Drzewce sztandaru z ozdobnymi, srebrnymi tabliczkami zostały znalezione na poddaszu budynku, przylegającego do kościoła pw. św. Mikołaja w Krobi.
Artykuł opublikowany w numerze 38/2014 Życia Gostynia
- Prawdopodobnie pochodziły od kościelnej chorągwi. Z tekstu wynika, że należała ona do Katolickiego Towarzystwa Robotników Polskich w Krobi, które powstało w 1895 r. Z relacji ustnych wynika, że podobno przestało ono istnieć w latach 30. ubiegłego wieku, około 1935-37 roku - wyjaśnia Andrzej Miałkowski, krobski radny, z zamiłowania historyk.
Firma budowlana Zdzisława Sarbinowskiego przeprowadzała prace remontowe w kościele farnym w czerwcu. W zakresie robót była przede wszystkim naprawa dachu budynku, w którym kilkadziesiąt lat temu przechowywano zwłoki. - Chodzi o tak zwaną "kaplicę cmentarną", położoną z boku kościoła, która jest połączona z podziemiami świątyni. Praktycznie nie jest używana od lat 30. XX wieku. Ale dach się walił, był przestarzały - wyjaśnia radny Andrzej Miałkowski. Aby wymienić dachówkę, pracownicy firmy musieli dostać się na poddasze. I tam znaleźli trzy drzewce chorągwi, do których przybite były małe płytki, tzw. "gwoździe". - Do miejsca, położonego między stropem a dachem nie było dojścia. Prawdopodobnie, kiedy przed laty remontowano kaplicę, właśnie tam specjalnie ułożono drzewce. Ale być może znalazły się tam przypadkowo - zastanawia się radny Miałkowski. Według jego ustaleń, drewniane uchwyty prawdopodobnie pochodziły od kościelnego sztandaru, który - jak wynika z tekstu wygrawerowanego na tabliczkach - należał do Katolickiego Towarzystwa Robotników Polskich w Krobi. Radny, interesujący się historią gminy Krobia, zdążył już ustalić, że organizacja powstała w 1895 r. - Z relacji ustnych wynika, że przestała istnieć około 1935-37 roku - wyjaśnia Andrzej Miałkowski. Co się stało z chorągwią? Na to pytanie nie jest w stanie odpowiedzieć. A ponieważ przed wybuchem II wojny światowej chorągwie zabezpieczano osobno, często w prywatnych domach, być może podobny los spotkał ten kościelny sztandar. - A drzewce mogły znaleźć się w kaplicy, gdyż w tym miejscu w czasie wojny był magazyn. Niemcy się do tego nie dobrali. Czy chorągiew Katolickiego Towarzystwa Robotników Polskich spoczywa gdzieś w domu prywatnym? Nie słyszałem - mówi rajca z Pudliszek.
Przyznaje, że kiedy Zdzisław Sarbinowski zadzwonił do niego z informacją o znalezisku, do Krobi przyjechał z ciekawością. Bardzo zniszczone drzewce sztandarów były zakończone ozdobnymi szpicami. Poza tym do uchwytów przybitych było ponad trzydzieści płytek. Radny miał sporo kłopotów z ich zdejmowaniem ze spróchniałego, rozpadającego się drewna. Po oczyszczeniu okazało się, że "gwoździe" są srebrne, wśród nich znalazł się jeden miedziany. Na nich wygrawerowano nazwy różnych organizacji, jakie istniały na początku XX w. w gminie Krobia i w regionie, a także daty. - Sądzę, że nabijano te tabliczki przy okazji składania datków, organizowania zbiórek pieniędzy akurat dla tej organizacji - tłumaczy Andrzej Miałkowski. Podmioty, upamiętnione na płytkach, były fundatorami chorągwi. - Ta różnorodność organizacji - pochodzących z Krobi, Pudliszek, Starego Gostynia, Ponieca, Osiecznej czy Bukówca świadczy o tym, że wszystkie wspierały się wzajemnie, dokładały do utrzymania katolickiego towarzystwa w Krobi - wyjaśnia radny. Przypuszcza, że drzewce leżały na poddaszu przykościelnego budynku przez co najmniej 89 lat - od momentu zlikwidowania chorągwi. Daty widniejące na płytkach odnoszą się do rocznic, jakie obchodziło towarzystwo robotników z Krobi.
Rajca zastanawia się, gdzie rzeczywiście srebrne płytki i wierzchołki drzewców powinny się znaleźć? Byłby bardzo zadowolony, gdyby zostały umieszczone w kościele farnym w Krobi. - Będzie świetnie, jeśli znalezisko zostanie pokazane w gablocie. Jeśli zabrałoby to chociażby muzeum regionalne w Krobi, czy burmistrz przygotowałby gablotę - też uważam, że byłoby to dobre miejsce. Natomiast źle by się stało, gdyby te płytki zostały potraktowane, jako majątek. Najgorzej, gdyby to zniknęło, zostało przetopione - mówi Andrzej Miałkowski. Radny zamierza w tej sprawie porozmawiać zarówno z burmistrzem gminy, jak i z proboszczem krobskiej parafii ks. Janem Reszelewskim. - To jest ślad organizacji, istniejących w latach 20. i 30. ubiegłego wieku. Sam nie wiedziałem, że w Pudliszkach było Towarzystwo Gminne Sokół. Wiem, że członkowie byli - ale myślałem, że w Krobi - zaznacza pudliszkowski radny.