Ciąg dalszy historii znaleziska w kościele w Krobi...
Artykuł opublikowany w numerze 40/2014 Życia Gostynia
Wiele emocji wzbudził artykuł pt. „Ciekawe znalezisko w kościele”, który ukazał się w 38 numerze „Życia Gostynia”. Zamieszczone w nim informacje dotyczyły drzewca ze srebrnymi tabliczkami, znalezionych na poddaszu kamienicy, przybudowanej do kościoła farnego w Krobi. Prawdopodobnie na drzewcu tym była zawieszona chorągiew, należąca do Katolickiego Towarzystwa Robotników Polskich, działającego w Krobi od 1895 r.
Kije od sztandarów, a także trzy szpice trafiły do radnego z Pudliszek Andrzeja Miałkowskiego, który od dawna interesuje się historią gminy Krobia. - Z relacji ustnych wynika, że Towarzystwo Robotników przestało istnieć około 1935-37 roku - wyjaśnia Andrzej Miałkowski. W rozmowie z naszym tygodnikiem przyznaje, że zaskoczyła go ogromna ilość ozdobnych płytek. - To jest ślad organizacji, istniejących w latach 20. i 30. ubiegłego wieku - powiedział. - Sam nie wiedziałem, że w Pudliszkach było Towarzystwo Gminne Sokół. Wiem, że członkowie byli - ale myślałem, że w Krobi - pisaliśmy w poprzednim artykule. I właśnie w związku z tą wypowiedzią odezwał się do nas Walerian Zygmunt z Krobi. Okazało się, że jego dziadek - Franciszek Zygmunt należał do Towarzystwa Robotników Katolickich w Krobi. Pan Walerian posiada oryginalny dyplom z 1935 r., który wręczono Franciszkowi Zygmuntowi jako członkowi - jubilatowi z okazji 25-lecia „wytrwania w Towarzystwie”. - W artykule napisano - zgodnie z przypuszczeniami Andrzeja Miałkowskiego - że ta krobska organizacja miała rozpaść się między 1935 a 1937 rokiem. Dyplom świadczy o tym, że do 26 maja 1935 roku musiało to wszystko funkcjonować - mówi Walerian Zygmunt.
Mieszkaniec Krobi udostępnił nam również kopie zdjęć, wykonane pod koniec lat 20. XX w. (oryginalne fotografie znajdują sie w rodzinnym albumie pana Waleriana), które świadczą o tym, że w gminie Krobia w tamtych czasach istniała taka organizacja jak Towarzystwo „Sokół” Pudliszki - Kokoszki. Należał do niej miedzy innymi dziadek naszego rozmówcy. - W naszej gminie za późno zaczęto się interesować wszelkimi organizacjami, jakie tu działały. Pokolenie, które mogłoby więcej na ten temat opowiedzieć, odeszło, sam mam już 70 lat na karku. Ale po wojnie nie było takiej organizacji w Pudliszkach, ochotnicza straż potem działała - stwierdza Walerian Zygmunt.
Drugą osobą, która zgłosiła się do redakcji jest właściciel firmy dekarskiej Marian Polowczyk. - To mój pracownik znalazł drzewce i szpice. Pan Sarbinowski wprowadził was i pana Miałkowskiego w błąd - powiedział. - Zrzucaliśmy dachówkę z kamienicy cmentarnej i odbijaliśmy łaty. Jeden z pracowników Dawid Walczak z moim synem Aleksandrem znaleźli to podczas sprzątania starych desek - dodał. Dekarze przyznają, że nie byli zaskoczeni. Twierdzą, że podczas wykonywania tego typu robót można się spodziewać, że w starych, zabytkowych budowlach coś zostało schowane na poddaszu.
Agata Fajczyk
Zdjęcie:
Towarzystwo Sokół „Pudliszki- Kokoszki” - grupowe zdjęcie podczas uroczystości, przed pałacem w Pudliszkach. Wśród tych osób znajduje się Franciszek Zygmunt, dziadek pana Waleriana.