Na inaugurację sezonu w trzeciej grupie piątej ligi doszło w Gostyniu do ciekawego pojedynku. Kania podejmowała Dąbroczankę Pępowo, która w poprzednim sezonie wygrała rywalizację w klasie okręgowej. Mecz zapowiadał się ciekawie, więc na trybunach zasiadła liczna grupa kibiców.
Przed pierwszą kolejką dyspozycja zespołów jest zawsze niewidomą. W przerwie letniej w Kani Gostyń zaszły bardzo duże zmiany. Odeszło w drużyny kilku podstawowych zawodników. Bardziej ustabilizowana sytuacja kadrowa była w Pępowie, ale wobec kontuzji trener Tomasz Leciejewski nie mógł w sobotnim meczu skorzystać z usług m.in. Tomasza Dembskiego, Dominika Sneli, Tobiasza Szymczaka, a po kilkunastu minutach boisko musiał też opuścić Fryderyk Maciejewski.
Pierwsza połowa była ciekawa z momentami przewagi jednej i drugiej strony. Każda z drużyn miał swoje okazje, po których mogły paść gole. Nie obyło się też bez kontrowersji. W 45. minucie będącego na czystej pozycji Mateusza Snuszkę powstrzymał dalekim wyjściem Adrian Szuba i jak oczywiście w takich sytuacjach bywa, zdania były mocno podzielone.
Druga połowa rozpoczęła się idealnie dla gospodarzy. Po strzale Jonasza Jaraczewskiego z rzutu wolnego Adrian Szuba po raz pierwszy skapitulował. W 60. minucie gospodarze prowadzili różnicą dwóch goli. Do protokołu meczowego wpisał się powracający do Kani Gostyń Michał Woźniak. W 71. minucie gospodarze wyszli z kontrą, którą precyzyjnym strzałem zakończył Mateusz Snuszka.
- Z beniaminkiem i to jeszcze w derbach zawsze jest ciężki mecz. Może to nie było porywające widowisko. Z przebiegu spotkania zasłużyliśmy na wygraną. Mieliśmy więcej sytuacji bramkowych. Kilka udało się wykorzystać. Cieszymy się z wygranej. Niech to zwycięstwo będzie bodźcem dla chłopaków, że można, trzeba dać z siebie jeszcze więcej, bo wszystkie mecze będą trudne. Próbowaliśmy grać cały czas to samo. Nie jesteśmy jeszcze drużyną super zorganizowaną. Czyhaliśmy na błędy rywala i te błędy się pojawiały. Mieliśmy świadomość, że gdy zdobędziemy pierwszą bramkę Dąbroczanka musiała się otworzyć, bo nie będzie już czego bronić. Tak było. Sytuacji było więcej – podsumował trener Kani Gostyń Grzegorz Wosiak.
Goście do Gostynia przyjechali po przynajmniej jeden punkt, ale nie udało się tego celu osiągnąć.
- Pierwsza połowa nie wskazywała na porażkę. Naszym celem była gra z kontry. Rywal oddał kilka celnych i precyzyjnych strzałów. Dwukrotnie Adrian Szuba uratował nas przed stratą bramki. W końcówce pierwszej połowy mogliśmy zdobyć gola i zejść do szatni w lepszych nastrojach. Po przerwie nasz cel był ten sam, jednak popełniliśmy podstawowe błędy. Po pierwszej bramce za bardzo się otworzyliśmy i straciliśmy w krótkim odstępie czasu kolejne dwa gole. Liczyliśmy na jakiekolwiek punkt. Nasza koncentracja zakończyła się z chwilą wyjścia na drugą połowę. Oczekiwania są takie, aby punktować w każdym kolejnym meczu. Będzie to trudne, ale wiemy, na co nas stać i pewnie nie raz zaskoczymy. Nie ma co lamentować po pierwszym meczu. Kani Gostyń gratuluję trzech punktów – powiedział po meczu trener Dąbroczanki Pępowo Tomasz Leciejewski.
Po sobotnich meczach Kania Gostyń została liderem trzeciej grupy piątej ligi.
Kania Gostyń – Dąbroczanka Pępowo 3 : 0 (0 : 0)
1 : 0 – Jonasz Jaraczewski (47’)
2 : 0 – Michał Woźniak (60’)
3 : 0 – Mateusz Snuszka (71’)
Kania: Przybylski – Dzikowski (88’ Jagodziński), D. Krzyżostaniak, Golniewicz, Woźniak (85’ Kostuj), Jankowski, Kręgielczak, N. Gendera (68’ Korytny), Jaraczewski (78’ Jankowiak), Snuszka (74’ Pietrula), Smektała (85’ Ćwikliński)
Dąbroczanka: Szuba – B. Gendera, Maciejewski (10’ Mierzwicki), Pospiech, P. Kozłowski (80’ M. Kozłowski), Kokot, Marchewka, Gościański (86’ Biernat), Łyszczak (60’ Gronowski), N. Malcherek (60’ Biernacki,), Naskręt (60’ Ratajczak)
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.