Dlaczego sołtysi wychodzą z sesji?

O to, dlaczego sołtysi opuszczają salę obrad w trakcie trwania sesji Rady Miejskiej Gostynia, pytała radna Elżbieta Śląska. - Bo nigdzie się nie doczytałam czy sołtysi są zobligowani, aby uczestniczyć w całym posiedzeniu sesji, czy tylko godzinę i już ich nie ma? - dociekała. Faktycznie w Gostyniu sołtysi opuszczają salę obrad po zakończeniu punktu „wyborca ma głos”, a przed podjęciem uchwał. Zadecydowano tak w poprzedniej kadencji w 2009 roku, kiedy to ostatni raz podwyższano diety sołtysów. Dlaczego? Sesje trwały wówczas bardzo długo, po 8 godzin i dłużej. Zaczynały się o godzinie 17.00, a nie o 15.00, jak aktualnie. Sołtysi, zgodnie z uchwałą musieli pozostawać do końca obrad. Sugerowali wówczas, że dla nich, przede wszystkim rolników, to spory problem. Nie mogli wykonywać swoich obowiązków. Stąd zadecydowano, o nowej formie uchwały i zapisano, że gospodarze wsi mają obowiązek uczestniczyć w sesji, ale tylko do zakończenia punktu „wyborca ma głos”. Na jej pytanie ostro odpowiedział sołtys Dusiny Stanisław Mańczak. Ustosunkował się również do wypowiedzi radnego Andrzeja Rogali z poprzedniej sesji. Rajca powiedział wówczas, że fundusz sołecki nie jest wykorzystywany we wsiach odpowiednio. - Bardzo złe wypowiedzi wychodzą od panów radnych. Mianowicie muszla koncertowa, taka jak w Dusinie nie jest potrzebna, za te parę złotych, co było zrobione? Resztę te moje ręce zrobiły - powiedział Stanisław Mańczak. - Temat był kiedyś zakończony już i tego dotrzymujemy. Mamy więcej pracy, jak państwo radni. Bo my musimy wszystko zrobić, a wy macie tylko posiedzenie komisji, sesje i dziękuję bardzo - powiedział. Elżbieta Śląska próbowała wytłumaczyć się ze swojego pytania. - Nie w tym kierunku, to moje zapytanie było. Doceniam waszą pracę, tylko proszę mnie zrozumieć, że jestem pierwszy raz radną. Widziałam w zeszłym roku, że państwo wszyscy opuszczali po pierwszej godzinie sesję i po prostu się zastanowiłam. Źle żeście mnie zrozumieli - zapewniała. (iza)