W poprzedniej kolejce Wielkopolanka zanotowała wstydliwą porażkę w meczu z Rolgosem Sowiny (1:2). W tej sytuacji drużyna z Szelejewa pałała chęcią rehabilitacji za kompromitującą wpadkę. W sobotę ofiarą podopiecznych Jana Wabińskiego padł Kormoran Święciechowa. Pierwsza odsłona sobotniego pojedynku nie układała się po myśli piłkarzy Wielkopolanki. Gospodarze grali statycznie i niedokładnie. Po kwadransie gry wynik spotkania otworzyli przyjezdni. – Niestety straciliśmy gola w dość kuriozalnych okolicznościach. Po wznowieniu przez naszego bramkarza, piłka trafiła wprost pod nogi jednego z rywali i ten strzałem z około 40 metrów zaskoczył Marcina Porzucka - opisuje opiekun Wielkopolanki. W pierwszych czterdziestu pięciu minutach rezultat ten nie uległ zmianie i trener Wabiński postanowił zareagować. W przerwie szkoleniowiec dokonał podwójnej zmiany. To była dobra decyzja. Gra miejscowych zaczęła się wreszcie „kleić”. Wielkopolankę do wygranej poprowadził duet Bartosz Bruder – Dariusz Wabiński. Szczególnie podobać się mógł gol na 3:1. W tej sytuacji Kaczmarek przyjął piłkę na klatkę piersiową i uderzeniem z linii pola karnego umieścił futbolówkę w „długim” rogu
(luke)
Wielkopolanka Szelejewo – Kormoran Święciechowa 4:1 (0:1)