Trzydniową formułę przybrały tegoroczne Dni Ziemi Pępowskiej. Weekend od 14 do 16 czerwca, obfitował w występy.
W piątek swoje święto miało koło PZW, a wieczorem po pokazie tańca z ogniem, zagrał DJ Sony. Sobota upłynęła głównie pod szyldem występów, chociaż ostatnie punkty programu nieco pokrzyżował letni deszcz.
Od godz. 17. prezentowały się zespoły i sekcje działające przy Gminnym Ośrodku Kultury. Pierwsza zaprezentowała się grupa taneczna zrzeszająca dziewczynki do 12. roku życia., a po niej roztańczone dziewczyny uczęszczające na zajęcia zumby. Panie przedstawiły nieskomplikowane kroki taneczne, które do tańca porwały także widzów. Na przodzie grupy tańczyła ich liderka – Ola Pazoła. Na końcu zaprezentowały się cheerleaderki z Gminnego Ośrodka Kultury. O godzinie 19., gdy rozpoczął się koncert Pawła Gołeckiego zaczął kropić deszcz. Miłośnicy biesiady śląskiej bawili się pod sceną. W Pępowie wybrzmiały hity: ,,Sobota” oraz ,,A ja piję!”, którym to zespół bisował. Pojawiła się także wiązanka góralskich hitów w zakopiańskich aranżacjach. Tuż po biesiadzie śląskiej na scenę mimo psującej się pogody raźnie weszła Aleksandra Idkowska, której przodkowie byli związani z regionem. Ojciec wokalistki pochodzi z Pępowa. Wokalistka miała możliwość zaprezentować tylko trzy utwory, gdyż plany zniszczyła burza.
W strugach deszczu odbył się ostatni koncert gwiazdy: zespołu Bayera. Choć wokalista z niepokojem do godziny 21. patrzył w niebo i na pusty plac Cyryla Ratajskiego po wykonaniu swojego pierwszego hitu krzyknął przez mikrofon: ,,Rety, skąd się tu wzięliście? Przecież przed chwilą nikogo tu nie było”. Rzeczywiście, młodzież wytrwale mokła w pierwszych rzędach. Lider zespołu chciał zrekompensować przemoczonym fanom ich sytuację i zasypywał publiczność swoimi płytami. - Pada coraz mocniej, a was jest coraz więcej. To jest niesamowite! – mówił ze sceny. Po wydarzeniu zaczęło się nieco wypogadzać i jeszcze do późnych godzin nocnych trwała zabawa taneczna przy rytmach zespołu Reverse z Pakosławia.
W niedzielę nie mogło zabraknąć tradycyjnych zawodów konnych, przeplatanych występami zespołu Gładek Brothers Band. - Pępowo było znane z koni i myślę, że będziemy tę tradycję kultywować. Kiedyś myślałem, że wrócimy do skoków, ale nie jest to na razie na nasze możliwości finansowe, więc zostajemy przy powozach – mówi wójt Grzegorz Matuszak. Zdjęcia z zawodów znajdziecie w osobnym artykule.