reklama

"Mikołajkowie Elfy" jeżdżąc łóżkiem rozdawały prezenty chorym dzieciom w szpitalu w Poznaniu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

"Mikołajkowie Elfy" jeżdżąc łóżkiem rozdawały prezenty chorym dzieciom w szpitalu w Poznaniu - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
47
zdjęć

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Wiadomości- Od dziś zacznę jeszcze bardziej doceniać to, co mam - mówiła Gosia, jedna z dziewczyn, które w niedzielne przedpołudnie, 22 grudnia, zjawiła się w Szpitalu Klinicznym imienia Karola Jonschera w Poznaniu, aby wręczyć prezenty chorym dzieciom m.in. z oddziału onkologicznego. Po raz pierwszy mieszkanki wielkiego serca z powiatu gostyńskiego, które od czterech lat obdarowują najmłodszych zmagających się z ciężkimi chorobami miały okazję spotkać się z nimi twarzą w twarz. Emocje były niesamowite.
reklama

W 2021 roku trzy kobiety: Beata Kruk, Dominika Ziółkowska i Justyna Pasieracka zapoczątkowały akcję „Mikołajkowe Elfy”, która w tym roku przyniosła nominację do tytułu Wolontariusza Roku Powiatu Gostyńskiego.

- Wszystko zaczęło się od pobytu w szpitalu z moimi córkami. Widziałyśmy, ile radości przynoszą podarowane prezenty. Zresztą same dostałyśmy wtedy upominek, więc odczułyśmy tę radość. Wtedy postanowiłyśmy, że chcemy ją dawać innym - mówi Beata Kruk. 

Jeszcze tylu paczek nie rozdały

Przez trzy lata dziewczyny zbierały prezenty, przede wszystkim zabawki: maskotki, lalki, autka, ale także książki, kolorowe skarpetki, przytulanki, gry czy kolorowanki i kredki zawożąc je  w grudniu „na Mikołaja i Gwiazdora” chorym dzieciom.

reklama

Początkowo obdarowywane były oddziały kardiologiczny i nefrologiczny, gdyż tam Beata leczyła się ze swoimi córkami, z biegiem czasu doszedł także oddział onkologiczny. Natomiast w tym roku udało im się sprezentować paczki dzieciom leczonym aż na sześciu:

  • nefrologii,
  • kardiologii,
  • transplantologii,
  • pulmonologii
  • oddziałom onkologii dziecięcej od narodzin do 5. roku życia i od 5. roku życia do 18.
- Jeszcze nigdy nie mieliśmy tylu prezentów, gdyż zawsze zbiórka była przeprowadzana wśród znajomych, przyjaciół i części instytucji. Na przykład od samego początku jest z nami Zespół Szkół Rolniczych w Grabonogu. A w tym roku podochodziły firmy, przedszkola, między innymi nasz trener personalny wszedł w kontakt z policją. Do tego sołtyska z Podrzecza stwierdziła, że jedzie na jarmark, to zrobi zbiórkę podczas wyjazdu - i tak się wszystko rozeszło - tłumaczą mieszkanki powiatu gostyńskiego. 

reklama

DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD ZDJĘCIEM - KLIKNIJ, żeby PRZECZYTAĆ

Bez pani Marzenki i Magdy by się nie udało

Przez trzy lata dary trafiały do pani Marzenki, siostry oddziałowej m.in. nefrologii i kardiologii, którą Beata poznała w trakcie pobytu w poznańskim szpitalu. Napisała do niej, czy mogą sprawić radość dzieciom i przywieźć prezenty?

reklama

Z kolei na oddziale onkologicznym tę samą rolę odegrała Magda, wolontariuszka Fundacji „Dzieciaki Chojraki” - Stowarzyszenia Wspierania Transplantacji Szpiku i Onkologii Dziecięcej. Nauczycielki, które w szpitalu prowadziły zajęcia ze swoimi podopiecznymi, rozdzielały przywiezione zabawki.

- Tym razem była możliwość wejścia na oddziały i rozdania prezentów osobiście chorym dzieciom - dodają dziewczyny. 

Jeździły kilka godzin

Aby rozwieźć wszystkie dary: Beata z córką Julią, Dominika oraz Monika Kłopocka z córką Mają i Małgosia Marzec, które dołączyły do akcji w tym roku potrzebowały m.in.... łóżka szpitalnego, wózka inwalidzkiego oraz sześciu godzin. Swoją podróż z prezentami rozpoczęły od oddziałów nefrologicznego, kardiologicznego i pulmunologicznego.

reklama

- Tak naprawdę pulmunologii, gdzie okazało się że, leży 16 dzieci, nie miałyśmy początkowo w planach. Dlatego trzeba było zrobić dodatkowe paczki. Do tego na nefrologii z pięciu dzieci liczba urosła do trzynaściorga. Ale żadne dziecko nie zostało bez prezentu. Dodatkowo zostawiłyśmy cały duży karton zabawek do rozdysponowania - mówiły Beata i Dominika. 

Ich historie łamią serca

Chodząc od pokoju do pokoju, od izolatki do izolatki dziewczyny poznawały historie małych i większych mieszkańców szpitala.

- Wzruszenie było niesamowite, że chociaż na chwilę możesz komuś sprawić trochę radości. Jak widziałyśmy chłopca, który wybiegł ze swojej sali taki szczęśliwy, jak dostał zabawkę serducho się radowało. Z drugiej strony, gdy mama 1,5 miesięcznego chłopca z ciężko chorym serduszkiem zaczęła płakać, sama się poryczałam - mówi Monika.

Również Małgosia mocno przeżyła spotkanie z tyloma chorymi dziećmi, szczególnie po wizycie na oddziale onkologicznym.

- Chyba od dziś zacznę jeszcze bardziej doceniać to, co mam - stwierdza dziewczyna.

Dziewczyny mają zamiar kontynuować akcję w przyszłym roku. Już wiedzą, czego nie może zabraknąć, gdy ponownie pojawią się na szpitalnych korytarzach?

- Dzwonka, takiego jak ma Święty Mikołaj czy Gwiazdor, który będzie zwiastował nadejście prezentów - podkreślają mieszkanki powiatu gostyńskiego o wielkich sercach. 

KLIKNIJ ZDJĘCIE, żeby PRZECZYTAĆ ARTYKUŁ

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama