reklama
reklama

Jak dziadek został tatą dla wnuka? Wzruszająca historia, która wydarzyła się w powiecie gostyńskim

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Adobe Stock

Jak dziadek został tatą dla wnuka? Wzruszająca historia, która wydarzyła się w powiecie gostyńskim - Zdjęcie główne

Powiat gostynski - jak dziadek stał się ojcem. Historia prawdziwa | foto Adobe Stock

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Tata czy dziadek? I jedno i drugie. Dla nastoletniego Macieja pan Grzegorz jest zarówno kochanym dziadkiem, jak i tatą, który - być może - uratował mu życie. Wszystko jest zgodne z prawem, formalnie udokumentowane. Sytuacja niecodzienna, a jednak prawdziwa...
reklama

65-letni pan Grzegorz* to mieszkaniec powiatu gostyńskiego. Mimo wielu zajęć, szczególnie od wiosny do jesieni, umówił się na rozmowę o tym, jak i dlaczego został ojcem swojego wnuka. Ojcem zastępczym.

- Obiecałem Maciejowi,* jak już było widać, że u niego w domu jest coraz gorzej, że się nim zaopiekuję. Wiedział, że kiedy będzie mu źle, może do mnie przyjść - zdradził pan Grzegorz. I słowa dotrzymał. Kiedy przyszedł kryzys, przyjął wnuka pod swój dach z otwartymi rękami.

Nowy tatuś i nerwowa atmosfera w domu

Maciej* dziś ma 19 lat i jest dzieckiem syna pana Grzegorza. Małżeństwo rodziców nastolatka nie było szczęśliwe. Kilkanaście lat temu rozpadło się, a mały wówczas Maciej pozostał z mamą, która zamieszkała w pobliżu Poznania i po raz drugi wyszła za mąż. Biologiczny tata wyjechał za granicę, ale kontaktu z synem nie stracił. Dziadek chłopca ze strony ojca, a także pozostali krewni, również nie zerwali więzów z dzieckiem, ani jego nową rodziną.

- Wyjeżdżał z nami na wakacje, przyjeżdżał na każde ferie właściwie - zdradził Grzegorz.

Ciężko mu było na sercu, kiedy obserwował, jak chłopiec się zmienia. Staje się coraz bardziej wycofany, nerwowy, z czasem zaczęły pojawiać się u niego zaburzenia lękowe. To stało się coraz bardziej zauważalne,  wręcz niebezpieczne dla chłopaka.  Matka była bezsilna.

- Nowy mąż mamy Macieja miał założoną niebieską kartę. Domyślaliśmy się, że tam może chodzić o przemoc - przyznał ojciec zastępczy.

Maciej zostawił swój dom

Pewnego dnia Maciej zadzwonił do swojej cioci (siostry biologicznego taty) i oznajmił, że stoi na ulicy z torbą. Poprosił, by go zabrała z domu, gdzie nie czuł się bezpiecznie. Był przygnębiony. To było w czasie wakacji, kiedy skończył 7. klasę. Trudny czas na taką decyzję, chłopak był bardzo przywiązany do mamy, a przed nim najtrudniejszy rok szkolny w „podstawówce”, zakończony egzaminami. Maciej, tak jak jego matka, należał do Świadków Jehowy. Wychowanie się na zasadach tego związku wyznaniowego i przywiązanie do mamy powodowało, że to rozstanie było wyjątkowo trudne, nastolatek bardzo je przeżył, ale decyzja o wyprowadzce należała do niego. Mama usłyszała, że do domu pod Poznaniem, pełnego awantur, wracać nie chce.

- Nie mieliśmy na to wpływu. Maciej był na tyle dorosły, że zauważał różnicę w tym, jak wychowywane jest jego kuzynostwo - opowiadają krewni nastolatka.

Bunt i chęć odstąpienia od wyznania nie spodobały się biologicznej mamie. Przestała pojawiać się na obiecanych spotkaniach. Karą miał być brak kontaktu... Chłopak stracił poczucie bezpieczeństwa, tęsknił za mamą.

Żeby wnuka ratować

Początkowo dla rodziny z powiatu gostyńskiego był to „chłopiec z innego świata”, „w innym duchu” wychowywany. Nie przypuszczał, że do szkoły trzeba uczęszczać obowiązkowo. - Trzeba go było uczyć wszystkiego od początku. Dodawać nie umiał, a my tłumaczyliśmy, że edukacja to obowiązek. Mama nie pilnowała tego w ogóle, miał spore zaległości w szkole, dużo nieobecności. Nie miał pojęcia, że można na przykład obchodzić urodziny, z prezentami, tortem. Był zaskoczony, nie wiedział, co się dzieje. Kiedy usłyszał „100 lat” był podekscytowany. Przyznał, że to niesamowite i radosne uczucie - opowiada Kasia*, starsza córka pana Grzegorza, u której Maciej mieszkał przez pierwszy miesiąc.

- Rozmawialiśmy o zmianach, uczyliśmy go do egzaminów na zakończenie szkoły - siostra matematyki, ja języka polskiego. Chłopak nie miał pojęcia o egzaminach. W domu był wychowywany na zasadach, że „najważniejszy jest Bóg i tak będziemy wszyscy żyli w raju, niczym się nie przejmuj, nie musisz się uczyć” - opowiadał dziadek. 

Uregulowano sprawy edukacji, nastolatek po pierwszym miesiącu klasy 8. został przeniesiony ze szkoły spod Poznania do miejscowej „podstawówki” w mieście, w którym zamieszkał z dziadkiem - uznano, że dojazdy nie ułatwią nadrabiania materiału. 

Rodzina zastępcza - pomysł dziadka

Pan Grzegorz dążył do tego, by prawnie załatwić pobyt chłopca u siebie, chociażby po to, by w razie ewentualnej hospitalizacji, jako prawny opiekun mógł uzyskać informacje od lekarzy na temat stanu zdrowia wnuka. Kiedy miał ponad 60 lat, zdecydował się założyć rodzinę zastępczą, by zostać pełnoprawnym opiekunem Macieja, czyli - można powiedzieć - ojcem zastępczym. Nigdy nie żałował, że podjął się tak odpowiedzialnej roli. Zdawał sobie sprawę, co się za tym kryje: badania psychologiczne, wywiad środowiskowy, potrzebna była opinia o stanie zdrowia, o tym, czy nadaje się na rodzica. Dziadka Grzegorza nie przerażała duża różnica wieku pomiędzy nim a wnukiem, wiedział, że w opiece i wychowaniu nastolatka może liczyć na pomoc własnych dzieci. Silna wola i ojcowska miłość do wnuka pomogły i przeszedł pozytywnie badanie psychologiczne, okazało się, że spełnia warunki by założyć rodzinę zastępczą. Rozpoczęły się szkolenia dotyczące rodziny zastępczej. Pan Grzegorz chętnie uczestniczył w tych spotkaniach, na których - jak przyznał - wiele się dowiedział. Przede wszystkim pomogła wymiana doświadczeń i porady innych rodziców zastępczych. 

Ograniczone prawa rodzicielskie - to nie problem

Matce chłopca sąd ograniczył prawa rodzicielskie.

- Nigdy nie zakazałem wnukowi spotykać się z mamą. Nie robiłem problemów. Maciej informował tylko, kiedy mama go odwiedzi. Jeździli razem, gdzie tylko chcieli. Miał 15 lat, silne więzi z matką. Nie mogliśmy mu zabronić, nie mogliśmy ingerować. Później poznał dziewczynę - świetną, która ma bardzo dobry wpływ na wnuka - relacjonuje z zadowoleniem pan Grzegorz - najprawdopodobniej najstarsza osoba w powiecie gostyńskim, która rozpoczęła przygodę z rodziną zastępczą.

Strach, wątpliwości, ale nigdy nie chciał zrezygnować

W wychowywaniu nastoletniego wnuka były okresy gorsze, kryzysowe, ale więcej było tych radosnych szczęśliwych. W rodzinie różnie bywa. Początkowo pan Grzegorz ze strachem zwracał uwagę wnukowi, bał się doradzać, pouczać - jak to ojciec. Kiedy chłopak był upominany, uciekał, zamykał się w pokoju, nie chciał rozmawiać z rodziną. Z kolei zastępczy tata był bardzo dumny, na przykład kiedy dowiedział się, że Maciej zdał prawo jazdy.

Przez początkowe pobłażanie i opiekę okazywaną przez rodzinę z powiatu gostyńskiego - wnuk poczuł się jakby był „pępkiem świata”. Zaczęły się swawole zbuntowanego nastolatka.

- Wyobrażał sobie, że wszystko mu wolno, ale szybko takie zachowanie zostało ukrócone, postawiłem ograniczenia i Maciej zrozumiał, że tak nie można - opowiedział zastępczy ojciec. Pan Grzegorz miał chwile zwątpienia - na przykład, kiedy Maciej pod wpływem matki przestał rozmawiać z rodziną. Miał dylemat - słuchać mamy (która kazała mu przerwać naukę i pójść do pracy), czy dziadka, który uświadamiał wnuka, że zdobywając wykształcenie, łatwiej odnajdzie się w życiu. Ostatecznie kontynuował edukację. 

Syn - wnuk dostał część mieszkania, by nauczyć się samodzielności

Pan Grzegorz stwierdził, że pełnoletni już wnuk, który uczył się w szkole zawodowej, powinien przystosować się do samodzielnego życia - chłopak dostał część domu, z kuchnią. Ma własne konto, na które są przesyłane alimenty i zarobione pieniądze. Biologiczny tata i dziadek czują satysfakcję, kiedy widzą jak rzetelnie Maciej podchodzi do codziennych obowiązków i jak rozsądnie „z głową” podejmuje życiowe decyzje. Wie, że kiedy będzie miał kłopoty w codziennym życiu, może przyjść do cioci lub dziadka, po poradę. To był sprawdzian z samodzielności, z odpowiedzialności i zarządzania domowym budżetem.

- Nie raz, nie dwa przychodził ze łzami w oczach, że brakuje mu pieniędzy. Ale przekonuje się w ten sposób, jak wygląda życie, że nie zawsze jest „różowo” - wyjaśnia Kasia, starsza córka pana Grzegorza.

Z kolei dziadek - tata miał łzy w oczach, kiedy opowiadał o 18 urodzinach wnuka. Podczas rodzinnej imprezy wzruszył się bardzo, a jednocześnie poczuł satysfakcję, kiedy Maciej oficjalnie, przy gościach podziękował dziadkowi za wszystko, co dla niego zrobił, za opiekę. Był wdzięczny za miłość i rodzinne ciepło, jakie dostał od pana Grzegorza i jego rodziny. Kto wie, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby nie dziadek, który odważył się podjąć rolę taty?

*imiona bohaterów artykułu, na ich prośbę, zostały zmienione

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama