O białaczce dowiedzieli się przez przypadek
Sara Kulinska z Ponieca, mama Krzysia, o tym, że choroba nowotworowa dotknęła jej kilkuletniego syna, dowiedziała się przez przypadek, kiedy udała się z dziećmi do pediatry. To było we wrześniu, kilka tygodni temu. Lekarka, która opiekuje się maluchami rodziny Kulinskich, miała zbadać kontrolnie ośmiomiesięczną siostrzyczkę Krzysia.
- Po prostu wzięłam do przychodni syna ze sobą, bo nie miał z kim zostać w domu, mąż był w pracy. Lekarka spojrzała na Krzysia i zwróciła uwagę, że jest bardzo blady. Zapytała, czy jest zdrowy. Wspomniałam o tym, że poprzedniego dnia miał gorączkę, ale kiedy byliśmy w gabinecie, to już nic się nie działo. Pani doktor stwierdziła, że nadchodzi weekend, więc profilaktycznie można zrobić synowi badania - podstawowe na grypę, na Covid, wszystko - opowiada Sara Kulinska.
Być może, po wstępnym wywiadzie dotyczącym małego pacjenta, lekarka podejrzewała zakażenie bakteryjne, gdyż zleciła wykonanie również badania krwi na CRP (białko C-reaktywne).
- Pobierana krew okazała się bardzo rozrzedzona. Trudna była interpretacja wyników, badanie na CRP należało powtórzyć. Ostatecznie, za trzecim razem wyniki pokazały bardzo wysoki poziom CRP, bo aż 160 mg/l, co bardzo zaniepokoiło lekarkę - wyjaśnia mama Krzysia.
Lekarz pediatra bez wahania wręczyła mamie skierowanie do szpitala w Lesznie na dokładne badania.
- Spakowaliśmy się i pojechaliśmy do szpitala. Tam, po dodatkowych badaniach, takich jak morfologia i innych tego typu, lekarze zaczęli podejrzewać białaczkę. Konieczne było potwierdzenie w Poznaniu, gdzie przewieziono nas ambulansem na sygnale - wyjaśnia Sara Kulinska.
Wyniki badań potwierdziły przypuszczenia pediatry - Krzyś walczy z nowotworem krwi - ALL, czyli ostra białaczka limfoblastyczna, to choroba nowotworowa, w której dochodzi do nadmiernej produkcji niedojrzałych limfocytów w szpiku kostnym. Niedojrzałe komórki zastępują zdrowe komórki krwi, co prowadzi do stopniowego spadku liczby białych krwinek, czerwonych krwinek i płytek krwi.
Z Poznania do domu już nie wrócili
Od połowy września chłopiec przebywa na oddziale onkologiczno-hematologicznym Szpitala Klinicznego im. Karola Jonschera w Poznaniu. Musi tam pozostać jeszcze co najmniej 3 tygodnie. Rodzice wymieniają się, żeby nawet w szpitalu nie zostawiać dziecka samego, być z nim blisko.
- Zupełnie się tego nie spodziewaliśmy, życie wywróciło się nam do góry nogami. Krzyś jest tak żywiołowym dzieckiem, nie widać u niego choroby. Dlatego do tej pory nie możemy w to uwierzyć. Zawsze wszędzie było go pełno, nic się nie zmieniło - to jest mały huragan. Do teraz, kiedy jest na oddziale, niczego na szczeście nie widać. Póki co zachowuje się jak gdyby nigdy nic. Nie skarży się na zmęczenie, bóle kości, czy mięśni. Bawi się z innymi dziećmi, jest radosny i dobrze znosi leczenie, więc mam nadzieję, że tak będzie do samego końca pobytu w szpitalu - mówi Sara Kulinska.
Rokowania dla Krzysia, na tym etapie białaczki, są dobre
Chłopiec jest na początkowym etapie chemioterapii. Lekarze obserwują, jak organizm Krzysia reaguje na leki. Mama otrzymała od lekarzy informacje, ktore dają nadzieję - rokowania są dobre.
- Na szczęście, z tego rodzaju białaczki, jaką ma Krzysztof, wychodzi nawet 90 procent kilkuletnich dzieci. Onkolodzy mówią, że nawrotów raczej nie ma, więc mam nadzieję, że z naszym synkiem też tak będzie. Nowotówr wykryto we wczesnym stadium, nie zdążyły wystąpić jeszcze typowe objawy dla białaczki. Krzysztof na szczęście ma mutację genu, która jest bardziej podatna na leczenie. Rzadko zdarzają sie nawroty - wyjaśna mama chorego na białaczkę chłopca z Ponieca.
Nie ukrywa, jak bardzo wdzęczna jest lekarce, która zwróciła uwagę na złe samopoczucie Krzysia i natychiast zareagowała na niepokojące wyniki badań.
- Należą jej się naprawdę serdeczne podziękowania - przyznaje mama Krzysia.
Dwóch lekarzy nadzorujących, podwójna liczba dawców
Klub HDK PCK Błękitna Kropelka, działający przy Urzędzie Gminy w Suchym Lesie, który od kilku lat, regularnie, organizuje w GOK Hutnik punkt poboru krwi w Gostyniu, w najbliższy czwartek zaprasza na dedykowaną akcję dla Krzysia, ale też innych potrzebujących - ten lek trafia do banku krwi.Podczas organizowania tego rodzaju akcji, przed założeniem wkłucia dożylnego przez pielęgniarkę, konieczna jest konsultacja z lekarzem. 16 października, podczas pobierania krwi w GOK Hutnik, dwóch lekarzy będzie dbało o bezpieczeństwo dawców. Podczas wywiadu i badań ocenią stan zdrowia chętnych do oddania krwi. Dwóch lekarzy oznacza podwójną liczbę osób, które chcą pomóc w uzupełnianiu banku krwi tym niezastąpionym lekiem, a także podwójny nadzór nad procesem jej pobierania.
Akcja potrwa 5 godzin (od godz. 9.00), jeden lekarz jest w stanie przebadać około 10 potencjalnych dawców w ciagu godziny, zatem śmiało w GOK Hutnik może pojawić się 100 osób, debiutanci zostaną wpisani do rejestru dawców szpiku kostnego. Grupa krwi nie ma znaczenia.
- Wystarczy, że dawcy wspomną, że będzie to krew dla Krzysia. Nawet, jeśli oddający krew będą mieli inną grupę niż nasz synek, ona trafi do banku i z pewnością uratuje życie innym osobom. W zamian nasz Krzyś otrzyma ten najcenniejszy lek z właściwą grupą. Nie chodzi tylko o mojego syna. Oddanie krwi nic nas nie kosztuje, a ratującym życie lekiem możemy się podzielić z własnej woli. Naprawdę będę ogromnie wdzięczna, jeśli ktoś zdecyduje się pomóc Krzysiowi. My też robimy dla niego, co możemy - puentuje mama chłopca.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.