba wziąć pod uwagę fakt, że gostyńskie szkoły, których kursanci zdają egzamin przede wszystkim w Lesznie, mają 30 godzin jazdy, w trakcie których muszą dojechać do tego miasta oddalonego o 30 kilometrów. – 10 godzin przejeżdżamy. To jazda po trasie, gdzie kursant praktycznie Leszna nie poznaje, tylko pokonuje prostą. A w Lesznie kursanci po pierwsze znają miasto, bo są stamtąd w większości i jeżdżą cały czas w ruchu miejskim. Moim zdaniem, jeśli szkoła jazdy osiąga zdwawalność 40 procent na egzaminie praktycznym, to jest rewelacyjny wynik – mówi instruktor.

 

Nie mają wyobraźni

Co powoduje więc, że młodzi zdają prawo jazdy, siadają za kółkiem i powodują wypadki?

- To można rozpatrywać w różnych kategoriach. Zawsze zgania się na młodych kierowców, na motocyklistów – że szarżują. Popatrzmy, jak jeżdżą kierowcy zawodowi. Ja bym tak od razu młodych nie krytykował. Wiadomo, na pewno brawura takiego młodego kierowcy jest większa, niż starszego. Taka jest młodość. W młodym wieku popełnia się więcej błędów, niż doświadczony kierowca, który przejedzie setki, tysiące kilometrów. Jego podejście, reakcja na pewne sytuacje drogowe jest zupełnie inna. Młody kierowca nie ma takiej wyobraźni – broni młodych Roman Wojtkowiak. Zdaniem Krzysztofa Majewskiego z Nauki Jazdy w Gostyniu, podejście do kursanta, metody szkolenia i doświadczenie instruktora mają ogromne znaczenie na to, jak później młody kierowca będzie jeździł. – Na pewno młody wiek i niedoświadczenie nie działają na korzyść młodego kierowcy. Żeby nabrać wprawy, doświadczenia musi trochę pojeździć, trochę kilometrów zrobić. Przede wszystkim to zależy od samej osoby. Musi być odpowiedzialna, nie przeceniać swoich umiejętności. Niestety, przede wszystkim ta brawura młodych, zwłaszcza jazda z kolegami - chcą się wykazać, co potrafią i to powoduje często różne niebezpieczne zdarzenia i sytuacje – przyznaje Krzysztof Majewski. Podkreśla, że do szkolenia młodych kierowców trzeba

podchodzić profesjonalnie. prowadzi szkołę przy gostyńskim torze kartingowym i to miejsce wykorzystuje do nauki. – Pierwsze jazdy są właśnie na tym torze, gdzie można to bezpiecznie robić, a nie od razu brać kursanta do ruchu miejskiego, jak to robią niektórzy. To jedynie dla kursanta stres, taka pierwsza jazda nic nie daje. Kurs dobrze przeprowadzony ma duże znaczenie. Liczy się też podejście do kursanta - bez nerwów, krzyków. Liczy się również praktyka instruktora – dodaje gostyniak, który ma się czym poszczycić – w zawodzie pracuje od 1977 roku, a w statystykach za 2014 rok jego szkoła uzyskała najlepszy wynik w egzaminie praktycznym – 66,7%.

Moment nieuwagi

- Każdego kursanta trzeba traktować indywidualnie i uczciwie przepracować te 30 godzin – przyznaje z kolei Ryszard Gorynia, którego szkoła od lat w Gostyniu uznawana jest za jedną z lepszych. Według instruktora wiele czynników ma wpływ na to, że młodzi kierowcy powodują zdarzenia. – Jakieś uśpienie, moment nieuwagi. Młodzi zaczynają wierzyć w swoje umiejętności sam na sam z pojazdem i coś mogą przegapić. Ważne jest, aby mieć te „szósty zmysł” – mówi instruktor. Czy forma szkolenia kierowców w Polsce jest dobra? – Uczę już 35 lat i zastanawiam się, ale nie da się już nic więcej wymyślić, nic innego zrobić, tylko więcej godzin jazdy potrzeba. Jeśli przychodzi kursant, który ma opanowany pojazd, to te 30 godzin mu wystarcza. A jeśli nie i jeszcze manualne sprawy leżą, to nie mocnych, musi sobie wykupić więcej godzin. Jeden ma predyspozycje do nowego zawodu, a inny nie. Wtedy będzie potrzebował 100 godzin. Z każdego idzie zrobić kierowcę. To kwestia, ile godzin spędzi na nauce. Nie można też zniechęcać, za mocno przyciskać. Trzeba indywidualnie podchodzić. Ja muszę dostosować tempo szkolenia do możliwości percepcyjnych człowieka, którego mam przed sobą – mówi Ryszard Gorynia.

Przede wszystkim prędkość

Policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego gostyńskiej komendy przyznają, że zdecydowanie w szkoleniach kierowców powinno być najwięcej praktyki. Jednak podkreślają, że mimo wszystko najważniejszy jest rozsądek i wyobraźnia. – Umiejętność przewidywania tego, co się na drodze wydarzy. Tego nie można nauczyć się na lekcjach nauki jazdy, to trzeba z czasem nabyć. Musimy zwracać uwagę na to, co robią inni kierowcy na drodze, jak się zachowują piesi. Zdrowy rozsądek to jest podstawa – podkreśla mł. asp. Adrian Polerowicz. To właśnie rozsądek podpowiada, że trzeba zdjąć nogę z gazu podczas złej pogody, nawet jeśli można jechać 90 km/h poza obszarem zabudowanym. – Bo nie oznacza to, że zawsze będzie to prędkość bezpieczna. Często kierowcy zarzucają nam, że w zdarzeniach drogowych oceniamy, iż ktoś nie dostosował prędkości do warunków ruchu. Ale nie ma określonej prędkości do jakiegoś warunku ruchu na drodze, który w danym dniu powstał. Bo tym warunkiem ruchu jest śnieg, duże natężenie ruchu - wszystko co się dzieje na tej drodze i oczywiście prędkość – mówi policjant. Policjanci z gostyńskiej komendy potwierdzają, że zdarzeń drogowych spowodowanych przez młodych kierowców jest dużo. – Na większość z nich ma wpływ prędkość, niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami. Przykład wypadku śmiertelnego na drodze do Ponieca. Wyprzedzanie, większa prędkość, już nie zdążył wyhamować – przyznaje st. asp. Rafał Jarus, naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego KPP w Gostyniu. Podkreśla, że niezmiernie ważna jest zasada ograniczonego zaufania. Kierowca tak naprawdę powinien przewidywać i swoją reakcję i tego, który jedzie przed nim. – Natężenie ruchu jest duże. Mamy pretensje do złego stanu dróg. A co się dzieje? Nowa, wyremontowana droga krajowa za Golą, asfalt równy, żadnego zarzutu do nawierzchni i nagle wypadek śmiertelny. Na bezpieczną jazdę ma wpływ wiele czynników, ale główny, to prędkość - podkreśla naczelnik i apeluje, aby kierowcy kierowali się rozsądkiem. - To, że mamy prawo jazdy, że je zdaliśmy, bardzo dobrze. My wszystkim gratulujemy uzyskanych uprawnień. Niech jeżdżą, jak najwięcej, ale niech do tego dojdzie doświadczenie i praktyka. Apelujemy o zdrowy rozsądek – mówi Rafał Jarus.

 

Statystyki policyjne są nieubłagane – zdarzeń drogowych z udziałem młodych osób – od 18 do 25 roku życia, jest dużo. Od początku roku do 21 października młodzi spowodowali ich aż 87 z 351 ogółem. Było w tym 81 kolizji i 6 wypadków (ogółem 30 w powiecie).

 

 

 

 

Od nowego roku mają być wprowadzone zmiany w szkoleniu. Nie zmieni się sam egzamin, jego forma i pytania egzaminacyjne. Świeżo upieczeni kierowcy będą musieli, w ciągu 4 miesięcy od uzyskania uprawnień, wziąć udział w dwugodzinnym teoretycznym kursie doszkalającym, prowadzonym przez Wojewódzki Ośrodek Ruchu Drogowego. Koszt 100 zł za 3 godziny teorii. Konieczne będzie też zaliczenie godzinnego szkolenia praktycznego w formie ćwiczeń m.in. jazdę na zakręcie na śliskiej nawierzchni, efektywne hamowanie z systemem ABS, wychodzenie z nieplanowanego poślizgu. Zajęcia mają odbywać się w Ośrodkach Doskonalenia Techniki Jazdy. Koszt 200 zł. Ponadto młody kierowca dostanie dwuletni okres próbny. Jeśli w tym czasie popełni co najmniej trzy wykroczenia ukarane mandatem karnym lub jedno przestępstwo drogowe, grozi mu utrata uprawnień. – Płyta, to bardzo fajna sprawa, jednak podniesie koszty szkolenia. Jednak takie szkolenie spowoduje, że młody kierowca będzie miał obraz tego, co dzieję się z samochodem w czasie poślizgu. Na takiej płycie warunki są zbliżone do naturalnych, można bezpiecznie poćwiczyć. Jednak musimy pamiętać, że zdarzenia na drodze jest wiele, zawsze nas zaskakują, gdyby tak nie było, nie mielibyśmy wypadków - podkreśla Piotr Jankowski, właściciel szkoły jazdy. Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać od 4 stycznia. Wiele osób „na gwałt” zapisuje się na kursy. Czy zdążą? Jeśli nie odbiorą dokumentu przed 4 stycznia, będą musieli zaliczyć dodatkowe szkolenia.


 

Analizując tabelę, trzeba zwrócić uwagę nie tylko na procent zdawalności, ale również na samą liczbę egzaminów (która nie jest jednoznaczna z liczbą kursantów). Istotny jest również fakt, iż przedstawione dane dotyczą egzaminów we wszystkich kategoriach prawa jazdy.

 

Przykręcamy śrubę

Wysoką i prawie taką samą zdawalność zarówno na egzaminie teoretycznym i praktycznym ma szkoła jazdy prowadzona przez Piotra Jankowskiego. – Kładę duży nacisk na szkolenie teoretyczne, bo kursanta, który zna przepisy, zdecydowanie łatwiej jest później nauczyć jeździć w praktyce. Jednak nie ma co ukrywać, że szkolenie podstawowe na prawo jazdy, jest ukierunkowane pod kątem wymagań na egzaminie państwowym – mówi. Jego zdaniem bardzo dobrze na zachowania przyszłego kierowcy wpływa fakt, że razem z instruktorem musi pokonywać drogę do Leszna. – Kursant, który 30 godzin wyjechał po samym Lesznie, a tak jest w przypadku leszczyńskich ośrodków, nie wyjechał ani trochę w trasę, ma problem potem z wyprzedzeniem ciągnika rolniczego. Gostyń jest na tyle szczęśliwie usytuowany, że nie jest za daleko i nie jest za blisko Leszna. Codziennie dojeżdżamy tam - pół godziny w jedną i w drugą stronę. Daje to możliwość szkolenia na trasie. Możemy popróbować tych najtrudniejszych, najniebezpieczniejszych manewrów, np: wyprzedzania – wyjaśnia Piotr Jankowski. Jednak potwierdza zdanie kolegów, że godzin jazdy jest za mało. - Mimo to przykręcamy śrubę kursantom i udaje się uzyskiwać dobre wyniki. W moim szkoleniu najważniejsze jest indywidualne podejście do klienta, nie można szablonowo wszystkich traktować. Wiadomo, że niektórzy mają więcej predyspozycji manualnych, niektórzy lepiej „łapią” przepisy – przyznaje instruktor. I dodaje, że zawsze przekonuje, aby młodzi kierowcy po otrzymaniu wymarzonego „prawka” przez jakiś czas jeździli pod okiem rodziców. To studzi ich emocje, a także pozwala nauczyć się jeszcze więcej.


 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE