reklama

Mieszkańcy gminy Borek Wlkp. protestują - nie chcą fermy kur. Boją się smrodu i zanieczyszczenia środowiska.

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Agata Fajczyk

Mieszkańcy gminy Borek Wlkp. protestują -  nie chcą fermy kur. Boją się smrodu i zanieczyszczenia środowiska. - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
35
zdjęć

foto Agata Fajczyk

reklama
Udostępnij na:
Facebook
WiadomościMieszkańcy miejscowości Jawory, Wycisłowo i Jeżewo w gminie Borek Wlkp. protestują przeciwko budowie fermy kur niosek na 10 tysięcy sztuk. Twierdzą, że zanieczyści lokalne środowisko, co spowoduje skażenie wód gruntowych, zniszczenie gleby, a także przyczyni się do wzrostu liczby insektów i gryzoni. - Wnosimy o podjęcie działań, które nie dopuszczą do realizacji tegoż przedsięwzięcia (...). To malownicze tereny, położone relatywnie blisko zalewu i lasu zielonych płuc naszej gminy - przekonują burmistrza Janusza Sikorę.
reklama

Lokalna społeczność zainteresowała się tematem w październiku 2024 r. Wówczas protestujący pojawili się na sesji Rady Miejskiej w Borku Wlkp. Burmistrzowi przedstawiono pismo  podpisane przez Dawida Robaka i Marcina Jakubiaka, którzy wypowiadali się w imieniu mieszkańców Jeżewa, Jawor i Wycisłowa. Wiadomo było, że inwestorzy: Ernest Ordanik oraz Henryk Ordanik, starają się w urzędzie miejskim o wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Pod petycją zebrano podpisy około 300 mieszkańców, którzy apelowali o negatywne rozpatrzenie wniosku i nieudzielanie decyzji o warunkach zabudowy dla tej inwestycji. Autorzy podpisani pod petycją wskazywali na możliwe negatywne skutki środowiskowe, zdrowotne i ekonomiczne, jakie mogą wynikać z postawienia kurzej fermy. 

reklama

Chociaż burmistrz wydał negatywną opinię, inwestor może się odwołać. Stowarzyszenie „Działamy EKOczule”, działające w boreckiej gminie zorganizowało 11 grudnia spotkanie mieszkańców z przedsiębiorcą, które odbyło się w Wycisłowie.

Jedną z wypowiadających się osób była mieszkanka tejże miejscowości, Iwona Jagła, która bardzo zaangażowała się w protest przeciwko budowie fermy kur w ogóle.

Wiele osób pyta dlaczego zaangażowałam się w protest. Odpowiadam - bo jestem mieszkanką Wycisłowa od 1994 roku i widzę jak zmieniła się nasza wieś przez te 30 lat. Młodzi budują nowe domy, remontują stare, zakładają ogrody, sieją kwiatki, sadzą piękne rośliny, dbają o swoje otoczenie. Zaangażowałam się, bo jako dziecko jadłam proste, nieskażone chemią pożywienie, oddychałam czystym powietrzem w środku mazurskiego lasu. Z przekonania wybrałam zawód leśnika i przez 40 lat dbałam o środowisko. Realizowałam też z rolnikami program rozwoju obszarów wiejskich, aby zwiększyć lesistość kraju. Ekonomia i zysk są ważne, ale zdrowia za żadne pieniądze nie kupimy. A fermy to znaczne obciążenie dla środowiska - mówiła Iwona Jagła

reklama

Jest przekonana, że przyczyniają się do obniżenia jakości życia, pogorszenia zdrowia, niszczenia zasobów naturalnych i pogłębienie kryzysu klimatycznego. 

Koszty środowiskowe hodowli przemysłowej są ogromne, a obiekty te nie powinny wciąż dominować w naszym systemie żywnościowym. Hodowla przemysłowa jest formą intensywnego chowu zwierząt, które przetrzymywane (...). Bezwzględni producenci nie dbają o zwierzęta, traktują je jak maszynki przemysłowe. Jeżeli kura nie nosi jaj, to jest wyrzucana. To jest niezgodne z ustawą o ochronie zwierząt. Pracownicy fermy twierdzą: "Piekło dla ludzi, piekło dla zwierząt". A przecież nam i zwierzętom należy się godne życie. Apelujemy do pana, panie Erneście. Jest pan młodym człowiekiem pełnym pomysłów, możliwości finansowych. Niech pan założy gospodarstwo ekologiczne, które przyniesie panu zysk finansowy, a nam pozwoli zdrowo żyć - przekonywała przedsiębiorcę Iwona Jagła do rezygnacji z postawienia fermy.

reklama

Większa cześć mieszkańców wyraziła wielki niepokój i zdecydowany sprzeciw wobec planu powstania kolejnej fermy przemysłowej dla 10 tys. kur niosek. Przy okazji przedsiębiorca planuje postawienie dwóch silosów paszowych, zbiornika przeciwpożarowego oraz instalacji i urządzeń technicznych wraz z pozostałą infrastrukturą. Odczytano także apel do  burmistrza. Jako argumenty przeciwko uruchomieniu hodowli, mieszkańcy podawali nie tylko negatywny wpływ na środowisko, w tym zanieczyszczenie gleby, smród kurzych odchodów czy zatrute powietrze oraz woda. 

