Kania Gostyń po raz siódmy w XXI wieku stanęła w piątek przed szansą zdobycia Pucharu Polski strefy leszczyńskiej. Po raz ostatni zawodnicy klubu z Gostynia wnieśli puchar w górę w 2005 roku. W sezonie 2004/2005 pokonała Obrę Kościan. Więcej o występach Kani Gostyń w rozgrywkach pucharowych TUTAJ.
W drodze do piątkowego finału Kania Gostyń wygrała z: Sokołem Kaszczor (5:1), Dębem Kębłowo (7:1), Tęczą Tuchorza (4:2) i Rawią Rawicz (7:1).
Rywalem Kani Gostyń w walce o puchar był Orkan Chorzemin. Mecz rozegrany został w Gostyniu. Pierwsi do sytuacji bramkowej doszli gospodarze. W 11. minucie Jędrzej Wosiak trafił piłką w słupek. Goście nie pozostawali dłużni i szybkimi atakami próbowali zdobyć gola. Najlepszą okazję do zdobycia bramki przyjezdni wypracowali sobie w 21. minucie. Zawodnik Orkana nie zdołał jednak uderzyć czysto w piłkę z pola karnego.
Na początku drugiej połowy gospodarzy na prowadzenie mógł wyprowadzić Jędrzej Wosiak. Młody napastnik Kani w sytuacji sam na sam z bramkarzem posłał piłkę obok bramki. W odpowiedzi Patryk Buśko próbował pokonać Kacpra Przybylskiego strzałem w długi róg, ale nieznacznie chybił. Sześć minut później przed szansą zdobycia gola stanęli gospodarze. Jędrzej Wosiak zagrał piłkę do Radosława Wachowskiego, ale strzał kapitana Kani został zablokowany. Akcja szybko przeniosła się pod drugie pole karne. Z uderzeniem Wojciecha Czwojdraka poradził sobie golkiper Kani. W 78. minucie po jednej z interwencji kontuzji doznał bramkarz drużyny przyjezdnej. Miejsce między słupkami zajął trener Orkana Sławomir Komasa. Zanim doszło do zmiany upłynęło kilka minut, stąd sędzia główny doliczył do regulaminowego czasu gry aż osiem minut. W ostatniej akcji meczu Kani mogła zapewnić sobie puchar. W polu karnym przeciwnika sfaulowany został Mateusz Snuszka. W tym niezwykle ważnym momencie odpowiedzialność za wynik wziął na siebie kapitan Kani Gostyń. Piłka po uderzeniu Radosława Wachowskiego trafiła w słupek. Sędzia zakończył mecz i zarządził serię jedenastek. Jej bohaterem został golkiper Kani Gostyń. Kacper Przybylski obronił dwa uderzenia, a ponieważ strzelający rzuty karne koledzy nie mylili się, gospodarze wygrali 4 : 3. Bramkarz Kani Gostyń został uznany najlepszym zawodnikiem piątkowego finału.
- To był finał Pucharu Polski strefy leszczyńskiej, dlatego żadnemu zawodnikowi nie zabrakło dzisiaj ambicji. Każdy wiedział, o co gra. Finały nie są jakieś piękne dla oka, bo to jest tylko jeden mecz. Ktoś musi wygrać, a ktoś przegrać. Od początku mecz był wyrównany. Z chwilami przewagi jednej czy drugiej drużyny. Jestem wdzięczny chłopakom za postawę, bo nas trochę kontuzje dotknęły. Mamy szeroką kadrę i zawodnicy, którzy wchodzili na boisko pokazali, że stać ich na wiele. Gratuluje gospodarzom zwycięstwa. Ja moim chłopakom powiedziałem po meczu, że przegrywa ten, co nie wstaje po walce. Porażka nauczy nas kilku nowych rzeczy i wyciągniemy z niej wnioski. Kibice to nasz dwunasty zawodnik. Zawsze z nami jadą na bliższy czy dalszy wyjazd. Może nie zawsze w takiej ilości jak dzisiaj, ale mamy dzisiaj święto i każdy z chęcią zobaczył ciekawe spotkanie – powiedział po meczu trener Orkana Chorzemin Sławomir Komasa.
- Trzeba być pewnym swoich umiejętności, ale nie można być zbyt pewnym siebie i lekceważyć przeciwnika. Orkan gra na tym samym poziomie rozgrywkowym. Jest na wysokim miejscu. Mieliśmy wcześniej okazję grać z Orkanem. Mecze zawsze były trudne, dlatego nie uważałem, że jesteśmy zdecydowanym faworytem. Na pewno plusem było, że graliśmy na własnym boisku. W pierwszej połowie otwarta gra. Z jednej i drugiej strony były sytuacje. W drugiej połowie większa nasza przewaga. Zabrakło zimnej krwi żeby to skończyć. Kontuzja bramkarza gości wybiła nas z rytmu. Wejście do bramki trenera gości nie okazało się dla nas korzystne. Mogliśmy wygrać w ostatniej akcji meczu. Radek mógł to skończyć, ale nie wykorzystał rzutu karnego. Seria jedenastek dobrze się dla nas skończyła – podsumował trener Kani Gostyń Grzegorz Wosiak.
Kania Gostyń – Orkan Chorzemin 0 : 0 k. 4 : 3
Karne dla Kani Gostyń wykorzystali: Wojciech Goszczyński, Błażej Danielczak, Kacper Korytny, Dawid Jędryczka
Kania: Przybylski – Jankowski, D. Krzyżostaniak, Mucha, Snuszka, Smektała (85’ Korytny), Wachowski, Jaraczewski (68’ Goszczyński), Kłakulak (68’ Jędryczka), Danielczak, Wosiak
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.