Piwa i popularne „małpki” są najchętniej kupowanym towarem w okolicznym sklepie monopolowym. Mniej schodzi natomiast alkoholi mocnych. Rzadziej kupowane są też te w większych butelkach. Klienci wolą poręczniejsze opakowania „na raz” lub „do drineczka”. Czy to prawda, że w izolacji pijemy więcej alkoholu? Czy fala wykupowania z marketów produktów suchych już minęła? O to pytamy w gostyńskich sklepach.
Mieszkańcy starają się ograniczać wizyty w dużych sklepach i przebywanie w skupiskach ludzi. Jeżeli już muszą, to robią zakupy na cały tydzień.
- Kupują więcej towaru tak, żeby nie przychodzić codziennie po zakupy. Widać to po pełnych koszykach – mówi pracownica jednego z gostyńskich marketów.
Dodaje, że największym zainteresowaniem cieszą się wędliny i produkty codziennego użytku. Najczęściej z półek znikają też makarony.
- Wydaje mi się, że szał na suchy prowiant i artykuły higieniczne minął, aczkolwiek zakupy nadal są jednorazowo większe. Coraz mniej osób przychodzi po jedną rzecz z tytułu ,,zapomniałem”. Zakupy są chyba bardziej przemyślane, dokładniejsze – mówi inna.
Pandemia koronawirusa częściowo uwięziła nas w domach. Więcej jemy, a zdarza się, że chętniej i częściej sięgamy po alkohol. Z nudów i ze stresu. W jednym z okolicznych sklepów monopolowych słyszymy, że mniej schodzi alkoholi półlitrowych i litrowych. O wiele chętniej kupowane są piwa, „małpki” i hurtowo – papierosy.
Okres izolacji kiedyś się skończy, a zajadanie i zapijanie stresu, czy nudy, mogą okazać się zgubne. Dietetyk Izabela Gogół-Konury poleca, aby pracując w domu chować przekąski z zasięgu wzroku, a na zakupy nie chodzić, kiedy się się głodnym. Wtedy w naszym koszyku ląduje o wiele więcej produktów.
Więcej w bieżącym Życiu Gostynia.