Sama działka na której miałaby powstać ferma znajduje się w granicach Krzywińsko-Osieckiego Obszaru Chronionego Krajobrazu. (...) Położony jest na jej terenie także pomnik przyrody - 4 głazy narzutowe. Ponadto mamy w Jeżewie zabytkowy drewniany kościół - perłę architektury - napisano w apelu do burmistrza.

reklama

Protestujący mieszkańcy są przekonani, że 10 tys. sztuk to nie jest ostateczna ilość kur. Obawiają się, że przedsiębiorstwo będzie się rozrastać.

Podczas spotkania w Wycisłowie głos zabrał również Henryk Ordanik, przedsiębiorca. Dał do zrozumienia mieszkańcom, że z planów inwestycyjnych nie zamierza rezygnować, nawet jeśli decyzja burmistrza o wydaniu warunków zabudowy na tę chwilę jest negatywna. Zapowiedział, że złoży odwołanie do wyższych instancji i sprawę wygra, gdyż nie ma podstaw, by zakazać postawienia fermy. Przypomniał, że przyjechał na spotkanie z mieszkańcami, gdyż wspólnie chciałby wypracować kompromis i znaleźć miejsce, gdzie hodowla miałaby powstać. 

Przyjechaliśmy tutaj po to, żeby z mieszkańcami najbliższych wiosek, trzech wiosek dojść do porozumienia, w którym miejscu pobudować kurnik, który mamy prawo budować, bo ma bardzo mały wpływ na środowisko. Chcemy wiedzieć, w którym miejscu, żeby mimo wszystko to było jak najmniej uciążliwe dla tych ludzi - mówił Henryk Ordanik. 

Przypomniał, że początkowo planował postawić fermę wolno wybiegową, na której 1 kura ma 4 m kw., na własnym podwórzu w Jaworach, jednak po wszczęciu protestu plany zmienił. Zapewnił - odpowiadając na pytania mieszkańców, że chów będzie na ściółce słomowej, pomiotu nie będzie, tylko nawóz

Pan mieszka w Karolewie, rodzina mieszka w Kurniku. Nikt tu nie mieszka w pobliżu. Pan nie powiesi prania, żeby potem jeszcze raz prać, bo jest taki smród - mówili mieszkańcy.

Społeczeństwo z trzech miejscowości zdaje sobie sprawę, ze nie jest w stanie zablokować inwestycji.

Część z nas na pewno, nie chce takiej inwestycji, która dla gminy nie wnosi nic pozytywnego. Natomiast jeśli nie da się tego w żaden sposób zastopować, to chcemy mieć zapewnienie, gwarancję, że za dwa - trzy lata my się obudzimy ze szpalerem kurników. Bo jeżeli to jest nastawione, macie trudną sytuację finansową, no to będziecie chcieli robić zysk na tym. Tak że mamy trudną sytuację - mówiła Wioletta Jańczak, współorganizatorka spotkania.

Henryk Ordanik zaprzeczył pogłoskom o trudnej sytuacji finansowej, jednak nie dał mieszkańcom gwarancji, że kurników nie będzie więcej. 
Jesteśmy gotowi dowiedzieć się, że macie lepsze miejsce, zmiana planów będzie na drożej kosztowała i jesteśmy gotowi drożej to pobudować, po to żeby ktoś się lepiej czuł - mówił Henryk Ordanik.  

Ostatecznie do kompromisu nie doszło. W tej sytuacji, chociaż społeczność nie chce fermy w ogóle, przedsiębiorca może budować kurnik nawet w środku wsi, gdyż właśnie tam położone jest jego gospodarstwo. Przekonywał, że ferma zostanie prawidłowo postawiona, na nieprzepuszczalnym gruncie w budynku, a kury będą chodziły na zewnątrz.

Ta słoma będzie na pole wyłożona, tak? A jak pan stosuje metodę bezorkową, to życzę panu szczęścia - powiedział jeden z mieszkańców.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama