Trzecia fala koronawirusa w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie. Zgodnie z zapowiedziami ministra zdrowia - jeśli liczba dobowych zakażeń przekroczy 30 tys. osób, rząd będzie chciał wprowadzić kolejne obostrzenia. Restrykcje mogą dotyczyć m.in. zamknięcia niemalże wszystkich sklepów i dodatkowo usług - czyli zakładów fryzjerskich, kosmetycznych i salonów tatuażu. Minister zdrowia Adam Niedzielski mówił podczas konferencji prasowej w środę, że kolejne kroki w walce z pandemią "będą już typowym lockdownem".
– Jeżeli decyzje, które wdrażamy, nie poskutkują, to kolejne kroki będą już typowym lockdownem, gdzie będziemy zamykać wszystko – oznajmił w środę Adam Niedzielski, ogłaszając kolejne obostrzenia.
Jak podają ogólnopolskie media, jeśli w Polsce zostanie przekroczona bariera 30 tys. zakażeń, w pierwszej kolejności zamknięte mogą zostać na przykład sklepy meblarskie, wolnostojące sklepy odzieżowe, elektroniczne czy budowlane.
Możliwe będzie również zamknięcie takich punktów usługowych, jak salony kosmetyczne i fryzjerskie oraz salony tatuażu. Mało prawdopodobne jest ograniczenie liczby osób, które będą mogły wejść do supermarketów. Ale źródła rządowe potwierdzają także pogłoski, że w Kancelarii Premiera trwają prace nad prawnymi uregulowaniami dla wprowadzenia zakazu przemieszczania się, chociaż jeszcze w środę Adam Niedzielski przekazywał, że „nie ma mowy o ograniczeniach w przemieszczaniu się”
W związku ze świętami wielkanocnymi rząd nie planuje zmian w ograniczeniach dotyczących liczby osób w kościołach. W tym zakresie obowiązują dotychczasowe restrykcje, 1 os. na 15 m kw.
Czy to ostateczna decyzja rządu odnośnie do restrykcji w okresie wielkanocnym? Minister Adam Niedzielski nie dał takiej gwarancji w sytuacji drastycznego wzrostu zakażeń.
– Być może będziemy zmuszeni jeszcze w tym okresie podjąć kolejne decyzje – powiedział.
Rząd RP przygotowuje się na najgorsze. Spełnia się czarny scenariusz, przed którym analizy epidemiologiczne ostrzegały już przed miesiącem, kiedy to premier Mateusz Morawiecki luzował restrykcje, otwierając m.in. stoki narciarskie i branżę turystyczną. Wówczas rząd ugiął się pod presją społeczną i zaryzykował mimo rosnącej w szybkim tempie liczby zakażeń brytyjską mutacją COVID-19. Po analizie aktualnych statystyk widać, że to ryzyko kompletnie się nie opłacało.
Tylko w czwartek mieliśmy 27 tys. 278 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem - PATRZ TUTAJ. To drugi najwyższy wynik od początku pandemii w Polsce i najwyższy wynik odnotowany w tym roku.
- Z powodu COVID-19 zmarło 78 osób, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 278 osób – podawało wczoraj Ministerstwo Zdrowia.
Z kolei miesiąc temu - dokładnie 18 lutego odnotowano 9074 nowe przypadki zakażeń. Wynik zakażeń z 18 marca jest jednym z najwyższych od początku pandemii w Polsce i zbliża się do rekordu z 7 listopada, kiedy koronawirusa stwierdzono u 27 tys. 875 osób.
Materializuje się „czarny scenariusz”, którego rząd obawiał się od kilku ostatnich tygodni. Brytyjska odmiana COVID-19 – jak podaje resort zdrowia – odpowiada już za 54 proc. wszystkich zakażeń w Polsce.
Niewykluczone, że jeszcze przed świętami wielkanocnymi rząd zdecyduje się na ogólnopolski twardy lockdown - zamknięte zostałyby m.in. salony fryzjerskie i kosmetyczne.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.