Twierdzą, że są ofiarami, nie agresorami.
Grupa młodych ludzi miała zaatakować dwóch braci po meczu Polska – Niemcy, transmitowanym w gostyńskiej strefie kibica. Jak relacjonują, wezwali na miejsce policję, ta jednak, zamiast zająć się prowodyrami zajścia, skuła braci i żądała ich dowodów tożsamości.
– Zrobiło się wielkie zamieszanie. Grupa tych agresorów była cały czas. Wepchnęli mnie do radiowozu i dwóch policjantów powiedziało, że mnie zakują, jeśli nie dam im dokumentu dobrowolnie. Powiedziałem, że nie dam, bo zostałem pobity, jestem ofiarą, a nie przestępcą. W tym całym zamieszaniu bili mnie, wkładali palce do oczu. Mówili, że jestem agresywny, że utrudniam. Stwierdziłem, że nie ma się, co szarpać. Po skuciu mam ślady. Policja nas zignorowała, nie wiadomo, z jakiego powodu – mówi jeden z braci.
Jak wyglądała sytuacja? Co na to policja? O tym w Życiu Gostynia.