reklama
reklama

Chleb podrożeje, ale... Czy przetrwają gostyńskie piekarnie?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Zbigniew Pacanowski

Chleb podrożeje, ale...  Czy przetrwają gostyńskie piekarnie? - Zdjęcie główne

Gostyń. Cena chleba pójdzie o 5 proc. w górę, ale podobno klienci tego nie odczują. Dlaczego? | foto Zbigniew Pacanowski

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości „Właściciele piekarni żegnają się z klientami” - mamy nadzieję, że takich smutnych wiadomości o naszych lokalnych piekarniach lub zakładach cukierniczych nie będziemy musieli przekazywać, ani w nowym roku, ani kiedykolwiek. Wyobrażacie sobie życie bez chleba od „Marszałka”, „Ciążyńskiego”, „Dolczewskiego” czy „od Jesiaka z Krobi”?
reklama

Póki co nie mamy informacji o tym, by jakaś piekarnia miała zostać zamknięta z powodu lockdownu czy wzrostu kosztów utrzymania zakładu np. z powodu podwyżek opłat za gaz lub zużytą energię elektryczną. 

- Ciężki mamy czas. Jeśli chodzi o pandemię i związany z tym lockdown, ale nie tylko. Od początku roku jest gorzej, ale od początku tygodnia również. Właśnie od dziś (24 stycznia - przyp. red.) dwie osoby mam na kwarantannie. Muszę sobie radzić. Muszę zmniejszyć produkcję. Miałem mieć lepiej, ale tak nie jest. U piekarzy czy cukierników nie jest tak, że towar wyprodukowany może zostać wstrzymany do sprzedaży na 3, 4 dni, tylko musi być na półkach następnego dnia - wyjaśnia Roman Ciążyński.

Jest właścicielem dwóch piekarni w Gostyniu. Zauważa, że po sprzedaży towaru można już zauważyć, że społeczeństwo ostrożniej robi zakupy, albo wręcz nastawiło się na oszczędzanie. Sklepy przy piekarniach odwiedza mniejsza liczba klientów, a więc mniej towaru się sprzedaje. Jemy mniej chcleba, a ten staje się coraz droższy. Podwyżki wywołują m. in. rosnące ceny mąki, transportu czy prądu.

A jednocześnie klienci są nieprzewidywalni.

- Jednego dnia potrafimy sprzedać całą produkcję, drugiego dnia schodzi o tyle samo mniej. Tak jest głównie w soboty - wtedy trudno cokolwiek zaplanować - mówi Roman Ciążyński. 

Początek 2022 roku w Polsce stoi pod znakiem szalejącej inflacji. Niestety, nic nie wskazuje na to, że coś się zmieni. Jeżeli chodzi o żywność, w 2021 roku najbardziej zaskakiwały wysokie ceny oleju, masła i chleba. Eksperci są zgodni. W 2022 roku będziemy zmuszeni jeszcze głębiej sięgnąć do portfela. Czy za chleb zapłacimy więcej?

Póki co żadna z okolicznych piekarni nie podwyższyła cen chleba z początkiem roku. Grzegorz Jesiak, współwłaściciel piekarni w Krobi zdążył to zrobić jeszcze w grudniu 2021 r. Ogólnie ceny pieczywa w ubiegłym roku średnio wzrosły o 10- 12,4 proc., a zapowiada się, że to jeszcze nie koniec. Prawdopodobnie podrożeją również wypieki słodkie (między innymi przez wzrost cen cukru o 19,4 proc.).

W naszym powiecie ceny tradycyjnego chleba, o wadze 0,5 kg wahają się od 3,50 do 4,40 zł. Od lutego planowane są podwyżki o 5 proc. Ale, jak zapewniają właściciele, klienci tego nie odczują we własnych portfelach, gdyż cena na półkach się nie zmieni. Jak to możliwe? Piekarze tłumaczą to tarczą antyinflacyjną 2.0, która przewiduje między innymi wyzerowanie podatku VAT na żywność, a ta była dotąd opodatkowana na 5 proc. To główna składowa obniżek podatków, które mają zamortyzować koszty życia przy rosnących cenach.

- Klienci na tym nie stracą, na razie - mówi Roman Ciążyński, z naciskiem na ostatnie słowa. - Czekamy na dalszy rozwój sytuacji. Nie wiemy co będzie za pół roku. Muszę pozbierać wszystkie rachunki i od nowa przeprowadzić kalkulację i zobaczymy. Nie mogę podjąć decyzji na podstawie danych z  kapelusza. Na pewno cena naszego chleba nie wzrośnie do 40 zł za kilogram, jak piszą w mediach internetowych. Na razie pozostajemy przy dotychczasowych cenach pieczywa - dodaje współwłaściciel spółki R&P Ciążyńscy.

Podkreśla, że błędne jest wyobrażenie, że każda podwyżka wpływa na wzrost obrotów w firmie.

- Spada spożycie bardzo mocno. Chodzi nie tylko o pieczywo spożywcze, ale też cukiernicze - informuje Roman Ciążyński.

Zaznacza, że sprzedaż ciasta właściwie „stanęła”, gdyż uroczystości pogrzebowe ostatnio w ogóle nie są organizowane, podobnie jak wesela czy inne duże imprezy rodzinne.

Aleksander Dolczewski, prowadzący piekarnię i sklep w Siemowie, a także sprzedaż obwoźną pieczywa wychodzi z założenia, że „nie należy się nakręcać”.

- Stowarzyszenie Piekarzy Polskich, Związek Rzemieślników Piekarstwa prowadzą rozmowy z rządem odnośnie dofinansowania do rachunków za zużycie gazu. To jest największy problem. Trzeba będzie szukać oszczędności, chociaż nie bardzo wiem w czym - przyznaje piekarz.

Pocieszające są sygnały, że ceny surowców, chociażby mąki, ostatnio się ustabilizowały i na razie nie rosną.

- To jednak jest sytuacja na dziś. Co będzie jutro, nie wiadomo. I ta niepewność jest najgorsza - dodaje Aleksander Dolczewski. 

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama