Na katarzynkach zawsze rządzą baby. Ale „ino do północy”
W tym roku motywem przewodnim festiwalu były katarzynki, których inscenizacji podjęły się dzieci, młodzież, a także dorośli z Biskupiańskiego Zespołu Folklorystycznego z Domachowa i Okolic.
- W skrócie można powiedzieć, że dziś w Domachowie rządzą baby, gdyż zgodnie z tradycją biskupiańskie andrzejki, czyli katarzynki - ostatnią imprezę przed Adwentem - organizują kobiety. Do godziny 24.00 to one mogą bawić się i spożywać trunki, a po północy „wodze” święta przejmują mężczyźni. Oczywiście tak naprawdę wszystko robimy ramię w ramię, bo to panowie proszą nas do tańca, przygrywają na dudach i skrzypcach, razem tworząc atmosferę katarzynek - tłumaczyła Anna Krzyżostaniak, dyrektor Biblioteki Centrum Kultury Rekreacji imienia Jana z Domachowa Bzdęgi w Krobi.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD GRAFIKĄ - ZOBACZ FOTORELACJĘ Z FESTIWALU
Żeby młodsze pokolenia nie wstydziły się słowa Biskupizna
Dla starszych Biskupian udział młodszych pokoleń, skupionych w zespołach biskupiańskich, kapelach dudziarskich czy zajmujących się gwarą w Grupie Teatralnej „Na Fali”, w kultywowaniu tradycji i folkloru jest szczególnie ważny. Gdyż to gwarantuje przetrwanie i przekazywanie dalej elementów kultury ludowej spod znaku kopki i wołoszki.
- Oprócz tego, że co roku spotykamy się na Festiwalu Tradycji i Folkloru w Domachowie przez 365 dni w roku wiele podmiotów i osób musi wykonywać ciężką pracę, żeby coraz więcej mieszkańców nie wstydziło się stroju, nie wstydziło się gwary biskupiańskiej, tańca, dźwięku dud czy skrzypiec. Dlatego w gminie Krobia systemowo funkcjonuje edukacja w tym zakresie. Począwszy od przedszkola, gdzie mamy dziecięcy zespół biskupiański, później przez szkołę podstawową w Krobi czy w Starej Krobi, gdzie pod okiem nauczycieli i wychowawców można ćwiczyć i odbywać próby, po możliwość wejścia do dorosłego zespołu biskupiańskiego. Robimy wszystko, żeby serce Biskupizny cały czas biło i towarzyszyło nam jak najdłużej - wyjaśniał burmistrz Łukasz Kubiak.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD MATERIAŁEM FILMOWYM
Przywieźli ze sobą tradycję i kulturę z gór, zza granicy i Balatonu oraz z „Zielonej Wyspy”
Oczywiście tradycje biskupiańskie, dzięki m.in. mszy świętej z obrzędem, korowodowi na pole festiwalowe oficjalnie otwierającemu XIII edycję domachowskiego festiwalu czy występom na scenie, zostały wyraźnie zaznaczone. Jednak, jak za poprzednich lat nie zapomniano o tradycjach i folklorze z innych regionów Polski, ale również Europy. Po sąsiedzku pojawili się dudziarze chazaccy oraz Regionalny Zespół „Chojnioki", natomiast z polskich gór oraz ze Słowacji po raz kolejny swoją muzykę przywiozła Folk Kapela „Góralska Hora”.Do tego uczestnicy festiwalu mieli okazję zakosztować zagranicznego folkloru za sprawą białoruskiej kapeli „Kasary” oraz polskiego, aczkolwiek propagującego od 1987 roku irlandzkie rytmy, zespołu „Carrantouhill” i towarzyszącej mu grupie tanecznej Salake.
Co prawda na scenie pokazali się również burmistrz gminy Révfülöp Géza Kondor oraz wielki przyjaciel „krobioków” Gyuri Fehér, czyli popularny „Jurek”, ale nasi bratankowie z Węgier gościli tam tylko na krótką chwilę. I nie po to, żeby zaśpiewać „Dziewczynę o perłowych włosach”, ale już po raz ósmy zachęcić do zapoznania się z kulturą i tradycją znad Balatonu, tym razem „za pośrednictwem” gulaszu węgierskiego i lokalnego wina.
DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU POD FILMEM
Dwie ambasadorki na scenie, a pod namiotami dużo jadła i rękodzieła
Z kolei w ramach promocji lokalnych specjałów ze swoimi stoiskami na Biskupiańskim Szlaku Kulinarnym wystawiły się koła gospodyń wiejskich z gminy Krobia m.in. Domachowa, Starej Krobi, Karca czy Pudliszek czy Stowarzyszenia Ja-Ty-My z Krobi.Nie zabrakło również stoisk rękodzielniczych, a nawet samemu można było takie rękodzieło stworzyć za sprawą warsztatów w namiocie Pracowni Ferment z Żychlewa pod okiem artystki Magdaleny Wojciechowskiej-Grzymisławskiej.
XIII Festiwal Tradycji i Folkloru w Domachowie otworzyły dwie ambasadorki Biskupizny: jedna, jak najbardziej prawdziwa śpiewaczka ludowa Anna Chuda z Potarzycy, laureatka 49. edycji Nagrody im. Oskara Kolberga „Za zasługi dla kultury ludowej” (w tym roku otrzymał ją inny „ambasador” Franciszek Jesiak) oraz fikcyjna, choć doskonale znana wszystkim fanom teatru Babcia Janina vel Jagna Knapp z Grupy Teatralnej „Na Fali”. Jedna ludową pieśnią, druga gwarą.
- Dobra, wiara, jeszcze jedna rzecz: jo nie wiem, czy wy wiecie, że tą pogodę, co teroz jest, to jo wymodlułam. Naprowdę, od samego rana tak różańce szły, że by nom się tu wypogodziuło. No dobra, to ja teroz zlezę ze sceny, bo mi już dur w gordzie zaschło od tego godanio...”.
KLIKNIJ ZDJĘCIE, żeby PRZECZYTAĆ FOTOREPORTAŻ
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.