Dwa lata temu marka Pudliszki jednoznacznie kojarząca się z wyprodukowaniem pierwszego ketchupu w Polsce, a bardziej lokalnie - postacią społecznika Stanisława Fenrycha - od lat jest w rękach kapitału zagranicznego obchodziła 100-lecie swojego istnienia.
W latach 1992-1993 Pudliszki były jednym z 500 najlepszych i najefektywniejszych przedsiębiorstw w kraju. W 1997 roku, firma stała się częścią H.J. Heinz Company, amerykańskiego koncernu produkującego żywność i największego producenta ketchupu na świecie. Około 5 lat temu Heinz połączył się z inny potentatem na rynku spożywczym - firmą Kraft. Tym sposobem powstało 5. największe na świecie przedsiębiorstwo w branży rolno-spożywczej.
Na stronie internetowej koncernu Kraft Heinz marka Pudliszki jest eksponowana jako jedna z kilkunastu najbardziej rozpoznawalnych będących w „portfolio” potentata spożywczego.
- I tak rzeczywiście jest. To jest 100 lat renomy. Poza tym chyba cztery lata temu zdobyliśmy pierwsze miejsce jako jeden z najlepszych zakładów Krafta w Europie. Szkoda tylko, że w tym wszystkim tylko pracownicy są traktowani jak z trzeciego świata - ocenia Eleonora Dopierała, przedstawicielka związków zawodowych.
„Pracodawca mówi nam, że powinniśmy być zadowoleni”
Pracownicy zakładu w Pudliszkach: jest ich około 500 (w szczycie kampanii przerobowych nawet 700 osób) zrzeszeni są w trzech organizacjach związkowych. Ich interesy reprezentują: wspomniany Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Mięsnego i Spożywczego, Konfederacja Pracowników (obydwie wchodzą w skład OPZZ) oraz NSZZ Solidarność. W trwających obecnie negocjacji płacowych między związkami a pracodawcą nastąpił impas.Ponieważ strony nie doszły do porozumienia co do wysokości podwyżek dla pracowników, sporządzony został protokół rozbieżności. Teraz w procesie negocjacji będzie wyznaczony mediator i w najbliższym czasie ma dojść do podjęcia następnych rozmów. A o co w ogóle walczą pracownicy pudliszkowskiego zakładu?
- Mamy bardzo niską średnią zakładową - około 4000 zł brutto. W porównaniu do średnich w innych zakładach w naszym regionie, ponad 5000 zł na stanowiskach robotniczych, nasze zarobki są bardzo niskie. Pracodawca mówi nam, że powinniśmy być zadowoleni. Tylko że pracy jest coraz więcej, a pensje coraz niższe - komentuje ocenia przedstawicielka związków zawodowych.
Wyższe płace, z wyrównaniem
Przedstawicielka Związku Zawodowego Pracowników Przemysłu Mięsnego i Spożywczego przyznaje, że pensje pracownicze są co roku podnoszone przez kierownictwo zakładu i dyrekcję koncernu Kraft Heinz. Nie są to jednak w ocenie związkowców „wielkie pieniądze”. Przed czterema laty miało to być w skali roku o 100 zł więcej. Następnie 70 zł. W 2020 roku udało się wynegocjować znaczną podwyżkę w stosunku do lat poprzednich - 230 zł.
- Bo się postawiliśmy. Ale w ubiegłym roku było to już tylko 120 zł. Oczywiście mówimy cały czas o kwotach brutto - dopowiada E. Dopierała.
W bieżącym 2022 roku ze strony zarządzających pudliszkowskim zakładem padła propozycja podwyżki wysokości 300 - 330 złotych. Pomimo faktu, że byłby to najwyższy wzrost płacy od lat, nie spotkał się on z akceptacją ze strony pracowników. Wpłynęła na to także oferta podwyższenia pensji dopiero od 1 kwietnia, z wypłatą w maju. Warunek „prawie od połowy roku chcieliby nam dać” - też jest nie do przyjęcia dla zatrudnionych.
400 zł - takiej podwyżki chcą w imieniu zrzeszonych związki zawodowe.
- Uważamy, że 10% z 4000 zł, przy tej inflacji, to naprawdę nie jest tak dużo. Żeby pracodawca dał nam „na rękę” te 280 zł. I chcemy wyrównania od 1 stycznia, a nie podwyżki w maju - wyjaśnia Eleonora Dopierała.
Ile można mieć nadgodzin w roku?
W jej opinii, od kilku lat, a konkretnie od czasu fuzji Heinza z Kraftem „warunki pracy w zakładzie zaczęły się robić coraz gorsze”.
- To znaczy dokładają pracy, bo produkcja jest zwiększona, ale pensja nie. Mamy ciągłe nadgodziny. Mówi się, że w nadgodzinach powinno się pracować w jakichś wyjątkowych sytuacjach, a u nas są one codziennością. Ale jak może być inaczej, skoro zmniejsza się obsługę urządzeń, a dokłada obowiązków. Zresztą przy takich zarobkach zatrudnić kogokolwiek nowego jest bardzo trudno. Dlatego u nas tydzień pracy jest praktycznie 7-dniowy. A tłumaczenie jest takie, że to jest wymóg pracodawcy. Mamy tylko dokładane i dokładane, w nadgodzinach ciągle pracujemy - podaje osoba reprezentująca pracowników zakładu w Pudliszkach.
Jak dowiadujemy się nadgodziny są płacone w pełnym wymiarze zatrudnionym w zakładzie. Jednak z racji profilu firmy ich ilość ma być zwiększona do maksymalnego przewidzianego kodeksem pracy pułapu w ciągu roku (416 godzin - 8 godzin tygodniowo x 52 tygodnie).
Te wszystkie argumenty sprawiły, że sprawa „stanęła na ostrzu noża” w Pudliszkach.
- Ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych daje nam prawo do ogłoszenia na początku strajku ostrzegawczego. A potem generalnego, jeżeli nie uda się rozwiązać sprawy polubownie - podsumowuje Eleonora Dopierała.
„Fabryka dokłada wszelkich starań, by zadbać o pracowników i klientów”
W związku z trwającymi w zakładzie negocjacjami płacowymi dyrekcja zakładu Kraft Heinz w Pudliszkach wystosowało oświadczenie: „Firma Kraft Heinz, będąca właścicielem fabryki w Pudliszkach, jest w trakcie rozmów z przedstawicielami związków zawodowych w temacie podwyżek. Od 100 lat fabryka dokłada wszelkich starań, by zadbać o pracowników i klientów.Przez ostatnie lata, na terenie fabryki, poczynione zostały znaczące inwestycje mające na celu poprawę warunków pracy i rozwój fabryki. Wyrażamy nadzieję, że dalsze prowadzone rozmowy negocjacyjne doprowadzą do rozwiązania tego problemu wkrótce” - czytamy w komunikacie wystosowanym do mediów.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.