96 dzieci wyprowadzono dziś z Przedszkola Miejskiego im. „Kubusia Puchatka” w Gostyniu. Kiedy budynek był pusty, kontrolę rozpoczęli strażacy. To nie były ćwiczenia.
Strażacy przyjechali do placówki przy ul. Mostowej tuż po południu, na wezwanie Jolanty Skrzypek, dyrektorki przedszkola. - Przechodzący korytarzem pracownicy zaczęli kaszleć, krztusić się. Sprawdziłyśmy sale, dzieci nie kaszlały. Uważam natomiast, że zawsze trzeba dmuchać na zimne, dlatego zdecydowałam o wezwaniu straży pożarnej, aby sprawdziła, czy nie wydobywa się u nas jakaś dziwna i niebezpieczna substancja – mówi Jolanta Skrzypek, dyrektor przedszkola. Zanim strażacy się pojawili, sama zdecydowała o pootwieraniu okien, przewietrzeniu pomieszczeń i wyprowadzeniu dzieci, z opiekunami i nauczycielami, z budynku na zewnątrz.
Do przedszkola zostały skierowane 2 zastępy straży pożarnej. Za pomocą dostępnych czujników do wykrywania substancji niebezpiecznych dokonano pomiarów w poszczególnych pomieszczeniach. Miernikami wielogazowymi strażacy sprawdzili czy w obiekcie występuje siarkowodór, tlenek węgla lub gaz ziemny. - Czujniki na szczęście nie wykazały żadnych toksycznych substancji - wyjaśnia Michał Pohl, rzecznik prasowy KPPSP w Gostyniu. - Nie ma niczego wybuchowego, ponieważ nasze przyrządy określają też granice wybuchowości i też niczego nie wykryły – uspokaja. Zaleca dokładne przewietrzenie obiektu. Po kilkudziesięciu minutach dzieci mogły wrócić do obiektu.
- Trzeba sprawdzić układ kanalizacji sanitarnej, gdyż w budynku nie występuje kotłownia, z której ewentualnie mógłby ulatniać się gaz. Gaz ziemny używany jest w przedszkolu tylko w kuchni. Nie prowadzono na terenie placówki żadnych prac ziemnych czy innych, w których mogłyby być wykorzystywane substancje niebezpieczne – informuje Michał Pohl. Na tę chwilę strażakom trudno jest określić, co to za substancja występowała w przedszkolu im. Kubusia Puchatka w Gostyniu.