reklama

Drugie życie tekstyliów, czyli co dzieje się z odpadami tekstylnymi po wystawieniu ich przed posesje?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Adobe Stock

Drugie życie tekstyliów, czyli co dzieje się z odpadami tekstylnymi po wystawieniu ich przed posesje? - Zdjęcie główne

Tekstylia można zawozić do PSZOK lub wystawić podczas zbiórek wielkogabarytów. Okazuje się jednak, ze takie odpady mają często drugie życie | foto Adobe Stock

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościOd stycznia 2025 roku wymagana jest selektywna zbiórka odpadów tekstylnych. Można je samodzielnie wywozić do PSZOK-u lub wystawić podczas zbiórek odpadów gabarytowych. Pierwsze zbiórki już się odbyły. Co ciekawe, okazuje się, że tekstylia, których pozbyli się właściciele, mają drugie życie.
reklama

Zbiórka tekstyliów - zbiorniki zapełnają się dużo szybciej niż wcześniej

Jak przekazuje Eugeniusz Karpiński przewodniczący Komunalnego Związku Gmin Regionu Leszczyńskiego, który zajmuje się gospodarką odpadami, między innymi w powiecie gostyńskim, dokładne dane będą znane dopiero pod koniec roku. Wtedy KZGRL powinien wiedzieć, ile odebrano odzieży, obuwia, czy innych tego rodzaju odpadów.

- Póki co, możemy powiedzieć, że odbieramy znacznie więcej tego rodzaju odpadów, bo nasze pojemniki zapełniają się w tempie dużo szybszym niż wcześniej – mówi Eugeniusz Karpiński.

 

 

Dodaje, że wystawienie tego rodzaju odpadów przed nieruchomość to rozwiązanie, które po prostu uzupełniło system i dało dodatkowe możliwości tym, którzy sami nie dotrą do Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Nie umie powiedzieć jednak, czy mieszkańcy posegregowali wszystko właściwie i zastosowali się do obowiązujących w tym zakresie zasad, ale dodaje, że pojawił się inny problem.

reklama

Śmieci nie są niczyje, czyli drugie życie tekstyliów

Przygotowując się do objazdowej zbiórki gabarytów mieszkańcy gmin zazwyczaj dzień wcześniej wystawiają zbędne rzeczy przed budynki. Tak samo zrobili teraz, dokładając po raz pierwszy worki z ubraniami, butami, czy torebkami. W czym więc kłopot?

- Chodzi osoby, które przed firmami, z którymi my mamy podpisaną umowę, pojawiają się przed posesjami i zabierają do busów co chcą, to co można jeszcze sprzedać. Szukają „fajnych” rzeczy. Tak było i tym razem. W workach z tekstyliami także szukano takich rzeczy, po czym pozostawiano bałagan. A wiadomo, że porozrzucanych śmieci firma nie odbierze - opisuje Eugeniusz Karpiński.

reklama

Odpady wystawione przed daną nieruchomość nie są niczyje. W momencie położenia ich przed posesją stają się własnością firm odbierających, czyli KZGRL.

- Zgodnie z prawem nikt więc nie powinien niczego zabierać, a wiemy, że dzieje się tak, iż większość „znika” zanim my przyjedziemy. Następnie, po wstępnej segregacji, nieprzydatne resztki trafiają do lasów, czy rowów. To jest duży problem, bo nie ma kto tego pilnować, a dodatkowo rodzi to koszty za sprzątanie - zaznacza.

Gdzie trafiają tekstylia? Ilości oddawanej odzieży są ogromne

Wiemy już, że część tekstylnych odpadów staje się łupem tzw. zbieraczy, a co z tymi odbieranymi przez firmy działające na zlecenie KZGRL?

reklama

- Dokładnej analizy nie znam – gdzie i ile czego jest dalej przekazywane. Wiem, że te zanieczyszczone i o różnorodnym składzie trafiają do spalarni śmieci, a te w dobrym stanie i z jednolitych materiałów są odbierane przez różne firmy i instytucje pomocowe – mówi Eugeniusz Karpiński.

 

 

Szef KZGRL podkreśla jednak, że ilości oddawanej odzieży są ogromne.

- Z danych wynika, że rocznie każdy z nas kupuje kilkanaście kilogramów ubrań. Po co? Bo jest tanio. A w efekcie spora część – często nawet nie używanych, z metkami, trafia do śmieci. Cały czas trwają prace nad tym, by cena za ubranie zawierała więc także koszty późniejszej utylizacji. To jednak skomplikowany i długotrwały proces - zaznacza szef związku.

reklama

Cena za odbiór odpadów wzrośnie? Eugeniusz Karpiński: "Cudów nie ma"

Skoro łącznie ilość odpadów rośnie, czy to spowoduje także wzrost cen za ich odbiór? Eugeniusz Karpiński uspokaja, że przynajmniej do końca pierwszego kwartału 2026 roku stawka się nie zmieni, choć wcale nie znaczy to, że wystarcza na odbiór i zagospodarowanie odpadów.

- Podstawowa kwota na jedną osobę w rodzinie to 33 zł, a my ponosimy koszty w wysokości 37 zł - przekazuje szef KZGRL.

Skąd więc biorą się brakujące pieniądze?

- Cudów nie ma. W poprzednich latach – przez pandemię, wysoką inflację i wojnę w Ukrainie - zdecydowanie mniej kupowaliśmy i wyrzucaliśmy, choć my wcześniej założyliśmy, że masa odpadów będzie większa. Stąd mamy kasę – z oszczędności, które wystarczą nam właśnie do określonego czasu. Po stronie wpływów od mieszkańca szacujmy na ten rok 91 mln zł, a wydamy 106 mln zł, te pozostałe miliony to oszczędności i odsetki - kwituje Eugeniusz Karpiński.

Jeśli więc nadal będziemy produkować coraz większe ilości odpadów, to koszty ich odbioru zaczną rosnąć, a co za tym idzie - opłaty ponoszone przez mieszkańców także.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo